Sed3ak Sed3ak
90
BLOG

Debata, humor, formuła, czyli change that Kaczynski believe in!

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 12

 

O debacie prezydenckiej, która podjęła nierówną walkę z meczem Australia – Mieszanka Narodowa znad Frankfurtu, można by pisać sporo. Nie ma jednakowoż takiej potrzeby. Tak więc krótko (jak na mnie), acz treściwie.

Wytrysk zwątpienia

Kto wygrał? Może inaczej – nikt nie przegrał. Wszyscy Polsce chcieli zdobyć dobrze, ale zdaje się, że Polaków to nie wzięło i ogarnął ich w tym stosunku przedwczesny wytrysk zwątpienia.

Zdecydowanie najlepiej z całej stawki zaprezentował się Waldemar Pawlak, któremu w PSL-u doczepili z tyłu podwójny dyfuzor (chodzi o analogię z bolidami Formuły 1, rzecz jasna) i dzięki lepszemu dociskowi gnał jak szalony, mówiąc konkretnie i ciekawie. Raz nawet wymknęło się naszemu wicepremierowi słówko „cholernie”, co wszkaże ubarwiło tylko rozmowę i przy pamiętnym „a sio!” jest niewinną przewiną.

Jego najmocniejszą stroną była gospodarka i wrzutki o połączeniu państwowego szkolnictwa wyższego z prywatnym, ułatwieniach dla przedsiębiorców i Polska, jako druga Kalifornia (motyw na „Polska drugą (niepotrzebne skreślić)” na tym się nie zakończył). Co ciekawe, premier Pawlak mówił tak, jakby właśnie odszedł od stołu rozmów z podpisaną z Jarosławem Kaczyńskim rozmową koalicyjną, a pomiędzy kandydatem PO, liderem ludowców roznosił się chłód. A może to tylko tradycyjny smrodek polskiej polityki? Pewności nie mam.

Słodko, miło i przyjemnie

Numer(y) dwa to ex quo: Grzegorz Napieralski i Jarosław Kaczyński. Zacznijmy od tego pierwszego. Miał świetny start, i odstawił rywali dalej, niźli Hamilton RedBulle w Montrealu. Cudowne, pod względem PR, wstawki o prostym strażaku, którego spotkał na wałach i rejestracji samochodu (subtelny podbródkowy w Kaczyńskiego), która zajęła mu dwa dni, czyli w jego ocenie o trzy za dużo – no dla mnie miodzik. Tylko właśnie, z czasem lider SLD sprawiał wrażenie, że chce zasłodzić widzów, a mnie samego zemdliło i zechciałem wnet pokolorować kibel… organicznie. Opowiastki o tym, co się da obywatelom, jak się już będzie prezydentem – darmowa służba zdrowia, darmowy Internet, darmowe szkoły i przedszkola. Zbrakło tylko darmowego karnetu na agencje towarzyskie i pytania, które skądinąd zadała Napieralskiemu odważna staruszka pod jednym z odwiedzanych przez niego szpitali: skąd na to wszystko wziąć pieniądze? Odpowiedzcie sobie państwo sami (podpowiem: trzeba złoić obywateli).

Tą częścią debaty, w której lider lewicy założył sobie sznur na szyję, była polityka zagraniczna i populizm-lepperyzm stosowany. Napieralski nie zaprezentował żadnej wizji spójnej polityki zagranicznej, ośmieszył się stwierdzeniem, że Polska jest bezpieczna energetycznie (mając za dostawcę jednego partnera), nie potrafił sformułować swojej wizji przywództwa Polski w regionie (widoczny brak obycia międzynarodowego – ten sam problem widoczny był u Komorowskiego) oraz deklaracja wycofania polskich wojsk z Afganistanu – słowem: źle. Bo jak można serio traktować na tak ważnym urzędzie człowieka, który dowiedziawszy się o śmierci żołnierza wycofuje armię z pola bitwy? Że niby co to ma oznaczać? Że wojna jest niebezpieczna i mogą tam zginąć żołnierze?!

Drugi wicemistrz (a może lepiej pasowałoby słowo „wicemiss”, bo debata bardziej przypominała konkurs piękności) to Jarosław Kaczyński. Ani się nie wygłupił (a drzewiej tak nie po dwakroć bywało), ani zabłysnął. Jego mocną stroną była polityka zewnętrzna, gdzie zaprocentowało doświadczenie zdobyte w czasie premierostwa. Szczególnie mogła się podobać odesłanie do testamentu śp. Lecha Kaczyńskiego i projekt utworzenia silnego sojuszu państw bałtyckich, Ukrainy i Gruzji, z bacznym przyglądaniem się zachowaniom Stanów Zjednoczonych. Za sprawą (wydobywanych z kopalni odkrywkowych – przepraszam za złośliwość, nie mogłem się powstrzymać) łupków, powstało hasło skręcania drugiej Norwegii. Hasło, jak hasło – można łatwo obśmiać. Szansa jednakowoż jest i wypadałoby, żeby była wykorzystana. Był też prezes PiS bardziej konkretny (od np. Komorowskiego) przy wymienianiu sektorów wolnych od prywatyzacji.

Poza tym, Kaczyński przypomniał osiągnięcia rządu, którymi słusznie należy się chełpić, a przy których obecna ekipa może się schować. Chodzi o obniżkę PIT-u do 32 i 18% (zabrakło wzmianki o obniżeniu składki rentowej i zniesieniu opodatkowania rodzin przy spadkach i darowiznach). Ale tak zupełnie szczerze – nuda! Człowiek, który jeszcze do niedawna chciał wieszać za jaja bad guys z układu, teraz pozuje na Najświętszą Panienkę. Chociaż, nie! Było również zgładzenie głowy węża (w tej roli marszałek Sejmu), poprzez odpowiedź na zaczepkę o likwidowaniu przez Prawo i Sprawiedliwość w europarlamencie, wespół z brytyjskimi konserwatystami Wspólnej Polityki Rolnej. Tak między Bogiem, a prawdą – demontaż projektu, którego stworzenie zabrało Europie prawie trzy dekady, przez małą, opozycyjną partię z Polski? Hmm… no ale z drugiej strony, Oni (tj. pisowcy) są wszędzie!!!

No i wreszcie dochodzimy do naszego Nelsona Piqueta Juniora polskiego wyścigu do prezydentury, porównywanie którego do Formuły jest zaiste grzechem – tj. Bronisława Komorowskiego. Niby „Gazeta Wyborcza” pisze, że wszystkich zagiął i nie pozwalał przywitać się z gąską – ale tak nie do końca.

Do broni – zgoda buduje!

Po pierwsze, fakt – dwie wpadki (pomylenie przepisów w konstytucji, mówiących o publicznej służbie zdrowia i nowy ekstra twór – „sądy 48-godzinne”) oraz jedno ordynarne kłamstwo (budowę Gazoportu zainicjował pisowski rząd Kazimierza Marcinkiewicza!) z Komorowskiego frajera nie czynią. Jednakże zabawa w kotka i myszkę, będąca w społecznym odbiorze emocjonalnym upośledzeniem, źle wpływa na ocenę kandydatury na urząd najwyższy urząd w państwie. Marszałek, w ocenie demosu, do roli tej nie dorósł. A przecież debata liderów największych frakcji parlamentarnych nie jest zwyczajem nowym w demokracjach zachodnich, o czym można się było przekanać podczas niedawnych wyborów w Wielkiej Brytanii i rozmowach przewodniczących torysów, laburzystów i liberałów.

Po drugie, Bronisław Komorowski przemawiał na bardzo dużym stopniu ogólności (jeśli chodzi o sprawy np. prywatyzacji), a także zdawał się nie mieć spójnego (lub jakiegokolwiek) programu na politykę zagraniczną (być może z braku obycia międzynarodowego), która wszak w świetle konstytucji jest jedną z działek prezydenta RP, w której ma coś do powiedzenia.

Po trzecie, bardzo niegrzecznym ze strony marszałka było nazwanie TVP „gniazdem Ós” oraz mówienie w końcowym przemówieniu, o podziale mediów publicznych pomiędzy SLD, a PiS. Nie chodzi o to, że ktoś tu nie ma racji – bo ma. Ale – primo, nie powinien źle mówić o gospodarzu gość zaproszony do jego domu i – secundo, na pewno nie w wypowiedzi podsumowującej konfrontację. Pamiętam, jak w 2005r. Tusk w debacie z Kaczyńskim na podsumowanie panelu zaatakował śp. prezydenta tym, że ten jest tak hojny, że „najpewniej chciałby dać każdemu zestaw kina domowego”. Pamiętamy, kto te wybory wówczas przegrał. Podsumowanie powinno być bezpośrednim zwróceniem się do narodu i „upchnięciem” wyborcom własnej osoby.

Po czwarte wreszcie, ja wiem, że „Zgoda buduje!”, a „Kaczyński rujnuje” i w ogóle „Rosja… pardon – zupełne przejęzyczenie, tj. Polska jest najważniejsza”. Ale jeśli tak, to z jakiej racji bezkonfliktowy Komorowski co już atakował i prowokował Kaczyńskiego? No i to wyciąganie z groby Barbary Blidy i rzucane w eter hasło, jakoby „duszna atmosfera IV RP” ją zabiła. To dobre na Palikota, ale nie kandydata na urząd prezydenta RP.

Ostatni Pit Stop

A skoro już przy Palikocie jesteśmy. To zapewne ostatnie dni kampanii będą wyglądały tak, jak przebieg debaty. Zgoda buduje – czyli szarża na Kaczyńskiego. Wyciągamy trepów Niesiołowskiego i Palikota i dawaj do pierwszej linii naparzać w Jarosława, jego mamę, siostrzenicę Martę i kota Alika.

Uroku mordobiciu doda zapewne, ochoczo zaprzęgnięta w chomąto kampanii, lubelska posłanka Joanna Mucha, która piękną twarzyczką osłodzi niesmak i wynikłą burdę. Na desancie Sławomir Nowak dorzuci coś o „kandydacie specjalnej troski” i o tym, że „Jarosław Kaczyński nawet nie siedział w więzieniu”. Do niedawna myślałem, że Nowak jest z tej generacji, której więzienie kojarzy z przestępcami. Myliłem się. Zapewne pojawi się również pozew wyborczy, w którym Platforma – partia „liberalna”, przy pomocy państwowego wymiaru sprawiedliwości dowiedzie urbi et orbi, że kategorycznie jest przeciwna prywatyzacji szpitali. Kaczyński o tym przypomniał, słusznie trzeba go za to osądzić. Ciekawe co na to liberalny świat?

Z drugiej strony będzie za to pachniało nudą. Change that Kaczyński belive in, po raz wtóry zostanie zaakcentowana, a sam prezes pewnie z Dębu Bartka przesadzi się na kilof w odkrywkowej kopalni łupków skalnych. Być może Grzegorz Napieralski obieca każdej polskiej rodzinie talon na Malucha. A tak, przepraszam – to już kiedyś było.

Uwłaszczenie po smoleńsku

Mnie szczerze martwi coś innego. Że chamstwo w postaci Palikota Janusza pozostało w sferze medialnej i ma się dobrze. „Odzyskany” właśnie od pisowców tygodnik „Wprost” z „dziennikarzem roku” na fotelu kierownika publikuje wywiad z lubelskim pajacem, a jeszcze tydzień wcześniej ten sam  naczelny we wstępniaku pisał, że od tej pory tygodnik będzie apolityczny. A ja frajersko w to  uwierzyłem.

Szczerze martwi mnie również fakt, że Platforma uwłaszcza się na tragedii smoleńskiej. To właśnie ta partia najwięcej skorzystała na śmierci Lecha Kaczyńskiego. „Odzyskała” już IPN, RPO, NBP, a teraz KRRiT. Już niedługo „rój Ós” będzie musiał harować, by wlewać na serce marszałka Komorowskiego pszczeli miód i nie trzeba będzie mówić o „pisowskiej telewizji”. Wrócą czasy Telewizji Białoruskiej Oddział w Warszawie.

No ale jak sam przyznał w kilka godzin po katastrofie w Smoleńsku Bronisław Komorowski „polityka nie rządzi się współczuciem”…

O cholera, chyba coś palnąłem piąte przez dziesiąte i wyszła crimen laesae maiestatis. Miało być – to PiS gra tragedią, to PiS gra tragedią, to PiS gra tragedią… hej-ja, hej-ja, hej-ja, hej-ja-ja-ja…

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka