Pewien (jak się okazało) niesymaptyczny bloger o ksywie sanoviusnapisał był dwie dość marnej jakości notki. „Nigdy nie płakałem po Reaganie” z 5 lutego 2011r. oraz „Krytyka wypowiedzi Reagana” z 6 lutego 2011r. Normalnym miejscem na polemiki jest blog autora. Niestety, niektórzy blogerzy na polemiki mają alergię i blokują swoich myślowych oponentów. Takiż przypadek spotkał i moją osobę. Postanowiłem więc napisać polemikę w tym miejscu.
Pominę w niej oczywiste złośliwości i przeinaczanie faktów, których autor się dopuszcza. Jak napisałem w komentarzu do notki pt. „Krytyka wypowiedzi Reagana”, wykasowaną najpewniej przez zbyt wielką siłę rażenia, autor w pierwszej kolejności powinien dokształcić się z postaci Reagana. Poczytać parę opracowań, może biografii, a nie ze swoim dyletanctwem przewalać się po salonie24.
***
Oto wybrane fragmenty.
„I co z tego, że [Reagan] zdelegitymizował go moralnie, jak sam przyczynił się do niemoralnych posunięć w trakcie swojego urzędowania związanych z zabieraniem ubogim pomocy społecznej, co w obliczu faktów, że rzadko korzystali z niej biali protestanci, przybrała niemal wymiar rasistowski. Czy to jest moralne? A poza tym Reagan apostołem wolności? Jakiej? Chyba apostatą od wolności. Wspierał zwolenników fundamentalizmu religijnego za swoich rządów, krytykował ateistów, których uważał za kryptokomunistów. Wolność dał bogatym, zmniejszając im podatki oraz zwiększając podaż obligacji skarbowych, które kupowali w wyniku prowadzenia przez Reagana ekspansywnej polityki militarnej. Ekspansywnej, pomimo degeneracji systemu wojskowego i politycznego w ZSRR w latach 80. Reagan po prostu przepuścił pieniadze, które powierzali mu zwykli Amerykanie”. – pisownia jak w oryginale.
Reagan uważał – i chyba słusznie, że lewicowy intelektualiści są w przeważającej mierze agentami wpływu Związku Radzieckiego. Wchodził on bowiem na polityczne salony w latach 40 i później, kiedy tzw. pożyteczni idioci (lub za Trockim „towarzysze podróży”) przekonywali opinię publiczną na zachodzie (w tym w USA), że komunizm i ZSRR są rajem na ziemi. Sinclair Lewis tak pisał o władzach sowieckiej Rosji: „Ja osobiście wierzę, że [władze sowieckie] same nie wiedzą, co się dzieje w więzieniach, zupełnie tak, jak nasi – nawet najwyżsi - urzędnicy w Ameryce często nie mają pojęcia, co się dziej w naszych więzieniach i slumsach. [Wierzę, że władze sowieckie] z uwagą wysłuchają osób, które przecież nie stawiają samolubnych żądań, lecz tylko chcą zyskać podstawy, by obdarzyć władze Rosji większym zaufaniem”. Dzisiaj ów cytat brzmi jak kpina.
Idąc dalej, należy przypomnieć, że brytyjski dziennik „Daily Harald” z 1920r. – pisemko radykalnego odłamu Partii Pracy, jak się później okazało, był opłacany przez moskiewskie ruble, a dokładniej przez sekretariat WKP(b). Amerykański dziennikarz – Lincoln Steffens, z kolei w krótkich panegirykach usprawiedliwiał terror bolszewicki. „Błękitne oczy Rewolucjonisty lśnią okrucieństwem konieczności” – tak m.in. pisał. Louise Bryant – koleżanka po fachu, w takich natomiast słowach opisywała poczynania Feliksa Dzierżyńskiego: „Obowiązkiem [Dzierżyńskiego] było szybkie i humanitarne pozbywanie się więźniów. Wykonywał on tę surową powinność prędko i sprawnie, za co nawet sami skazańcy musieliby być mu wdzięczni, gdyż nie nic straszniejszego niż kat, którego ręce drżą, a serce pełne jest wahań (…) Nawet my mamy swoją Czekę, tyle że nazywamy ją Departamentem Sprawiedliwości”.
Jak powiedział onegdaj sam Reagan, komunizm był ziemskim rajem… tylko gdyby towarzysze z Kremla nie zamknęli granic i nie postawili nań czerwonoarmiejców z kałaszami, to wszyscy ludzie by z ów arkadii uciekli. Dokąd? Oczywiście do kraju największego wyzysku robotnika i społecznej niesprawiedliwości – czyli do Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie prezydent USA znał knowania tamtejszych intelektualistów i ich ideologiczne zaślepienie komunizmem.
Wspominałem również w wykasowanym przez savoniusa komentarzu, że Amerykanie są narodem żarliwie religijnym, niewstydzącym się ze swoją religijnością obnosić. I tego samego oczekują od człowieka mającego się stać ich prezydentem. Nie przez przypadek nawet demokrata – Barack Obama, pokusił się w kampanii wyborczej o wygłoszenie niedzielnego kazania, w którym rozprawiał o miejscu wiary i religii w publicznym życiu Ameryki. Nie było nic nadzwyczajnego w tym, że Ronald Reagan bardzo często odwoływał się do Boga i ludzi wierzących. Coś co w Ameryce jest normą, u nas próbuje się sprowadzić do poczucia wstydu i straszenia zagrożeniem braku modernizacji. Ciekawe zatem jak Amerykanom udało się z ich wiarą w Boga osiągnąć status supermocarstwa?
***
Reagan był rasistą, bo zmniejszył świadczenia socjalne dla Murzynów – taki zdaje się jest wydźwięk rozpaczliwego apelu sanoviusa. No cóż, wydaje się że dla ludzi lewicy redystrybucja PKB jest ważniejsza niż samo PKB! Warto byłoby przypomnieć, że chociaż administracja Reagana cięła świadczenia socjalne, to dzięki dynamice wzrostu PKB w ostateczności przeciętny ich adresat w 1989r. dostawał je w wyższej wysokości niźli sprzed dekady. W połowie jego prezydentury spadło bezrobocie i stan ten utrzymywał się już do jej końca. Powstało 17 milionów nowych miejsc pracy. Obniżono podatki, utrzymywał się m/w stały wzrost gospodarczy (6% PKB). Zjawisko to naukowo nazywa się „Reaganomiką”. A sanovius – za przeproszeniem, pieprzy coś o tym że świadczenia socjalne zmalały. Od kiedy to ludzie na zasiłku mają być motorem napędowym gospodarki? Rozpędzoną w latach osiemdziesiątych gospodarkę Stanów Zjednoczonych zatrzymał dopiero kryzys z 2008r. Prawie równo w dwadzieścia lat po odejściu Reagana!
„Tak potężny związek zawodowy [jak „Solidarność” – przyp. Sed3ak] dał się zrobić w konia amerykańskiemu lobby kapitalistycznemu, któremu w latach 90. m.in. „Solidarność” z wdzięczności sprzedawać zaczęła polskie zakłady. Z wdzięczności dla Reagana” – pisze sanovius. Właściwym komentarzem byłoby stwierdzenie: „Siostro, zastrzyk proszę!”. „Solidarność” sprzedawała jakiemuś bliżej nieokreślonemu lobby swoje zakłady. Mnie zawsze uczono, że żeby coś sprzedać to trzeba na początku być tego czegoś właścicielem. „Solidarność” właścicielem tych bliżej nieokreślonych zakładów pracy nie była. Właścicielem było państwo. Większość zakładów pracy została sprywatyzowana w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa pod koniec lat osiemdziesiątych, co wiązało się z tzw. uwłaszczeniem nomenklatury, czyli wykradaniem majątku narodowego przez ludzi starego reżymu. Późniejsza prywatyzacja to w znacznej mierze odpowiedź na niewydolność tych zakładów. I naprawdę trzeba być skrajnym zwolennikiem teorii spiskowych, żeby twierdzić, że jacyś Amerykanie powykupywali polskie fabryki. Sprzedawano je głównie Niemcom i Francuzom.
„Zjadł dwa ciastka naraz: „walczył” przeciwko ZSRR, krytykując stan wojenny i wspierając „Solidarność”, a jednoczesnie wysyłał pieniądze, za które ludzie „Solidarności” chętnie przejmowali czasem dośc skrajne kapitalistyczne hasła, dzięki którym elita „Solidarności” oderwała się od mas” – to nie moja słowa. Ba, to nawet nie słowa haseł z forum z Onetu. To znowu cytat z sanoviusa. Aha, czyli to Reagan, spowodował wojnę na górze i podział obozu solidarnościowego na frakcję Michnika, Geremka i Kuronia oraz Wałęsy i Kaczyńskich. Ciekawe, nie powiem. Którzy to działacze związkowi przyjęli hasła prokapitalistyczne? Janusz Śniadek, organizując zadymy i palenie opon na Alejach Ujazdowskich? Czyli znowu aktualna jest wersja Kiszczaka i Jaruzelskiego, że „Solidarność” finansowana była przez CIA, a sam Wałęsa był jej agentem?
Przecież Reagan był pierwszym od osiemdziesięciu lat prezydentem USA, który tak wyraźnie i stanowczo poświęcił się sprawie polskiej. Przeznaczył nawet pewną cząstką swojego noworocznego orędzia do narodu, aby wyrazić solidarność z dręczonym przez stan wojenny i Jaruzelskiego narodem polskim. Co jest uderzające – w komentarzu pod swoim tekstem sanovius pisze, że dla niego autorytetami w polityce są takie postacie jak m.in. Bismarck i Roosvelt. Napisałem już parę razy temu blogerowi, żeby pisał jak najwięcej i ktoś miał ochotę wywieszać jego twórczość na głównych stronach salonu. Przy takim obrocie spraw bowiem jego teksty kompromitują się same. Bismarck autorytetem dla Polaka? Tego by pewnie i Monty Python nie wymyślił! Czym sobie „żelazny kanclerz” przyjaźń ów zaskarbił? Próbą wynarodawiania Polaków, niszczenia ich kultury i pozbawiania własności? A Roosvelt? Za bycie pożytecznym idiotą, zapatrzonym w Stalina jak w obrazem? Toż to polityk, który zdradził nas dwukrotnie (w Teheranie i w Jałcie), po czym szczęśliwie zmarł, żeby nie narobić światu większych nieszczęść. Jego kapitulancka postawa stała się preludium zimnej wojny! Boże, widzisz i nie grzmisz.
Sanovius w innej notce („Dlaczego w przyszłych wyborach zagłosuję na PO”) łaskaw był ubogacić swych czytelników myślą, że w przyszłych wyborach będzie głosował na partię władzy, bo ta nie spełniła żadnych swoich obietnic. Tak, nie zmyślam – można sobie poczytać. Ale wbrew pozorom nie był to największy kretynizm jaki palnął autor w ów tekście. Napisał on również, że krytycy rządu w kwestii zmian w OFE są opłacani przez zachodnie instytucje finansowe będące właścicielami funduszy emerytalnych. Tak jakby „skromna” pensja Balcerowicza, Rybińskiego, czy Gwiazdowskiego musiała być uzupełniona dodatkowo srebrnikami z sakw europejskich kapitalistów. A myślałem, że to radykalna prawica ma monopol na teorie spiskowe. A gdzie tam!?
„Największy wpływ na rozmontowanie komuny miał jednak nie kto inny, jak Kreml i jego decydenci, którzy po prostu stwierdzili, ze dalsze funkcjonowanie socjalizmu nomenklaturze się nie opłaca. Reagan i Jan Paweł II mają o wiele mniejszy wpływ niż zwykło się mniema. Dokonuje się wyolbrzymiania ich dokonań, a te są po prostu niewielkie”.
Przez ostatnie dwadzieścia lat w Polsce jesteśmy świadkami wbijania młotkami do głów młodego pokolenia bzdur. Są działań tych efekty. Sanovius pisze o tym, że upadek ZSRR to sprawka ich decydentów. To powielenie tez „Gazety Wyborczej”, że rozpad komunizmu w Polsce to dzieło Partii i opozycji konstruktywnej. Tak jakby dzieła tego nie dokonał naród mający po dziurki w nosie rzeczywistości absurdu i załamania kraju, zafundowanego nam przez półwiecze przez polskich kolaborantów sowieckimi bagnetami. Po cóż decydenci z KC KPZR mieliby pokusić się na ryzykowny demontaż systemu, który dawał im tak sowite konfitury? Iść w nowe i nieznane, ryzykując zakończeniem bytu na moskiewskiej latarni? Rozum się buntuje, podnosi larum. Ale kto by się rozumem w argumentacji podpierał?
Rola papieża w demontażu komunizmu jest nie do przecenienia. Jego „nie lękajcie się!", skierowane do narodów komunizmem zniewolonych miało wymierne skutki. Komunizm był bowiem system,em który od początku do końca oparty był na zakłamaniu i strachu. To co rozpoczął wspomniany wyżej Dzierżyński, kontynuowali sukcesywnie jego następcy z NKWD, GRU i KGB. Papież przeciwstawił się temu złu moralnie. Reagan – politycznie. Wiedział on, że system zniewalający własnych obywateli nie wytrzyma wyścigu zbrojeń, gdyż jest to system niewydolny, oparty na kruchych podstawach, siłę zawdzięczający strachowi, agentom wpływu i szerokiej propagandzie. No i przede wszystkim kłamstwu! Wypisz wymaluj – „Imperium Zła”!
Dobra, wystarczy cytatów z „klasyka”.
***
Dlaczego jednak trącają mną słowa sanoviusa? Bo jestem ślepym „wyznawcą Reagana”? Bo mam inne zdanie w tej kwestii? Nie, nie dlatego. Teksty sanoviusa bolą, gdyż mamy tutaj do czynienia z klinicznym objawem choroby pn. „młodzi, wykształceni, z większych ośrodków”. Autor, jak sam przyznaje, skończył niedawno studia prawnicze i niedługo rozpocznie pracę. Od takich osób zwyczajnie oczekuje się więcej! Nie można pleść andronów, pisząc w jednej notce („Nigdy nie płakałem po Reaganie”), że Reagan był zły, bo ciął wydatki i obniżył tym samym świadczenia najbiedniejszym, a w drugiej („Krytyka wypowiedzi Reagana”) że Reagan był zły bo zwiększał wydatki i zadłużał kraj.
Dlatego słusznie zareagował gw1990, dziwiąc się że takowe wynaturzenia trafiają na sam szczyt strony głównej. Chociaż z drugiej strony, jakość treści przedstawianych przez sanoviusa jest naprawdę niska i jak już pisałem – kompromituje się sama. A przecież można było tekst o rocznicy urodzin Reagana ująć inaczej. Napisać, że zasadniczo jest ocenianym pozytywnie prezydentem (w momencie zakończenia prezydentury popierało go 69% obywateli, w 1980r. „tylko” 63%), ale jego prezydentura ma rysy (afera „Irangate”, moralnie uciążliwe cięcie świadczeń socjalnych). Po cóż było machać słowami i inwektywami na prawo i lewo?
Ronald Reagan powiedział kiedyś, że „Polityka to drugi najstarszy zawód na świecie. Odnoszę wrażenie, że jest bardzo podobny do tego pierwszego”. Miałem takie wrażenie, że sanovius chciał skleić ciekawy tekst o polityce, a wyszła z tego taka blogowa prostytucja.
P.S. – Pomimo zabanowania mojej skromnej osoby nie zamierzam „odwdzięczać” się tym samym. Mam takie nieprzejednane wrażenie, że w debacie i wymianie zdań nie o to chodzi.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka