Po pierwsze: Tragedia smoleńska
Nagle społeczeństwo policzyło się i ujrzało w telewizorze prezydenta, na którego głosowało w 2005r. (i z którego mogłoby być wreszcie dumne). Poza tym, na niekorzyść PO (czyli samego Komorowskiego) wpływa służalcza postawa władz polskich w stosunku do rosyjskich śledczych i niejasności w przebiegu samej katastrofy (domniemane wycięcie 16 sekund nagrania z czarnej skrzynki, niejasności z przesłuchaniem kontrolerów lotu, pozostawienie miejsca katastrofy bez zabezpieczenia i dogłębnego zbadania, kradzież kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika). Animozje polsko – radzieckie (to nie przejęzyczenie) w społeczeństwie są ciągle żywe i jak to ujął jeden mój znajomy (a z pewnością nie jest to myślenie odosobnione) „Ruskim nie można ufać!”.
Po drugie: Bronisław Komorowski
I nie chodzi w tym momencie o ilość popełnianych gaf. Negatywna ocena kandydata to coś więcej. Komorowski wykazał zupełny brak empatii w czasie żałoby (przemawiał, jakby polska reprezentacja wróciła przegrana z Mundialu, a nie jak po największej katastrofie w najnowszej historii Polski). Niektóre wypowiedzi marszałka mogą w przeciętnym Kowalskim wywołać wrażenie, że jest to człowiek niekompetentny, zupełnie nienadający się do powierzenia najwyższej funkcji w państwie (wypowiedź o łupkach z „kopalni odkrywkowych”, nierozróżnianie deficytu budżetowego od długu publicznego, nieznajomość definicji unijnego płatnika netto). Poza tym, z przemówień Komorowskiego wyłania się arogancja i zwyczajne chamstwo. Wystarczy wspomnieć o pamiętnym „jaka wizyta, taki zamach” (za które to słowa w cywilizowanym kraju zachodnim polityk pożegnałby się dożywotnio z urzędem), jak również wypowiedzi o odnalezionych szczątkach Tupolewa wraz z fragmentami ludzkich ciał, stwierdzenie, że woda ma to do siebie, że spływa do Bałtyku, czy bajdurzenie o tym, że nieznana mu była wola zmarłego Lecha Kaczyńskiego, co do losów nowej ustawy o IPN. Marszałkowi brak inteligencji i sprytu Donalda Tuska, który wie, w jakim momencie ugryźć się w język.
Po trzecie: Palikot
To, co było dobre trzy lata temu (czytaj: nawalenie na Kaczorów, wyśmiewanie się z braku prawa jazdy i konta bankowego, czy sugerowanie, że Lech Kaczyński miał sraczkę i nie mógł być aktywny na szczycie międzynarodowym) obecnie jest waleniem sobie kafarem po łbie. Wszystkie wystąpienia lubelskiego pajaca, wraz z gumowym sobowtórem (copyright by Rafał Ziemkiewicz), czy ze świńskim ryjem lub własnym, ściąga Bronka w dół. Teraz Jarosław Kaczyński to dla Polaków „mąż stanu”, brat „wielkiego polskiego patrioty” i „naszego, tragicznie zmarłego prezydenta”. Od modnych jeszcze niedawno dowcipów o Kaczyńskich, w eterze aż roi się od satyry na niefrasobliwego marszałka.
Po czwarte: sondaże
Istnieje duża grupa osób, która odmawia wzięcia udziału w przeprowadzanych ankietach. Co to może znaczyć? Nie wiem, ale bardziej tłumaczył bym to na niekorzyść kandydata PO, niźli odwrotnie. Poza tym, 1,65 mln podpisów poparcia pod nazwiskiem Kaczyńśkiego, czyli dwukrotnie więcej niźli tak szeroko popieranego przez wszystkich i wszystko Komorowskiego – trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że coś tutaj jest nie tak. Poza tym, wszyscy chyba pamiętamy losy „prezydenta z zasadami" z 2005r. Niewykluczone, że sondaże wpłyną usypiająco na wyborców (tzw. „wielkomiejskich” – copyright by Sławomir Nowak) Platformy, którzy w owym czasie będą woleli podpiekać kiełbaski, niźli przewalać się przez duszne lokale wyborcze.
Po piąte: Zgoda buduje
Hasło marszałka być może samo w sobie niegłupie. Problem to dopasowanie go do głoszonych przez Komorowskiego treści. Wybitnie pokazała to debata w TVP, w której jedną z namiętności kandydata PO było atakowanie kontrkandydata z PiS i unikanie merytorycznej dyskusji. Punktów poparcia z pewnością nie dodaje marszałkowi tyrada Komitetu Honorowego, czy Sztabu (np. przez wypowiedzi Sławomira Nowaka), którego seanse nienawiści w opinii demosu mogą się jawić, jako odgrzewanie podziału z lat dziewięćdziesiątych na wykształconą, europejską elitę i ciemną, katolicką tłuszczę. Nie bez znaczenia są również cytaty z takich showmanów optujących za Komorowskim jak Wojewódzki, Figurski, czy Hołdys. Innymi słowy: zgoda buduje, ale sam Komorowski dzieli. To nie musi się podobać.
Po szóste: zużycie władzy
Trzy lata rządów PO dobitnie wykazały, że partia ta była nieprzygotowana do przejęcia władzy, a okres regencji to czas w większości zmarnowany. Nie została przeprowadzona żadna strukturalna reforma. Przeciwnie, narosły patologie, które – czasami trochę na wyrost, przypisywane były IV RP. Chodzi mi o np. inwigilowanie przez służby dziennikarzy „Gazety Polskiej”, Cezarego Gmyza i Bogdana Romanowskiego. Niezrozumiałe, przynajmniej z punktu widzenia standardów demokracji, jest zabieranie głosu przez premiera w sprawie publikacji przez prywatne wydawnictwo biografii byłego prezydenta (wraz z groźbą sankcji dla macierzystego Uniwersytetu), czy głos po emisji przez telewizję filmu dokumentalnego (nawet, jeśli kiepskiej jakości). Poza tym, podwyżka podatku akcyzowego i podatków samorządowych, jak również próby ograbienia Polaków z ich emerytur z OFE, czy dymisjonowanie szefa służby za fakt nakrycia afery korupcyjnej… chyba nie tak miała wyglądać Polska po Kaczyńskich? Siłą rzeczy, wszystkie niedociągnięcia rządu Donalda Tuska wpływają na krytyczną ocenę kandydatury Komorowskiego.
Po siódme: zagrożenie pluralizmu
Po tym, jak Platforma uwłaszczyła się na tragedii smoleńskiej (przejęcie NBP, IPN, RPO, KRRiT) Polacy mogą być w naturalny sposób zniesmaczeni przejściem całości instytucji państwowych na jedno ugrupowanie . Poza tym, w odbiorze społecznym może uwierać makiawelizm, z jakim PO dzieła tego dokonała. Warto może w tym miejscu przytoczyć wypowiedź posła SLD Marka Wikińskiego, który stwierdził, iż widząc pełne cynizmu zachowanie marszałka Komorowskiego w parę godzin po katastrofie (na Konwencie Seniorów), nie zagłosuje na niego ani w I ani w II turze. Ostatni taki okres, gdy jedna formacja dysponowała niemalże władzą absolutną (okres Polski przedrywinowskiej) zakończył się dla kraju serią afer korupcyjnych i ogólnym obniżeniem jego prestiżu.
Z tych też przesłanek wywodzę klęskę Bronisława Komorowskiego w wyborach. Jeśli ktoś chce moje wypociny rozbudować, czy też zgłosić zdanie odrębne – zapraszam do dyskusji.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka