Przegłosowany niedawno projekt nowej ustawy o IPN w swojej treści nawiązuje do dobrze znanych okresów z najnowszej historii Polski (tzw. przedrywinowskich). Główny narzędziem sprawowania władzy staje się ponownie polityka transakcyjna. Mniej ważny jest sam fakt, jak bardzo w dziedzinie demokratyzacji życia publicznego uwstecznia nas uchwalenie wspomnianego wyżej prawa. Platforma Obywatelska ma wszak oddany w wieczyste użytkowanie tytuł „partii postępowej”. Gorzej, że ekipa Tuska sukcesywnie krok, po kroku tworzy z Rzeczpospolitej betonową republikę, w której o pozycji i znaczeniu w coraz większym stopniu decydować będzie argument siły i szantaż.
Sprzedajność w cenie, czyli Galerianki z PO
Jak pięknie rozrysował to onegdaj Rafał Ziemkiewicz, polską polityką do 2005r. rządziła zasada transakcyjności. Wybrane grupy społeczne (chociaż lepszym byłoby określenie lobbies) wystawiały rządzącej akurat sitwie ofertę załatwienia konkretnej sprawy (czyt. upchnięcia danej sprawy w formie ustawy), a władza przy sowitej gratyfikacji ofertę tę przyjmowała. Jak zażartował swego czasu o aferze Rywina Janusz Korwin-Mikke, normalnie w Sejmie kupuje się ustawy za 3 – 4 mln, a Rywin dał 17 mln i zrobili z tego aferę.
Na krótko z polityką transakcyjną skończył gabinet Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. Prezes PiS, w sobie właściwym stylu postanowił po prostu rozgnić towarzystwo na cztery wiatry i poprzez podjęcie od dawna oczekiwanych reform, skonfliktował i skonfundował ze sobą niemalże wszelkie grupy interesów, co ostatecznie skończyło się dla jego ugrupowania zawiązaniem narodowego rokoszu i klęską wyborczą w 2007r. Obserwował to wszystko pieczołowicie Donald Tusk. Stąd, gdy tylko doszedł do rządów, wiedział już że aby uchować się przy korycie (a wszakże cel to zasadniczy premiera) musi umieć ułożyć się z rozmaitymi korporacjami rządzącymi Polską. Stosując bardziej przyjazną dla ucha retorykę, korporacje tę „kupią Tuskowi dżinsy”, ale ten będzie musiał im zrobić…
Rzecz jasna, nie każdemu. Bez zreformowania gospodarki i podniesienia poziomu życia nie da się wszakże dogodzić wszystkim. Dlatego na dalszy plan odłożono wszystkie te sfery i ich przedstawicieli, które w codziennym życiu przeciętnemu obywatelowi są najbardziej potrzebne. I tak, zabrano grzałki policjantom i ogólnie obcięto im sromotnie budżet. Rząd Tuska sukcesywnie ciął i tnie dalej wydatki na szkolnictwo wyższe i edukację (przecie za to studenci i rodzice uczniów i tak będą musieli łożyć z własnej kieszeni). Oberwało się również armii, konkretnie jej uzbrojeniu i stanowi liczebnemu. Ze względów zdrowotnych być może lepiej nie pisać o sytuacji pozostałej części budżetówki. Kulawy i ledwie zipiący wymiar sprawiedliwości pozostawiono samemu sobie. Podatki główne pozostawiono na dotychczasowym poziomie, a te pomniejsze – podniesiono.
Kasty i ich mecenas
Swego czasu premier, bodajże w pamiętnej debacie wyborczej w 2007r., obiecał że jego rząd nie będzie kolejnym, który ugnie się przed żądaniami jakiejś grupy społecznej, z tego tylko względu, że ta sięgnie po argument siły. Teraz możemy to powiedzieć już otwarcie – Donald Tusk kłamał!
Platforma przyjęła wygodny model kupowania sobie świętego spokoju i cichej przychylności ze strony kolejnych grup społecznych. Konkrety? Bardzo proszę.
Przygotowując liberalny (ale nie skrajnie liberalny) projekt ustawy o zapłodnieniu in vitro PO wkupiła się w łaski postępków, tj. tzw. inteligencji zastępczej, utrzymując w ten sposób, że jest światłą partią, prowadzącą kraj ku „europejskim standardom” w tej dziedzinie. Podobny proceder miał miejsce przy przepychaniu przez Sejm ustawy o Prokuratorze Generalnym, wprowadzający rozdział tej funkcji z osobą ministra sprawiedliwości. W ten sposób, po czasach ciągłej niepewności środowiska prokuratorów za czasów ministra Ziobry, prawnicy Ci mogli odetchnąć z ulgą. Podobnie adwokaci. Co prawda, przygotowano nową ustawę o zawodzie adwokata, aczkolwiek nie rozwiązuje ona w najmniejszym stopniu znacznego utrudnienia w dojściu młodego pokolenia do fachu radcy prawnego, czy adwokata.
Cechy architektów, lekarzy żerujących na państwowym sprzęcie, korporacje biegłych rewidentów, notariuszy? Środowiska te mają się w najlepsze, łupiąc przeciętnego obywatela kosmicznymi stawkami, za świadczone przez siebie usługi (co je m.in. wynikiem zaniku konkurencyjności na rynku i zamknięcia zawodowego). Ciągnąć dalej? Nie ma problemu: wspomniane już wcześniej ustawy zdrowotne, pisane w ten sposób, że każda zdroworozsądkowa głowa państwa po prostu musiała je zawetować, leżą już z dawien dawna w koszu. Utrzymanie przywilejów emerytalnych dla górników i nauczycieli? Chociaż dla każdego liberała absurdalne, dla „liberalnej” PO nie stanowi belki w oku. Czyż premier Tusk nie obiecał pozostawać nieugiętym na stosowanie argumentów siły. W przypadku górników wystarczyła tylko sama groźba przyjechania na rozróbę do stolicy.
Pełniący obowiązki obrońców praw człowieka skutecznie przeciwstawiają się zaostrzaniu kar dla przestępców. Rząd, łasy na ich poparcie, a jednocześnie zupełnie nieskory do wchodzenia w konflikty, skutecznie wycofuje się z np. pomysłu kastrowania pedofilii (wszak to nie po nowoczesnemu obcinać zwyrodnialcom siusiaki), jak również wykazuje kompletną indolencję w kwestii podniesienia poziomu bezpieczeństwa (o czym świadczą wspomniane wyżej grzałki, a czego pośrednim skutkiem była fala napadów na policjantów – funkcjonariuszy dziadowskiego państwa).
Swoje dostały też postępowe ciotki seksualnej rewolucji. Przygotowywany przez rząd projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie jest mytem płaconym środowiskom lewicowym i feministycznym (widzącym rodzinę jako źródło galopującego kazirodztwa, przemocy oraz wstecznictwa) za co najmniej jego neutralność. Magdalena Środa w końcu będzie mogła w swoich żałosnych felietonach dla „GW” zacząć pisać, że Polska pod rządami Tuska przestała być piekłem dla kobiet.
Przychylność dziennikarzy? Wystarczy wspomnieć o dotacji na stadion Legii (której właścicielem jest Grupa ITI) w wysokości 500 mln zł, ze strony warszawskiego ratusza, z osobistym namaszczeniem Bufetowej. Niezależność dziennikarska, za sprawą przypadków aresztowań niektórych dziennikarzy śledczych (m.in. Wojciech Sumliński) oraz inwigilacji przez służby specjalne redakcji „Gazety Polskiej” co oczywiste została mocno nadwyrężona. Niemniej jednak, pożyteczni idio… przepraszam, jak mawiał towarzysz Trocki „towarzysze drogi” z prorządowych mediów nie zaprotestują otwarcie przeciwko światłej partii „bezpiecznie prowadzącej nas do Europy. Jest super, jest super…”.
Zniszczyć, zburzyć, zaorać
Spójrzmy co się dzieje z instytucjami, których nie udało się spacyfikować lub które się temu procesowi nie poddały. Media publiczne – trwa głodzenie TVP za sprawą częściowego uchylenia abonamentu, zaś w Polskim Radio nie mają końca nieustanne przepychanki personalne. Wszystko to nie jest oczywiście bez wpływu na merytoryczny poziom przygotowywanych przez nie programów oraz konkurencyjność na rynku. Platforma najchętniej chciałaby TVP, jak onegdaj Kato Starszy Kartginę, zburzyć, a teren pozostały po niej zaorać.
Zamaszyste podejście władzy do kupowania sobie poparcia kolejnych grup społecznych musiało doprowadzić do próby uzależnienia jednej z ostatnich od rządu faktycznie niezależnych instytucji – Instytutu Pamięci Narodowej. Chciał w ten sposób premier Tusk osobiście zrobić ukłon w stronę środowiska „Gazety Wyborczej”, światka akademickiego oraz b. prezydenta – Lecha Wałęsy (i jego akolitów). Pokrótce, miała to być również osobista zemsta na niepokornych historykach, za odkłamywanie najnowszej historii Polski i napisanie całej prawdy o wyrwanych kartkach z życiorysu Wałęsy (chodzi o książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka). Zamiaru takiego nie kryjetwórca kontrowersyjnej ustawy – poseł Arkadiusz Rybicki.
Na stronie internetowej „Rzeczpospolitej” można znaleźć list protestacyjny, przeciwko uchwalonej przez Sejm ustawie o IPN. Bardzo dobry tekst, bo pisany z perspektywy bezpośredniego uczestnika wydarzeń, umieściła na jej łamach dr Barbara Fedyszak-Radziejowska („Nowela szyta grubymi nićmi”). Polecam do lektury, zwłaszcza że autorka dokonuje tam druzgocącej dla dokonanych zmian analizy, na przeprowadzenie których, w tym momencie nie ma czasu.
Wydaje mi się, że kolejnym niezdobytym bastionem niezależności, znajdującym się na czarnej liście rządu jest dziennik „Rzeczpospolita”. Gazeta ta, jako jedyna z liczących się w mainstreamie, posiada zdolność aktywowania przeciwników absurdalnych zmian proponowanych przez gabinet Tuska (oprotestowała m.in. propozycję zmian w ustawie o funkcjonowaniu otwartych funduszy emerytalnych, projekt nowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, czy też przeprowadziła kampanię na rzecz dokonania reformy finansów publicznych). I z tego też przyczynku, jest następna do odstrzału, a publikowany dzisiaj na jej łamach list może ten proces tylko przyspieszyć.
Kto podnosi rękę na postępacki rząd Platformy, niechaj ma pewność że Platforma mu tę rękę odrąbie.
Czy Polacy się malują?
Osobiście dziwię się, że społeczeństwo daje się na takie numery nabierać i ciągle popiera Platformę bardziej niż Białorusini Łukaszenkę w oficjalnych sondażach. W konsekwencji stosowania przez rząd polityki transakcyjnej najbardziej poszkodowany jest właśnie przeciętny Kowalski. I nie wszystko da się wytłumaczyć lizusostwem mediów oraz słabością opozycji.
Johnny Depp, odtwórca roli amerykańskiego handlarza narkotyków George’a Junga w filmie „Blow”, wygłasza w nim kwestię, dość dobrze pasującą do opisywanego przeze mnie stanu rzeczy: Słuchaj stary, czy ja się maluję? Bo jeżeli ktoś już rżnie mnie w dupę, to przynajmniej chciałbym ładnie wyglądać…
Pozostaje tylko zadać pytanie, czy Polacy ładnie się wymalowali. Jeśli chodzi o resztę, to wiadomo… Tusku, musisz!
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka