Sed3ak Sed3ak
859
BLOG

Przed księdzem klękać nie kazano!

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 13

Niedzielne popołudnie. Moja Przeurocza Marlenka, poprawiając dłonią włosy układa się wygodnie na łóżku i spogląda tak, jak to tylko zakochane kobiety potrafią. Za nami wspaniałe weselisko u jej znajomych. Przed nami wolne popołudnie. Za oknem – czyli obok nas, słońce niezgrabnie przepycha się z chmurami. Beztrosko „pstrykamy po kanałach”. Nagle chwila, moment. Czar sielskiej atmosfery pryska.

Ta popsuta niedziela

Na ekranie stacji całodobowej pojawia się wyraźnie postarzałe ryjsko premiera Rzeczpospolitej Polskiej. Kilka minut mija, wsłuchujemy się z coraz większym zażenowaniem w słowa Donalda Tuska. „Nie będziemy klękać przed księżmi, bo od tego jest kościół…”. Z przerywanej przez zgromadzony kierdel alokucji dobrzmiewa końcówka „…bo klęka się przed Bogiem, a nie przed księżmi”. Wrzawa trwa. Krzyczą młodzi, krzyczą wykształceni. Nie jest źle, jest dobrze – klawo jest! Po chwili premier dodaje: „My się przynajmniej staramy… czasami nam nie wychodzi, ale nie biegamy tak jak ONI do prokuratury!” – skomentował premier nieudolności swoich podwładnych przy budowie autostrady A2.

Ulatnia się przyjemna aura. „Kotku, przełącz to. Nie chce mi się tego oglądać!” – ucięła Marlenka. Tłumaczę, że jak zechce to mogę jej to obudować komentarzem, wyjaśnić skąd prokuratura, co z tym klękaniem. Machnęła ręką. Usiedliśmy przy porcji lodów. Jeśli miałbym sytuację udramatyzować i podrumienić, to stwierdziłbym że już nic nie było takie samo tego popołudnia. Ale przecież nie byłoby to prawdą, tylko stosowanym przeze mnie tradycyjnym sarkazmem. Wystąpienia premiera nie mieliśmy w sercach, tylko na tych częściach ciała, na których usiedliśmy przystępując do spożycia lodów z czekoladową polewką.

O dzielnym Tusku, co przed księdzem nie klęka

Jak to było z naszym Ukochanym Przywódcą i jego hołdem kościelnym jeszcze w 2004r.? Ano po wielu latach szczęśliwego życia w małżeństwie cywilnym poczuł w sobie Donald nieopisane pragnienie uzewnętrznienia duchowości. Ta właśnie konieczność zaprowadziła go do człowieka imieniem Tadeusz Gocłowski, który będąc prywatnie biskupem kościoła rzymskokatolickiego przygotowywał nasze Słońce Peru do ślubu konkordatowego. Trochę to żenujące, przyznacie państwo? Ale przecież nikt nie podejrzewa Donalda Tuska o konformizm i chęć wazelinienia Polakom stereotypem o „dobrym katoliku”. Takie oskarżenie powiedziałby tylko ktoś „o wyjątkowo złej woli”.

Chwilę później – w 2006r. nieopisana potrzeba duchowości zaprowadziła posłów PO i jego szefa na rekolekcje dla parlamentarzystów, prowadzone przez nie jakichś tam klechów od ojca Tadeusza, ale przedstawicieli „kościoła łagiewnickiego”. Czy Tusk w owym czasie klękał przed biskupem? No skoro mówi, że nie klękał, bo on to tak tylko przed Bogiem, to tak pewnie było. Tusk to wszak człowiek co nie kłamie! A Boga przecież każdy może sobie w swoim serduszku wyobrazić, a nie zginać kolana przed duchownym. Ot i maładiec!

Do blogera na przeszpiegi

Ustawa z dnia 24 maja 2002r. o Agencji Bezpieczeństwa Wenętrznego i Agencji Wywiadu (Dz. U. nr 74, poz. 676 z późn. zm.). Art. 5 ust. 1, pkt. 2, lit. b : „Do zadań ABW należy rozpoznawanie, zapobieganie, wykrywanie przestępstw godzących w podstawy ekonomiczne państwa”. Innymi słowy, jeżeli w przetargu publicznym wygrywa przedsiębiorstwo o wątpliwej, chińskiej proweniencji i za grube miliony ma budować odcinek autostrady A2, to psim obowiązkiem ABW jest sprawdzić czy przy wyborze „najkorzystniejszej oferty” nie doszło do popełnienia przestępstwa (głównie korupcji, choć nie tylko). Prześwietlony ma zostać rejestr przedsiębiorców, historia spółki i jej kontraktów oraz osoby prezesów. Czym zajmuje się ABW, pod zwierzchnictwem „prezesa Rady Ministrów”? Wchodzi frontem do mieszkania blogera, krytykującego Bula-Komorowskiego. Ale Jacek Żakowski nie napisze o takiej „waadzy" i takiej służbie, że „budują one autorytarne państwo policyjne”. Tylko trochę się w „Wyborczej” zatroska.

Zatrzymanie autora strony antykomor.pl nie było niczym innym, niż demonstracją siły. Zwykłe wezwanie do najbliższej jednostki policji zastąpiono wizytą funkcjonariuszy, którzy musieli przecież wstać odpowiednio wcześniej (pewnie przed piątą rano), aby z Warszawy dojechać do mieszkania niesfornego internauty, co nie doceniał „słusznej linii naszej władzy”. A Chińczycy z Covec? No nie chcą budować i co zrobisz? No jest to po prostu dopust Boży. Sam Stwórca suponuje komunikacyjny paraliż na Polskę. Nic na to nasz Ukochany Przywódca poradzić nie może. No chyba, że klęknie przed Bogiem, a jak wiemy robi to tylko w Kościele.

Epilog mniej niż smutny

Dzisiejszy poranek przedstawiał się jeszcze bardziej zachęcająco niż niedzielny. Gdy jeszcze spałem, Mojej Marlence coś wyłączyło mechanizmy obronne i kazało włączyć telewizyjne skrzydło rządu – TVN. A konkretniej program „Do widzenia tefałen”. Jakaś pipka z dyplomem dziennikarza rozdzierała szaty, jak to w „Rzepie” Bronisław Wildstein napisał coś niebywałego nt. „legalizacji związków tej samej płci”. Przeczytałem artykuł redaktora Wildsteina. Dalibóg, nie znajdziesz tam Czytelniku niczego, co kwalifikowałoby się pod myślozbrodnię.

Więc co napisać na podsumowanie? Że „oglądanie telewizji TVN powoduje zgównienie mózgu i choroby serca”? Że obłuda i prawnicza niekompetencja pajaców ze stacji Waltera w kwestii związków partnerskich sięga takich Himalajów dyletanctwa, że jutro będę musiał napisać fachową notkę na ten temat? Nie wiem.

Plotkuje się na mieście, że powstaje nowy kanał tematyczny tej stacji – „TVN Białoruś”. Będzie jak znalazł.

P.S. – A Marlenka już zdrowa i uśmiechnięta. Kształci się i promienieje!

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka