Wiem, że patrząc na to, co przez ostatnie pięć lat dzieje się w polskiej przestrzeni publicznej, na tego wyniszczającego raka, toczącego politykę i sferę władzy, trudno wykrzesać z siebie resztki wrażliwości i coś sobie wyobrazić. Ale spróbujmy.
Wyobraźmy sobie, że w którymś z państw Europy Zachodniej zostaje zamordowany polityk partii opozycyjnej. Albo inaczej. Wyobraźmy sobie, że głowa państwa, któregoś z państw Zachodu ginie, w wyniku katastrofy samolotowej, a mające wyjaśnić jej przyczyny śledztwo zostaje oddane przez rząd tego państwa w ręce państwa ościennego.
Wyostrzymy zmysły. Wyobraźmy sobie, co dzieje się z politykiem jednej frakcji, opluwającym w prostackich i wulgarnych słowach lidera frakcji przeciwnej. Czy zostałby on wyniesiony do rangi Marszałka Sejmu? Albo, czy Marszałek Sejmu – kpiący z niebezpieczeństwa, na jakie zostało narażone życie głowy swojego państwa, zostaje w późniejszym czasie wystawiony w powszechnych wyborach, jako kandydat na prezydenta i – co gorsza, prezydenturę tę zdobywa. Zastanówmy się, co – w cywilizowanym państwie Zachodu spotkałoby by deputowanego, regularnie opluwającego wybranego w tych samych powszechnych, wolnych i równych wyborach prezydenta, sprowadzając debatę publiczną do poziomu bruku? Czy stałby się on medialnym autorytetem, mającym do dyspozycji nieograniczony w zasadzie czas antenowy na sprzedawanie motłochowi swoich poglądów, mądrości i obelg? Czy raczej zostałby dyscyplinarnie wyrzucony z partii, której jest członkiem oraz – w związku z uchybieniu godności urzędu, pozbawiony prawa wykonywania mandatu?
Bez poszerzenia wyobraźni na wstępie nie sposób dociec prawdy o dzisiejszym wydarzeniu. Ale o tym później.
Dziennikarz Roku i Autorytet Moralny
Przenieśmy się na chwilę w czasie. Jest 2 listopada 2009r. Polskę ogarnia marazm. Rząd od prawie dwóch lat kłóci się z prezydentem o sposób wykonywania polityki zagranicznej. Premier kilka dni wcześniej odwołuje (niezgodnie z prawem) z funkcji szefa CBA Mariusza Kamińskiego, jako naganę za wykrycie w obozie rządzącym afery hazardowej. Minister Jan Vincent Jacek Rostowski po raz kolejny okłamuje Polaków twierdząc, że „deficyt budżetowy jest pod kontrolą” i planowo wynosić będzie 52 mld złotych (po roku przyzna, że i tak każdy wiedział, że będzie to 100 mld zł).
W tym samym czasie umiera Jan Wejchert – współzałożyciel stacji TVN. Korzystając z okazji do wyrażenia swojego niezadowolenia z przejęcia klubu piłkarskiego Legia Warszawa przez właściciela TVN-u – holding ITI, kibice tego klubu, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wznoszą dość niepochlebne i jednoznaczne okrzyki: „Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!”. Dzieje się to w Święto Wszystkich Świętych.
To właśnie – "kluczowe" z punktu widzenia kraju wydarzenie, stało się przyczynkiem do poświęcenia przez red. Tomasza Lisa swojego programu (para)publicystycznego. Przypomnijmy – jest 2 listopada 2009r. Gościem-ekspertem, mającym opisać antyfenomen chamstwa i „dziczy na stadionach” okazuje się być Jerzy Owsiak (jak dodaje redaktor Lis „wedle sondażu największy autorytet Polaków i polskiej młodzieży”). Tak, ten sam, który jeszcze pół roku wcześniej publicznie stwierdza, że „z Baśki przyłoży” historykom – adwersarzom, piszącym o Lechu Wałęsie niepochlebnie. Nie bawmy się jednak w szczegóły.
Redaktor Lis niepokojąco pyta swojego rozmówcę, co skłania Polaków do takiej nienawiści, do wyrzucania z siebie tak niesłychanej porcji agresji. Owsiak zdaje się mieć odpowiedź, która ukoi serca polskich „yntelygentów” i „elyty”. „Jeżeli ludzie – zaczyna Owsiak – którzy kiedyś palili kukłę prezydenta [Wałęsy – przyp. Sed3ak], później zostają premierami i prezydentami, to nie należy się dziwić, że później dzieją się takie rzeczy”.
„W głowie mi się nie mieści, że można powoływać na różne stanowiska ludzi, którzy mają przeszłość związaną z faszyzmem” – dodaje wyraźnie podekscytowany Owsiak. Przyzwolenie na tamtą nienawiść - dodaje po chwili sprawia, że jesteśmy „o krok od rzucenia butelki, o krok od zabijania ludzi”. W skrócie: Lech, a przede wszystkim Jarosław Kaczyński zbudowali w Polsce nienawiść. I jeszcze do wczoraj byliśmy o krok od tego, żeby „ginęli ludzie”.
Niewiele ponad pół roku później bydło z Krakowa, wyrażając swój sprzeciw przeciwko pochówkowi Lecha Kaczyńskiego na Wawelu zorganizowało manifestację, w trakcie której powielili hasła i okrzyki stadionowych wyrostków. Niecałe dziesięć miesięcy później, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego rządzącej partii, obraża dobre imię nieżyjącego prezydenta i publicznie oskarża go o spowodowanie śmierci 95 osób, w tym swojej własnej. Krótko po tym, grupy wandali i ulicznych młodzieniaszków obrzucając obelgami i kpinami oraz stosując przemoc fizyczną, obrażają grupę (głównie) starszych osób, ochrzczonych pogardliwie „obrońcami krzyża”.
Do dnia dzisiejszego redaktor Tomasz Lis (Dziennikarz Roku 2009r. i laureat SuperWiktora 2006) nie powtórzył swojego programu o chamstwie, przelewającym się przez Polskę. Mało tego, do 10 kwietnia 2010r. jeden z czołowych chamów polskiej polityki (poseł z Lublina), był wielokrotnie zapraszany do jego programu (raz nawet jako „ekspert”, mający przeanalizować zjawisko chamstwa w sieci – komentarz zbędny).
NSDAPiS
Czy zwolennicy PiS-u są potomkami nazistów z NSDAP? Czy sam Jarosław Kaczyński to mniej radykalna forma hitlerowskiego atawizmu? Owszem, PiS i sam prezes są podobni do Hitlera. To przecież rząd Kaczyńskiego obniżył – podobnie jak malarz z Austrii, podatki i zmniejszył obciążenia publicznoprawne. Tak, tak – to za Kaczyńskiego – podobnie jak za Hitlera, w kraju spadało bezrobocie, rosła produkcja przemysłowa, zwiększył się eksport. Tak, PiS jest podobne do NSDAP.
Kpiąc sobie po trosze z publicznego dyskursu, zastanawiam się – już całkiem serio, czy to rzeczywiście ludzie z obozu Kaczyńskiego są odpowiedzialni za „mowę nienawiści”, która pośrednio pchnęła 62-lateniego taksówkarza („młodego” i „wykształconego” leminga) do mordu. Czy to rzeczywiście partia, będąca od trzech lat w opozycji, a której wpływy sukcesywnie słabną, odpowiada za wykreowanie przemysłu pogardy, który dnia dzisiejszego zebrał żniwo?
Czy może jednak strzał padł z przeciwnej strony? Od ludzi, a raczej motłochu – wychowanych na Wojewódzkim i Palikocie, a słuchających na co dzień Niesiołowskiego i Kutza jako życiowego drogowskazu. Czyż to nie przedstawiciel tych samych osób, które regularnie opluwają nieżyjącego już Lecha Kaczyńskiego – w sieci, w tłumie na ulicach, teraz sięgnął po spluwę, by stać się wykonawcą woli autorytetów?
My Cię Kaczyński nienawidzimy!
Coś mi się jednak zdaje, że redaktor Lis nie poświęci swojego kolejnego programu (para)publicystycznego, co żeby przeanalizować wzrost napięcia i nienawistnych emocji. A jeśli już, to znowu zaprosi autorytety, w stylu Owsiaka, Niesiołowskiego, czy Palikota, aby Ci raz jeszcze przekonali społeczeństwo, że za nienawiść do PiS-u odpowiada samo PiS. Podobnie jak winę za zgwałcenie ponosi zazwyczaj kobieta, bo „ta suko kogoś na pewno prowokowała”.
W Polsce PiS zdaje się już oskarżać nie tylko o to, że w nocy jest ciemno (bo zły Kaczyński wykręcił żarówki), ale również o „moralną odpowiedzialność za tragedię smoleńską”, o „zamordowanie Barbary Blidy”, o to że dług publiczny jest za wysoki, za wzrost VAT –u i większości innych podatków; o to, że przez obniżkę podatków za swoich rządów, doprowadziło do dziury budżetowej. Tylko likwidacja PiS-u sprawi, że ojcom postępowej ludzkości – Tuskowi i Komorowskiemu już nigdy nie stanie… nic na przeszkodzie, w budowie „lepszego jutra”.
Szczerze nie uważam, żeby PiS było partią faszystowską, niezależnie od tego ile spali na ilu to wiecach pochodni i komu co się w związku z tym co skojarzy oraz jak jakaś stacja wiece te zrelacjonuje. Jeśli już, to raczej utrwali się w Polsce zwyczaj, zgodnie z którym chcąc awansować w hierarchii społecznej lub do grona "ludzi rozumnych", trzeba będzie wykazać swoje niePiSostwo, to trzeciego pokolenia włącznie. Do niedawna uważałem również, że medialne i polityczne wykluczenie 8 mln obywateli zastąpi formy fizycznego prześladowania (podobnie jak Bereza Kartuska w II RP zastąpiła pogromy i eliminację opozycji w państwie niedemokratycznym). Po dzisiejszym zajściu nie jestem już tego taki pewien.
Przemysł nienawiści się kręci. A jak powiedział kiedyś Marek Edelman „zło może urosnąć”.
Tak więc zabijcie nas póki jeszcze można. Zabijcie nas póki czas.
Materiały dodatkowe:
Artykuł Kamili Baranowskiej w "Rzeczpospolitej" (weekendowy dodatek "Plus Minus") pn. "Takich chujów nie zapraszać!" [dostęp płatny].
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka