Sed3ak Sed3ak
730
BLOG

Przyjazne chamstwo

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 40

Ciężko jest pisać z tradycyjnym i występującym u mnie cyklicznie pazurem o sprawach tak niełatwych. Kiedy obserwuje się medialnego matrixa, kreowanego przez media elektroniczne i inne niż elektroniczne, można odnieść wrażenie, że dzieje się to gdzieś daleko, że tego nie ma. Gdy idzie kolejna fala syfu z telewizyjnego odbiornika dla młodych, wykształconych konsumentów tego przekazu człowiek ma w zanadrzu nadzieję, że osób takich nie spotka na ulicy, czy w najbliższym otoczeniu. Że oni są gdzieś tam – hen daleko. Mistyczni, niedostępni, nieistniejący „w realu”. No a problem zaczyna się w momencie, w którym dowiadujesz się, że medialne robienie z mózgu gówna zbiera żniwo wśród najbliższych przyjaciół.

Przyjaciół, których w końcu człowiek tak niewielu posiada. Jakkolwiek trywialnie by to nie zabrzmiało – naprawdę nie spodziewałem się, że ludzie inteligentni mogą kupować umysłową ekwilibrystykę, sprzedawaną przez media. Mogą. Zszokowało mnie – jak bardzo mogą.

***

Katastrofa w Smoleńsku... Pewnie nie jest to regułą tylko na imprezach, na których ja bywam, ale tak pod koniec każdej nasiadówy, gdy jest oczywiste, że wódki już nie przybędzie rozmowa schodzi zawsze, albo na temat religii, albo polityki. Przy czym to drugie krąży wokoło 10 kwietnia. A kumple? Większość z racji odrzucania religii wszelakiej oraz przesadnego epatowania ateizmem i antyklerykalizmem uważa się za racjonalistów. I pewnie ta tożsamość prowadzi ich zawsze do jednoznacznych wniosków – winą za katastrofę obarczyć należy Kaczyńskiego. Mówię ich, chociaż moi przyjaciele mają konkretne imiona: Leszek i Marek.

Kaczyński?! – wzburzam się, zachęcony alkoholem – Ale dlaczego miałby być winnym?. Naciskał na pilotów w Gruzji, to jest najbardziej prawdopodobne, że i 10/4 było tak samo! – argumentują. A ściślej – zapluwają się w swojej wersji. Odpieram. Przecież znane są czarne skrzynki, nie ma tam śladu informacji o tym. Poza tym, incydent z hipotetycznymi naciskami na pilota miał miejsce nie w przestrzeni powietrznej Gruzji, tylko na lotnisku w Kijowie – kończę. Słyszę ciszę. Potem parę odpysknięć, że ja to jestem pisowski ktoś tam. Żeby było jasne, nie zamierzam dawać odporu w formie, w której moi adwersarze (i przyjaciele) bronić się nie mogą. Nie leczę też prywatnych urazów. Raczej z bólem naświetlam niepokojący proces, który toczy ludzi mi bliskich.

Rozmawiamy bowiem o osobach nie z „prywatnych koledżów”, ale o zdolnych i inteligentnych gościach, potrafiących robić takie rzeczy z matematyką, liczbami i twierdzeniami, które przeciętnym darmozjadom kojarzyć się mogą co najwyżej z zaklęciami Harry’ego Pottera. I Leszek, i Marek maturę z matematyki rozbili na dziewięćdziesiąt kilka procent. Studiują w największych polskich miastach, na prestiżowych kierunkach najlepszych polskich uczelni. To prawda, nie nauki polityczne, czy humanistyczne. Ale prestiż miejsca jednakowoż zobowiązuje.

Smoleńsk c.d. Moja onegdaj dobra przyjaciółka – Elka, stwierdza – a jakże, na domówce – że jakieś wielkie hece dzieją się w jej rodzinnej miejscowości, bo postawili „kamień smoleński” w rocznicę katastrofy. Wszystko wypowiedziane ze złośliwą podśmiechujką. Ni to kpiarsko, ni to cholera wie jak. Mówi to utalentowana i niezwykle rezolutna dziewczyna, którą za te właśnie cechy niezwykle ceniłem. I znowu dla jasności – nie było ów zdarzenie przyczynkiem do zadry w naszych relacjach. Tylko tak się zastanawiam, czy jeśli ja takiej osobie chciałbym zacząć tłumaczyć, że w tym przeklętym samolocie leciały osoby, którym z miejsca należałoby postawić nie kawał obesranego przez ptactwo głazu, ale honorowy monument, to kurwa co powiedzieć o ludziach „gorzej wykształconych” i „z mniejszych ośrodków”? Jak im miałbym fenomen ów rozrysowywać?! Chociaż – oni chyba z tego wszystkiego rozumieją sporo więcej.

Krew mrozi się w żyłach, ale trzeba i o tym wspomnieć. Dla większości osób z mojego towarzystwa przepustką do bycia inteligentem jest kupowanie wszystkich tych „wprostów”, „niusłików”, czy „polityk”. Nieważne, co w nich piszą. Ważne, aby „polubić to” na fejsbóku i pokazać się wśród ludzi z tygodnikiem pod pachą. Już samo to nobilituje. Brand inteligenta jest w cenie na rynku.

***

Mord polityczny w Łodzi. Ci sami kumple, którzy nie dostrzegają możliwości zamachu na samolot rządowy w Smoleńsku (chociaż przedstawiam im podobny przypadek zestrzelenia tupolewa z prezydentem RPA z 1986r.) stwierdzają, że odpowiedzialność za zabójstwo działacza PiS-u w Łodzi (z października ub.r.) ponosi… sam PiS! I Jarosław Kaczyński osobiście. Chwilę jestem w szoku. To za morderstwo nie odpowiada już morderca, tylko Jarosław Kaczyński? – dumam. Kilka dni przed rozmową taka właśnie wersja przedzierała się przecież przez nagłówki TVN-u. Nie wierzyłem jednak, że ludzie tak inteligentni jak oni mogą ją powielać! Rozrysowuję, że moralną odpowiedzialność z pewnością (a kto wie, czy i nie polityczną) ponoszą za nią głównie politycy PO, a szerzej – obóz rządzący. Marek wścieka się. Sugerujesz, że można przypisać winę temu, to a temu politykowi? – pyta. Słabo mi. Jak można nie rozróżniać prawa od moralności? Odpowiedzialności moralnej, od odpowiedzialności prawnej?! Rzucam hasło o „przemyśle pogardy”. Nie trafia na podatny grunt. Dodaję – To tak, jakby ofiarę gwałtu oskarżać o to, że jest winna dokonanej na niej niegodziwości bo „suka prowokowała”. Jak zwykle w takich przypadkach ograniczają się do stwierdzenia – oczywiście przy podniesionych do czerwoności emocjach – że to zupełnie inny przykład, że nie ma łatwych przełożeń. Brakło mi w całym tym sporze tylko stwierdzenia, że „takich skurwysynów [jak pisowców] należy tępić”…

Jednakkolejka, druga kolejka. Wraca temat Smoleńska. W wersji Leszka i Marka odpowiedzialny za przygotowanie wizyty był… Lech Kaczyński (który się zresztą na uroczystości „wepchnął”). A tupolew był prezydencki. W tym momencie nie wiem za co się złapać. Za głowę, czy za dupę? „Ignorancja to siła!”. Walę więc prosto z mostu! Samolot był rządowy, a nie prezydencki. Wizytę Prezydenta Kaczyńskiego ustalono już w styczniu do spóły z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. To premier Tusk „wepchnął” się na uroczystości do Katynia (które były w dodatku uroczystościami rosyjskimi – w Katyniu znajdują się również „niezależne” mogiły rosyjskich ofiar stalinizmu). Wizytę głowy państwa zagranicą organizuje od podszewki: Ministerstwo Spraw Zagranicznych (zabezpieczenie wywiadowcze i kontrwywiadowcze oraz dopinanie szczegółów), Ministerstwo Obrony Narodowej (zarządza kadrami w 36. Pułku), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (kieruje ochroną prezydenta – BOR-em) oraz Kancelaria Premiera Rady Ministrów (przydziela samoloty, koordynuje stronę cywilną i wojskową). Efekt? Bo Ty jesteś pisowski… (coś tam, coś tam), który tą pisowską propagandę… (coś tam, coś tam) – wręcz wrzeszczą. Na nic zdają się tłumaczenia, że prezydent nie może sobie wybrać nawet szefa swojej ochrony.

Zahaczmy o podwyżkę VAT-u. Jadę po Tusku jak po burej suce. W głowię się to nie mieści, żeby podwyższać podatki, zamiast brać się za reformy – atakuję. Ale jakie reformy? – ripostuje Leszek. Wymieniam zusy, krusy, administrację, pomostówki. No pomostówki przecież zrobił! – przerywa mi – A poza tym, to przejebane dla takiego gościa co 15 lata pracował z tą myślą, że zaraz przejdzie na emeryturę, żeby mu teraz to prawo odbierać – dodaje. Znowu, nie wierzę własnym uszom. Leszek to liberał. Zajadły! I teraz takie coś, rodem ze związkowej zadymy. A w administracji Tusk zaoszczędziłby co najwyżej 500 mln – rzuca lekko. Pytam więc, czy zdzierając ze wszystkich robi sprawiedliwiej? W odpowiedzi dostaję „zapewnienie”, że (to od siebie – Nasz Ukochany) premier musiał po prostu podnieść VAT bo to jest w obecnej sytuacji wyjście racjonalne. Powtarzam, mówi to zadeklarowany liberał! Zeszła nam rozmowa również na inne sprawy. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że 6% PKB za PiS to był wynik światowej koniunktury, a 1,8% PKB za Tuska to osobista zasługa pana premiera, że nas tak dzielnie przez kryzys przeprowadził suchą stopą. O włos było od konkluzji, że gdyby nie obniżka podatków przez Kaczyńskiego, to by w ogóle dziury w budżecie nie było. W myślach poszeptałem do siebie tylko: ja pierdolę!

***

Po jednej z takich hucznych i – żeby nie było – radosnych i skrajnie pokojowych imprez, zapytałem przy śniadaniu druhów, czy pójdą ze mną na Szewską 7 (jesteśmy w Krakowie). A po co? – dociekają. Tam zamordowano Stanisława Pyjasa - odpowiadam. Tak, tak właśnie – nie wiedzą kim był Pyjas. Nie zdradzam szczegółów z prywatnych rozmów po to, aby obnażać czyjąś niewiedzę. Mnie to autentycznie zabolało. Że ludzie tak wartościowi jak oni, pewniaki jeśli chodzi o przyszłą elitę kraju, mają taką kurwa tefałenowską wizję Polski. Że Smoleńsk to PiS. PiS to Kaczyński. Kaczyński to prawica, a prawica to faszyzm. Arystoteles jest śmiertelnikiem. Kot też jest śmiertelnikiem. Arystoteles jest kotem, czyż nie tak?

Może to wszystko kiedyś u moich „Trzech Kumpli” minie, wyrosną z takich przekonań z wiekiem (podobno młodzieńcza rewolta jest warunkiem spokojnej starości). Z drugiej strony, czym skorupka za młodu nasiąknie… Warto więc z całego serca zadedykować im trzy fragmenty z prozy Ziemkiewicza. Z jego najnowszej książki „Zgred”. To będzie chyba dobre podsumowanie na wszystkie wątki naszych serdecznych, acz ostrych sporów.

[1]„Oleńce się śniło, że stałem na jakimś lotnisku, dookoła była gęsta mgła, i słychać było zbliżające się silniki samolotu, a potem huk i jakieś głosy, które mnie wołały”.

[2]„»Jedzie Prezydent martwy a wielki stukrotnie«… Ilu ludzi musiało tam być, żeby tak gęsto, jak za pierwszej papieskiej pielgrzymki, obstawić całą drogę z Okęcia na Krakowskie? Pół miliona? Milion? Jeszcze nas tylu zostało, czy tamci dawni Polacy powstawali na chwilę z grobów?”.

[3]„Wracam pod blaknącym niebem, w potoku biało-czerwonej lawy. Oleńka śpi. Dziewczyny oddychają równo. »Nie zapamiętam, i owszem wspomogę«. Nie potrzebuję dziś snu. Trzeba się pozbierać, zakasać rękawy. Szkoda czasu tracić na te zapiski, uświadamiam sobie w jednej chwili. Nic ciekawego grzebanie się w powszednim dniu i w sobie. Tato patrzy na mnie uważnie ze zdjęcia nad biurkiem. Jak on to zawsze mówił – trzeba orać”.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka