Arcybiskupa Józefa Życińskiego wspominam z rozrzewnieniem. W Polsce podzielonej na wyznawców PO i PiS metropolita lubelski zaszufladkowany został do kategorii zwolenników tej pierwszej. W mojej ocenienie niesłusznie.
Kazań lubelskiego biskupa słuchało się zawsze z pokrzepionym sercem. Trąciły świeżością, otwartością. Dodawały sił, umacniały nadzieję. Abp Józef Życiński nie prezentował postawy zamkniętej. Przeciwnie – zawsze podkreślał ile radości i miłości może przynieść postawa chrześcijanina. Był dla Kościoła katolickiego przychylną wizytówką.
Nie kojarzył się (i nigdy w publicznych wystąpieniach nie stawiał tak sprawy) z otoczoną twierdzą. Z grupką religijnych banitów, która pośród ogólnej życiowej porażki w Kościele widzi tylko pocieszenie, ucieczkę od trosk, czy moralną wyższość za niższość w każdym innym aspekcie życia. Kazania księdza arcybiskupa dawały spiżową formację ducha. Mnie osobiście otwierały na prawdy o powszechności wiary katolickiej, jej uniwersalizmie i głębokiej zgodzie z ludzką naturą. Pośród posuchy episkopalnego duchowieństwa, wrośniętego w stanowiska i tracącego Boga z horyzontu, był głosem który pchał wiarę do przodu, otwierał ją na szersze horyzonty.
Pamiętam jedno z jego pielgrzymkowych kazań, w którym poruszał on problem niedoboru cnoty męstwa w postawie dzisiejszego człowieka. „Z jednej strony – jak strofował – mamy człowieka-olewacza, któremu wszystko wisi, nic się nie chce, na niczym nie zależy. Postawę człowieka, który prześlizguje się nad swoim człowieczeństwem. Z drugiej zaś przedstawia się nam takiego twardziela, którego nic nie rusza, gardzi drugim człowiekiem i sam sobie jest Bogiem. To skrajnie pogańskie podejście, gdyż nie taka jest natura człowieka”. Cytuję z pamięci.
Bardzo często – gdy abp Józef Życiński wchodził w politykę, nie zgadzałem się z jego ukierunkowaniem. Dla wielu środowisk laickich, czy lewicowych był niemalże „ostatnim sprawiedliwym kleru”. Przedstawianie go w takim świetle z pewnością przysparzało mu wielu przeciwników w łonie samego Kościoła. Jednakże, arcybiskup Życiński był ponad polityką. Poza tym – jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Ciągle niejasne pozostają związki lubelskiego metropolity z SB w latach 1977 – 1990r. Współpraca ta udokumentowana jest dość rzetelnie. Jakie były jej konsekwencje? Wydaje mi się, że ewentualne krzywdy jakie się ze zbłądzeniem tym się wiązały ksiądz biskup wyjaśni już w innym miejscu. I tam też będzie dokonywał moralnego zadośćuczynienia swoich przewin.
Żegnaj księże biskupie…
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości