Od dłuższego czasu powtarzam, warto czytać „drugą stronę”. Można się przekonać do jak głębokiego upadku i wykorzenienie potrafią dojść ludzie demonicznie opętani totemem nienawiści. W tym tygodniu „NIE” mordercy ks. Popiełuszki wyprodukowało paszkwil, w którym co znamienitsi celebryci intelektu i tzw. politycy mogli bezkarnie napluć na Jarosława Kaczyńskiego. Gej Biedroń stwierdził nawet, że na jego wprawione oko i doświadczenie prezes PiS musi być „seksualnym impotentem”. Kto jest impotentem umysłowym przez kindersztubę nie wspomnę.
Dzisiaj w dodatku „Plus Minus” do „Rzeczpospolitej” stała rubryka „Wywiad z Mazurkiem”. Gościem dziennikarza jest znany aktor Daniel Olbrychski. Mój dzisiejszy wpis to wrzutka z serii „no comment”. Doprawdy nie ma sensu ubogacać słowem własnym czegoś, co w sposób tak oczywisty obnaża kalectwo umysłowe „ytelygencji” polskiej.
Oto najbardziej sążniste cytaty:
[D.O] „Ziemi gdy z martwych się obudzi / I blask wolności ją ozłoci / Daj rządy mądrych, dobrych ludzi / Wielkich w mądrości i dobroci”.
[R.M.] Rozumiem, że to nie o Kaczyńskim?
Gdyby to miało być o nim, to byłby to numer kabaretowy. A propos mądrości – podejrzany jest stan umysłowy człowieka liderującego tłumkowi, który dzisiaj śpiewa „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Kaczyński jest liderem partii o silnych bolszewickich rysach, która liczy, że głupich w społeczeństwie jest większość.
(…)
[D.O.] On jest człowiekiem głęboko nienadającym się do reprezentowania Polski i Polaków takimi, jakimi ja chciałbym ich widzieć. Wszyscy znamy jego osobowość, jego awanturnictwo, niezrozumienie świata.
I o awanturnictwie mówi człowiek wzywający do bicia po mordach? Ale mniejsza z tym. Komorowski świat rozumie?
Tak, o wiele bardziej. To człowiek przewidywalny, który budzi moje zaufanie. A Kaczyński przez ostatnie miesiące udawał kogoś, kim nie jest. A jak można w tak ważnym momencie jak kampania wyborcza udawać?! Ja rozumiem, że każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, ale to jednak musi być wiarygodne. Tymczasem Jarosław Kaczyński dopiero po wyborach postanowił ujawnić swoją prawdziwą twarz, którą zresztą znamy od czasu, kiedy bracia rozpoczęli swoją karierę polityczną.
Pan tak świetnie zna Kaczyńskiego?
Przez osoby trzecie znam go od dzieciństwa, bo znam ludzi, którzy z braćmi Kaczyńskimi brali udział przy kręceniu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”.
I już wtedy Kaczyńscy byli takimi potworami?
Patrząc na nich jak aktor starający się zrozumieć postać, którą zagra, widzę, że musieli być bici przez kolegów z klasy. Kolega z produkcji „O dwóch takich” opowiadał, że Kaczyńscy płakali wniebogłosy, że muszą wracać do szkoły, a tam to ich będą bili jeszcze bardziej niż wcześniej.
Hm, to bardzo ciekawe, bo Lejb Fogelman o tym nie wspominał.
A kto to jest?
Znany warszawski i amerykański prawnik, który chodził z nimi do klasy i opowiadał, jak to razem z braćmi tłukli innych.
A ja mam inne informacje i będę się upierał, że byli bici. Może niesłusznie, może prowokowali ludzi do agresji i teraz się w pewien sposób odgrywają.
Piękna ta psychoanaliza, ale taniutka. Facet po sześćdziesiątce odgrywa się, bo ktoś mu w podstawówce wlał?
Wydaje mi się, że może się to brać i z tego, choć akurat u Lecha w dużo mniejszym stopniu, bo ułożył sobie życie rodzinne u boku wspaniałej – a miałem okazję ją poznać – małżonki, miał śliczną córkę i wszystko to, co sugerowało normalność i stabilność.
mam zaufanie i uznanie do takich ludzi, jak: Tadeusz Mazowiecki, Jan Krzysztof Bielecki czy Hanna Suchocka, a z pewnością nie mam go do Kaczyńskiego, Leppera, Giertycha czy Macierewicza. Nie chciałbym, by ci ludzie decydowali o losach mojego państwa.
A co takiego w nich jest?
Naprawdę chce pan, żebym to definiował? Dla mnie to oczywiste.
Dla wielu Polaków nie, więc pytam. Chodzi panu o ich poglądy?
Generalnie cechuje ich ślepa nienawiść i agresja wobec wszystkich mających odmienne zdanie.
(...)
Jest dziś polityk, który budzi pański podziw podobny do Mazowieckiego?
O tak, niewątpliwie, jest nim Donald Tusk. Od czasów Tadeusza Mazowieckiego nie było drugiej osoby bardziej nadającej się do pełnienia funkcji premiera. Bardzo bym żałował, gdyby zaszkodziło mu to, co się w tej chwili dzieje, choćby i dyskusje w łonie samej Platformy.
To jakiś początek kryzysu Tuska?
Nie muszę czytać Norwida, znam go na pamięć, by mieć w pamięci jego bardzo gorzkiego zdanie, które jest kluczem do jego spojrzenia na Polskę: „Nie ma jednego, czymkolwiek bądź wyższego, obywatela, który by przez swoich rodaków zelżonym, oplutym, ba, nawet pobitym nie był”. Bałbym się, gdyby to się przytrafiło również Donaldowi Tuskowi, tak znakomicie sprawującemu swoją funkcję.
(...)
I Tusk jest pańskim Piłsudskim?
To może za dużo powiedziane, bo w sumie nie chciałbym mieć kogoś takiego jak Piłsudski, tylko chcę żyć w demokratycznym kraju, w takim, jakim żyjemy. I cieszę się, że od dłuższego czasu znaczący wpływ na politykę ma tu Donald Tusk. Ale takich ludzi jest więcej. Zawsze z uwagą słucham jednego z bohaterów opozycji w Polsce, a dziś wspaniałego komentatora Władka Frasyniuka. To jest ktoś.
A Janusz Palikot?
O, to bardzo ciekawa postać, inteligentny człowiek. Ktoś taki jest ożywczym strumykiem.
A co on ożywia?
W tym, co robi, jest masa precyzyjnego, inteligentnego zdrowego rozsądku, a przy tym nie szkodzi nikomu.
Czyżby? Naprawdę nie szkodzi nikomu?
Nie, to osoba zdecydowanie bardzo potrzebna, z ogromną radością przyjmuję fakt, że ktoś taki istnieje.
Ta wspaniała postać wprowadziła do polityki język skrajnie chamski.
Ostry język w polityce był dużo wcześniej i za jego pojawienie się odpowiadał głównie Jarosław Kaczyński.
Ano tak, jak mogłem zapomnieć.
Z jego strony słyszałem tych obelg znacznie więcej.
Chciałby pan, by o Komorowskim mówiono, że jest psychopatą, alkoholikiem?
Bronisław Komorowski jest kimś innym niż Janusz Palikot. A ja nie głosowałem w wyborach prezydenckich na Palikota.
OK, ale pytam, czy chciałby pan, by o Komorowskim mówiono ożywczym językiem Palikota?
Jeśli ktoś chciałby takiego języka używać, to i tak będzie to robił.
Rozumiem, że przyjmie to pan z entuzjazmem?
Wie pan, o prezydencie tak mówić nie wypada.
Jak to?! Przecież Palikot tak mówił o prezydencie, tyle że Kaczyńskim. Inni dorzucali „dewiantów psychicznych”, „karłów moralnych”, „bydło”…
Ale ja wtedy Palikotowi nie biłem brawa. Tu ma pan rację, nie chciałbym, by tak mówiono o prezydencie.
Ale dziś sam mówi pan o biciu pisowców po mordach i zachwyca się ożywczym językiem Palikota.
Ożywczym, ale niekoniecznie zawsze w tym, co mówił o Lechu Kaczyńskim.
Przecież na tym polegała głównie jego działalność! Stał się znany z nurzania prezydenta w szambie.
No nie, Palikot istniał znacznie wcześniej i jako biznesmen, i jako filozof.
Jako filozof nie istniał. Doktorant Palikot nie przejdzie do historii polskiej myśli filozoficznej.
Ależ to bardzo inteligentny człowiek. Za każdym razem, gdy na jakikolwiek temat zabierał głos, było to fachowe i przemyślane.
Mówienie, że Schetyna musi mieć krew i spermę na twarzy, to wyraz tych głębokich przemyśleń?
Ale przecież Palikot nie robił sobie tylko żartów z polityków.
Wręcz przeciwnie. O Schetynie czy Kaczyńskim mówił śmiertelnie serio. I pytam, czy to jest właśnie ta przemyślana, ożywcza treść w polityce?
To nie jest treść w polityce, to jego retoryka. Gdyby mnie pan spytał, czy taki język jest bliski mojemu, to odpowiedziałbym: nie. Natomiast doceniam to, co nowego wniósł do polityki Palikot.
Dobra, więcej nie daję bo mnie „Rzeczpospolita” zaczardżuje. Całość na stronie internetowej [dostęp płatny]. Pozostaje tylko zadać sobie retoryczne pytanie: K***, jak można tak pier***?!
Link: „Rozmowy Mazurka: Rządy dobrych, mądrych ludzi”.
P.S. – Polecam również ten link do odsłuchania na YouTube („Baśń o Królewnie Pizdolonie”). Jak dla mnie również świadczyć może o zaburzeniach psychoseksualnych czytającego ów szwindel lektora.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka