Zostałem poproszony w jakiś czas temu (z góry przepraszam za zwłokę, być może nadmierną) przez giz’a 3miasto o skomentowanie „młodym, prawniczym” okiem dwóch wyroków Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, stwierdzających naruszenie przez Rzeczpospolitą Polską prawa do swobodnej wypowiedzi (tj. art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z 1950r.).
W zasadzie to w całej sprawie niewiele jest do dodania. W nieco niespójnej i wyrywkowej wypowiedzi mogę dorzuć jednak swoje trzy grosze.
1. W pierwszej kolejności należy pamiętać, że ETPCz zawsze w swoim orzecznictwie, wyrokując o naruszeniu konwencji, kieruje się pewnymi kryteriami. Jeśli organicznie przez państwo określonych w art. 2 – 14 praw człowieka ma miejsce z powołaniem się na jakąś z klauzul (moralność publiczna, zdrowie publiczne, bezpieczeństwo publiczne), to Trybunał przeprowadza test, zgodnie z którym sprawdza, czy naruszenie takie jest konieczne (wystarczające, dopuszczalne) w demokratycznym państwie prawa z punktu widzenia zasad tolerancji (i zawsze uchwalane w akcie niemniejszej rangi niż ustawa). Linia orzecznicza w tej mierze jest zazwyczaj niezwykle liberalna (a dla państw odwrotnie – surowa). Państwa muszą wykazać się nie lada ekwilibrystyką, żeby wykazać, że jakieś ograniczenie jest rzeczywiście uzasadnione z punktu widzenia demokratycznego państwa prawa. Najczęściej większość skarg trafiających przed Izbę Trybunału kończą się wyrokiem stwierdzającym naruszenie konwencji.
Wystarczy rzucić na tapetę treść przywołanego art. 10 Konwencji.
„1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.
2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej”.
Odpowiednikiem tego przepisu jest przepis polskiej konstytucji (art. 31 ust. 3), który polskie sądy mają obowiązek stosować bezpośrednio, wprost (tak stanowi art. 8 Konstytucji). Oto on:
„Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.
W jakimś więc sensie skazani jesteśmy na ograniczenie wolności słowa dopóty, dopóki nie zmienimy przepisów Prawa prasowego. W cytowanym przez giza 3miasto orzeczeniu ETPCz pada dość ważne stwierdzenie. Trybunał zastosował bowiem dość rzadki (ale uzasadniony) model wykładni historycznej, w której wytknął Polsce, że przepisy regulujące tak podstawowe prawo człowieka, jak prawo do informacji, wolności prasy, wolności słowa i formułowania opinii, zostało uchwalone w okresie państwa autorytarnego (1984r.). Jest to wyraźna wskazówka legislacyjna, będąca bodźcem do przeprowadzenia odpowiednich zmian w prawie. W przeciwnym wypadku Skarb Państwa RP skazany będzie na wypłacanie wielotysięcznych odszkodowań (gdyż może ruszyć lawina skarg).
2. Jeśli zaś chodzi o kwestię odmówienia przez Trybunał prawa do ochrony związków jednopłciowych, to w podlinkowanej notce prasowej znajduje się jedna, lekko niepokojąca informacja. Oczywiście, z punktu widzenia literalnego brzemienia Konwencji nie można wnioskować, że prawem człowieka przez Konwencję chronionym jest prawo osób homoseksualnych do zawarcia małżeństwa. Zastrzeżenia budzi niewielka przewaga głosów w Izbie Trybunału (stosunek głosów 3:4), w kwestii przesądzania o braku dyskryminacji, jakiej mogłaby dopuścić się Austria w tej konkretnej sprawie. Powiedzmy, że nie zawsze można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Gwarantowane przez Konwencję prawa do: życia prywatnego, życia rodzinnego i niedyskryminacji, przez środowiska aktywistów gejowskich i lesbijskich rozumiane bywają opacznie. Przede wszystkim jakimś nieporozumieniem jest uważanie związków osób tej samej płci za rodzinę. W grę wchodzić mogą przepisy o poszanowaniu życia prywatnego. Ale nie można rozumieć go tak, że odmowa przyznania przywilejów odpowiednich małżeństwu równać się będzie z dyskryminacją i wchodzeniem przez państwo w czyjeś prywatne życie. Dopiero od niedawna, od 2003r. (sprawa Karner vs. Austria) Trybunał w ogóle dopuszcza, że związki jednopłciowe są jakąś formą substytutu małżeństwa (konkubinatu). Wcześniej traktowane było to przez ten sąd jako jakiś rodzaj ludzkiej, nietrwałej relacji. Jest to niewątpliwie pewna wolta w linii ETPCz i to wolta wynikająca raczej z uwarunkowań politycznych i ideologicznych, a nie z literalnego brzmienia Konwencji, czy też jej wykładni systemowej, funkcjonalnej, czy historycznej. Do uznania związku dwóch pań, czy dwóch panów jako niezbywalnego i przyrodzonego prawa człowieka jeszcze naprawdę daleka droga.
Tak na zakończenie stwierdzić można, że Trybunał w Strasburgu generalnie jest Stróżem Praw Człowieka dość sprawnym i poczciwym. Któremu raz, czy dwa zdarzy się zapić, zaspać i nie przyjść do pracy. Mam w tej chwili na myśli dość kontrowersyjne orzeczenia ETPCz, np. w sprawie Alicji Tysiąc (aborcja), czy Piotra Kozaka (dziedziczenie najmu mieszkania po zmarłym partnerze homoseksualnym). Zasadniczo warto jednak polegać na jego usługach.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka