Dzisiejszy wyrok sądu w sprawie przeprosin Jarosława Kaczyńskiego, powinien mu uzmysłowić jedno – jeśli się żongluje słowem bez opamiętania, należy liczyć się z tym, że przeciwnik to wykorzysta. Sprawa rozbiła się o różnicę pomiędzy słowem „prywatyzacja”, a „komunalizacja”. Subtelna i delikatna. Na tyle delikatna, że nic by się prezesowi PiS nie stało, gdyby przed ferowaniem hasłami uprzednio ugryzł się w język. Nie ugryzł się – dostał za swoje. Pytanie tylko, jak cała sprawa wpłynie na jego poparcie w wyborach?
Opcja pierwsza – poparcie spadnie. Bo chociaż do samego wyroku mam pewne zastrzeżenia (o których za chwilę), to jednak w opinii niewykształconych wyborców Platformy (a przecież takich jest tam najwięcej) utrwali się przekonanie, że niezawisły sąd skazał Kaczyńskiego za kłamstwo, to znaczy że ten drugi jest kłamcą, krzywoprzysięzcą, a kto wie, czy i nie przestępcą.
Opcja druga – Ci niezdecydowani wyborcy, mający własne doświadczenie z polskim wymiarem sprawiedliwości, mogą dojść do przekonania, że wyrok to kara dla Kaczora za to, że chciał się dobrać prawniczej socjecie do d… Nie przegrał Kaczyński. To tylko „oni” się na nim mszczą za próbę reform. Dodatkowo, może tę grupę utwierdzać w podobnym przekonaniu stwierdzanie marszałka, że jakby ktoś miał do niego jeszcze jakieś „ale”, to on daje go pod sąd, bo sędzia (czyt. pani sędzia) jest jeszcze rozgrzany, co mogłoby sugerować jakieś nieczyste korelacje pomiędzy trzecią władzą, a Komorowskim. Oczywiście, nie sposób nie zadać sobie pytania, w jaki sposób marszałek rozgrzał panią sędzię? Miejmy nadzieję, że nie dwururką.
A teraz krótko o samym przedmiocie procesu. Otóż różnica pomiędzy komercjalizacją (czy w wersji gminnej – komunalizacją), a prywatyzacją jest taka, jak pomiędzy wystawieniem towaru w przetargu, a sprzedażą towaru w przetargu. Nie po to się przekształca zakład budżetowy, jakim jest ZOZ w spółkę prawa handlowego, żeby to ładniej wyglądało, tylko po to, aby jej akcje (ewentualnie udziały) z zyskiem odsprzedać podmiotom prywatnym, tudzież aby przedsiębiorstwo to przynosiło właścicielowi dochody. W przeciwnym wypadku działanie takie pozbawione jest sensu.
Argumentacja, jakoby szpital w obecnej formie prawnej nie pozwalał wypracowywać zysku jest o tyle nietrafiony, iż zakłady budżetowe całość wypracowywanego przez siebie zysku przekazują do budżetu państwa. Czyli w gruncie rzeczy, pieniądze zostają „w rodzinie” , a wypracowany zysk może być przeznaczony np. na przeprowadzenie remontu generalnego. Natomiast na przykładach skomercjalizowanych uprzednio szpitali wykazujących zysk, można zaobserwować, że ten jest w pierwszej kolejności dzielony pomiędzy właścicieli i z przeprowadzeniem remontu generalnego w takim stanie rzeczy już mógłby być problem (nie wszystkie wszak szpitale pozostaną w rękach samorządów, czy państwa). Poza tym, jedynie niewielki odsetek szpitali osiąga rzeczywisty zysk. Problem w tym, że wedle programu PO z października 2009r., komercjalizacji (komunalizacji) ulec miały wszystkie zakłady opieki zdrowotnej.
Należy sobie zadać pytanie, co będzie się działo w momencie, gdy przekształcony szpital wykaże stratę. Rząd umywa ręce – wszak to nie nasza rzecz, tylko samorządów. A samorządy, niedofinansowanie odpowiednio z centralnej sakwy, albo zmuszone będą szpitale dokapitalizować, poprzez emisję akcji podmiotom trzecim (czyli dokonywać prywatyzacji pośredniej), albo sprzedadzą niechodliwy towar w piz*** (czyli dokonają prywatyzacji bezpośredniej). Jeśli, co podobno podnosi w swoim programie PO, miałoby się znaleźć w proponowanej ustawie zastrzeżenie, że szpitali sprzedawać nie można, to samorząd lub państwo – w najlepszym razie, ogłosi jego upadłość i likwidacją. Tak, czy siak – rząd ma problem z głowy. Przecież, jak słusznie zauważył w dzisiejszym orzeczeniu sąd, PO nie chce sprywatyzować szpitali. To samorządy wykonają brudną robotę za partię Tuska i Komorowskiego. A premier co najwyżej przyjedzie na miejsce likwidowanego/sprzedawanego/upadającego szpitala i będzie szukał kogoś, który to wszystko spieprzył. Wspominałem już, ze to Platforma rządzi w samorządach? Ale jakby ktoś się pytał, to PO, ani Komorowski nie chcą prywatyzacji.
Ale dodam od siebie nutkę optymizmu – nie lękajmy się! Rząd PO od 2007r. nie jest w stanie, nie tylko przygotować, ale i przeforsować jakiejkolwiek ważnej reformy, dlatego szpitale najpewniej zostaną w stanie, w jakim funkcjonują, a dzisiejszy wyrok – jak słusznie zauważył Krzysztof Leski, jest swoistym kuriozum. Kandydaci posprzeczali się, czego nie zrobią, zamiast walczyć na argumenty o to, czym zamierzają zapisać się złotymi zgłoskami przez swoją prezydenturę.
Z innych ciekawych rzeczy:
1. Postawiono zarzuty prokuratorskie prezydentowi Sopotu – Jackowi Karnowskiemu. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że TVN w „Faktach” przedstawiła to w takiej formie, jak brzmi zdanie poprzednie, zaś TVP w „Wiadomościach” zrobiła z tego cały materiał, dodając przy okazji, że jegomość Karnowski był „jednym z założycieli PO na Pomorzu”. Oceńcie Państwo sami różnicę.
2. Niezmiernie jestem ciekaw reakcji społeczeństwa na chamstwo, jakie płynie z ust i spotów Bronisława Komorowskiego. Moja teza robocza brzmi – to, co było dobre trzy lata temu (nawalanka w Kaczyńskiego), obecnie jest przeciwskuteczne i doprowadzi najpewniej do sytuacji, w której wyborcy wystawią aroganckiemu marszałkowi kartkę. Nie jestem pewien, czy żółtą.
Co mi się nie podoba? Po pierwsze, naśmiewanie się z Kaczyńskiego, że ten nie potrafi zasadzić dębu. Nie wiem, skąd Komorowski ma takie informacje, ale mam wrażenie, że jest to przykład typowej, czarnej propagandy. Przecież wyraźnie widać na jego spocie wyborczym, jak Kaczyński z łopatką i krzaczkiem dokonuje tego wiekopomnego dzieła.
Po drugie, po raz kolejny okazuje się, że hasło „Zgoda buduje!” jest – mówiąc oględnie, funt kłaków warte. Na dzisiejszej konwencji wyborczej w Pipidówie Dolnej marszałek przechwalał się, że gajowi w Polsce są potrzebni, bo potrafią nabojami przepędzić intruza z lasu, co miało być analogią do jego politycznego rywala. Jak mam rozumieć, to ma być taka Zgoda, którą ubezpieczać ma dubeltówka i strzały do obcych?
Po trzecie – nowy spot Komorowskiego, w którym przekonuje on wyborców, że tylko człowiek po ożenku i z liczną rodziną jest w stanie sprawie pokierować sterami państwa. Atakowanie w ten sposób Jarosława Kaczyńskiego, który dwa miesiące wcześniej stracił pod Smoleńskiem brata wraz z żoną, a los jego matki do niedawna wydawał się niepewny… To wszystko jest nie tylko niesmaczne, ale i niegodne. Poza tym, czy naprawdę godzi się odwoływać do takich argumentów?
3. Całość strategii kampanijnej marszałka pokazuje dobitnie, że katastrofa smoleńska w żaden sposób nie wyhamowała całej tej agresji jakiej on i ludzie z jego sztabu (o Palikocie nie wspomnę) nabawili się w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Pomimo iż ten, swoją batalię prowadzi w sposób przyzwoity, bez wpadek, chamskich ataków i ciosów poniżej pasa, ale za to mało merytorycznie.
Zgoda buduje! Na pewno?
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka