Sed3ak Sed3ak
120
BLOG

Dżihad księdza Sowy

Sed3ak Sed3ak Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 

Sobotni wywiad w „Rzeczpospolitej” („Dyżurny liberalny katolik” w dodatku „Plus Minus”) z ks. Kazimierzem Sową, pokazuje jak wielkie spustoszenie w umysłach polskiej inteligencji wywołuje trwający od pięciu lat dżihad osób „wykształconych, młodych i z większych miast”, prowadzony przeciwko innowiercom z „mniejszych miejscowości, starszych i bez wykształcenia”.

Oś problemu to w znacznej mierze podejście do rzetelności i elementarnej uczciwości w ocenie zjawisk świata nas otaczającego. Ks. Sowa, jako zagorzały oponent Radia Maryja pozwala sobie po raz kolejny (na łamach „Rzepy”) pokopać po kostkach toruńskiego przeciwnika. Nie zamierzam występować jednak w roli adwokata Ojca Dyrektora i jego wiernych „radiosłuchaczy”. W Internecie aż roi się od fanatycznych czynowników z tej, czy przeciwnej opcji, tak więc ktoś mnie w tej roli wyręczy. Chciałbym się skupić na owym spustoszeniu umysłowym, wywołanym polityczną „świętą wojną”, w której jak widać nie brak i udziału kapłanów.

Niezależne zaangażowanie po słusznej stronie

Już sam tytuł wywiadu Roberta Mazurka doskonale oddaje stan ducha przepytywanego kapłana. „Liberalny katolik”. Wydaje się bowiem, że warunkiem koniecznym bycia zaakceptowanym w środowisku „ludzi rozumnych” (z tzw. środowiska) jest wyzbycie się łatki religijnego oszołoma, gęste naplucie na karłów katolickiej reakcji oraz stanięcie w chwale oświeceniowego blasku.

I najważniejsze – trzeba unaocznić publicznie, którą (czyt. jaką jedynie właściwą) opcję się popiera.

Między innymi dlatego jestem sympatykiem Platformy Obywatelskiej, że mam tam przyjaciół, z którymi łączą mnie wieloletnie i bliskie więzy (…) Poza tym tak się złożyło, że bardzo wielu moich znajomych z dawnych czasów jest związanych z projektem, jakim jest działalność partyjna (w PO)”. – dodaje bez ogródek duchowny. Po chwili znowu dodaje: „Fakt faktem, uważam, iż jest to (PO) najlepsza przestrzeń polityczna dwudziestolecia wolnej Polski. Platforma to projekt polityczny, w którym odnajduję najwięcej rzeczy pasujących mnie jako obywatelowi tego kraju. Choć także za wiele rzeczy bym ich zganił”. Na pytanie redaktora Mazurka, „Czy zaangażowanie polityczne nie szkodzi Kościołowi? Duchowny powinien być zaangażowanym publicystą politycznym?”ksiądz odpowiada: Jeśli mówimy o prezentowaniu swoich wyborów politycznych, to my nie wskazujemy konkretnych partii, nie jesteśmy jednoznaczni w ocenianiu polityki”.

Problem w tym, że katolickim stronnikom PO sama sugestia wystarcza, to podjęcia tego właściwego wyboru. Jak to kiedyś w kwiecistych słowach ujął prof. Paweł Śpiewak (były poseł Platformy) – wyborcy PO są jak cielęta, tj. przemielą wszystko. Poza tym, co znaczą słowa o konkretnym niewskazywaniu i braku jednoznaczności w ocenach? Czyżby ks. Sowa nie zdawał sobie sprawy, że mając za plecami medialne imperium Waltera, dysponujące orężem, w postaci zastępów posłusznych dziennikarzy-lokajów (nie mówię o wszystkich dziennikarzach tej stacji) jest wstanie wpływać na wybory obywateli w stopniu o wiele większym, niźli polityk na spotkaniu w lokalnym domu kultury?

Poza tym, jak słusznie zauważa Robert Mazurek, mezalians tronu (czwarta władza) i Kościoła sprawia, że ten drugi na nim zawsze traci, toteż w jego interesie jest trzymanie się od tego typu „bad romance-ów” daleko. Zarzut ten można postawić zarówno kościołowi „toruńskiemu”, jak i „łagiewnickiemu”. Maczanie kończyn tego co boskie w gnojówce zdemoralizowanej per se polityki, to zagrywka, która raczej nie podoba się Bogu. W momencie, gdy ks. Sowa mówi o „najlepszej przestrzeni politycznej dwudziestolecia wolnej Polski” ja jestem w stanie wyszczególnić krakowskiemu duchownemu elementy, wskazujące na to, jaką niedoróbką (a nie wyimaginowanym projektem) jest Platforma Obywatelska (patrz: afera hazardowa; „szczęśliwa” prywatyzacji stoczni; zapaść w finansach publicznych; rozwój partyjniactwa; demoralizacja władzy; „uniezależnienie” energetyczne od Rosji do 2037r. … wymieniać dalej?).

Zmanipulowane stado

Ciekawe jest również kilka wypowiedzi ks. Kazimierza, dotyczące toruńskiego radia i jego słuchaczy. Jak sam rozmówca przyznaje, Radia Maryja słucha „bardzo rzadko”. I sam ten fakt nie przeszkadza mu w wypowiadaniu się na jego temat (jak inteligent, wykształcony na brykach). Trochę słucham, a resztę przeczytam w „wiodących mediach” i mam swoją opinię. Zresztą, „każdy wie, jakie to radio jest”.

Zabawne, że gdy kiedyś zapytałem mojego znajomego, o to co, właściwie mu się w toruńskim medium nie podoba oraz czy wie coś niecoś o dorobku o. Rydzyku w działalności na rzecz edukacji młodzieży, usłyszałem tylko kataryniarską wyliczankę, nie bardziej błyskotliwą niż forum Onetu. Kolega nic nie wiedział o tym, że Fundacja Dzieło Trzeciego Tysiąclecia wybudowało prywatną uczelnię wyższą, na której kształci się młodych na poziomie o niebo wyższym, niż na reszcie tego typu „uczelni” w kraju, za czesne o wiele niższe. Podobnie odwierty geodezyjne – kręci coś wariat, ale po co to – nieważne, przecież każdy wie, „jaki ten Rydzyk jest”.

Ks. Sowa poziomem lotność nie odbiega więc wiele od przeciętnej. Podobnie jak reszta pseudointeligenckiej swołoczy, jedzie po bandzie nazywając „wiernych radiosłuchaczy” z właściwą sobie wzniosłością i pogardą dla moherowego tłumu „osobami wykorzystanymi [przez Ojca Dyrektora]” , jego „ofiarami”, „ ślepo wierzącymi w to, co płynie z Torunia”. Samego Tadeusza Rydzyka krakowski duchowny chrzci „manipulatorem”. Ubolewa również fakt, że krakowski kapłan stawia znak równości pomiędzy słuchaczami tego radia, a wyborcami PiS, lokując ich w ten sposób po przeciwnej stronie święto-wojennej barykady.

We mnie jednakowoż rodzi się pytanie, czy Tadeusz Rydzyk, to pierwszy i najgroźniejszy w Polsce manipulator? Jak w tej skali umieścić manipulacje dokonywane przez dziennikarskie hieny, jak chociażby ta, opisywana na swoim blogu przez Ludwika Dorna (zmontowana rękoma dziennikarzy TWN 24). W Polskiej polityce, prasie i przestrzeni publicznej aż roi się od manipulacji. Człowiek rozsądny, inteligentny i wyrażający minimum krytycyzmu, odnajdzie się w każdej takiej pułapce bez trudu. Problem mogą mieć jednak tzw. inteligenci od Michnika (copyright by Rafał Ziemkiewicz), którzy dopóki nie wezmą do ręki GW, nie będą w stanie na spokojnie usiąść do prasówki. Może by takie osoby, zgodnie z zaproponowaną przez ks. Sowę konwencją, nazwać „ofiarami Michnika”, „ślepo wierzącymi w to, co płynie z Czerskiej”?

Brak donosów po niemiecku

To, jak w tzw. sążnistych sprawach, powinien się wypowiadać „inteligent zastępczy” (o do takiej roli najwyraźniej krakowski duchowny pretenduje) doskonale widać na przykładzie lustracji prymasa Muszyńskiego i wątpliwości, co do jego domniemanej współpracy ze służbami PRL. Ks. Sowa odpowiada tylko, że „tu powinna być stosowana zasada, że wątpliwości zawsze należy rozstrzygać na korzyść człowieka”.

Idąc dalej tym rozumowaniem, można sobie wyobrazić taką oto sytuację. Czy gdyby w 1948r. pojawiła się informacja, że obejmujący właśnie funkcję Prymasa Polski kard. Stefan Wyszyński jest podejrzewany o kapowanie innych biskupów na Gestapo, to w takim wypadku można byłoby bronić kardynała podobnym argumentem. Twierdzić, że owszem, są pewne poszlaki, ale generalnie hitlerowcy, cofający się przed „zaprzyjaźnioną armią” zabrali ze sobą wszelkie dokumenty, tak więc nie ma odręcznie pisanych donosów i deklaracji o współpracy. A jeśli tak – to in dubio pro reo!

Mówimy przecież o piastowaniu stanowiska, które wiąże się ze sprawowaniem rządu dusz na polskimi katolikami. W przeszłości na urzędzie prymasowskim zasiadali tacy moralni giganci, jak kard. Hlond, czy Wyszyński właśnie. Obowiązkiem kapłana jest jego eucharystyczna służba wiernym, a nie bawienie się w pseudologiczne układanki, w których przy użyciu ukutych schematów argumentacji broni się konkretnej osoby.

Gdyby ks. Sowa miał pełne rozeznanie tego, o czym w danej chwili rozmawia, widział by, że ten trop erystyczny został wymyślony przez zastępy Adama Michnika by zdezawuować ideę lustracji. Zadajmy więc kłam temu koncypowaniu i powiedzmy sobie wprost: donoszenie na kogokolwiek w PRL nie było przestępstwem (i nie jest nim do tej pory), a stosowanie karnoprocesowej zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego jest w omawianym przypadku co najmniej dyskusyjne.

Pomiędzy Łagiewnikami, a Toruniem

Zbierając to wszystko do kupy, można powiedzieć że ks. Sowa wystawia nienajlepsze świadectwo sobie i środowisku, które wzięło go pod swoje skrzydła. W prezentowanych tezach i poglądach na politykę bije, nie tylko rażący momentami dyletantyzm, ale również sprzyjanie konkretnemu ugrupowaniu politycznemu, w czym krakowski duchowny nie różni się ni krztyny od swojego kolegi po fachu z Torunia.

Najbardziej uwiera mnie jednak fakt, że całkiem niegłupi kanał tematyczny, jakim jest Religia.tv właśnie stracił jednego widza. Jako osoba wierząca, nie chcę być religijnie oświecana przez „ludzi rozumnych” (dżihad krakowski), czy też co dwa dni ostrzyć konfederackie szable, bo „sprzedają Polskę!” (dżihad toruński). Najlepiej być katolikiem nieprzymiotnikowym.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości