Sed3ak Sed3ak
95
BLOG

Żenada do kwadratu!

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 1

 

Czy Lech Kaczyński odpowie za „Bolka”? Być może. W piątek sąd rejonowy w Warszawie uznał, że prezydent RP może odpowiadać przed sądem powszechnym (a nie szczególnym) jak „normalna osoba fizyczna”. Jeśli więc zapadnie wyrok skazujący (a znając „odporność” naszych sędziów na presję społeczną, można stawiać takie prognozy) i prezydent Kaczyński nie zapłaci odszkodowania i zadośćuczynienia (przypomnijmy: 100 tys. zł. dodatku do „skromnej” pensji b. prezydenta), to może dojść do historycznego, kompromitującego precedensu – wynajęty komornik odwiedzi pałac prezydencki, celem poszukiwań przedmiotów dla spieniężenia egzekucji. Niepoważne?!

Kto z Lechem wojuje…

Na przełomie kilku ostatnich lat da się zaobserwować dziwną prawidłowość, odnoszącą się do b. prezydenta Lecha Wałęsy. Każdy kto powie lub spróbuje odsłonić ciemną kotarę jego życiorysu, naraża się na większe lub mniejsze nieprzyjemności. I tak, Paweł Zyzak – autor pierwszej (!) biografii politycznej Lecha Wałęsy, magistrant na Uniwersytecie Jagiellońskim i generalnie – zdolny i zapalczywy historyk, po wydaniu swojej pracy, nad którą pracował długie miesiące został wyeliminowany z listy doktorantów UJ oraz zwolniony z pracy w IPN (ze stanowiska operatora kopiarki). Paweł Zyzak, absolwent wyższej uczelni, obecnie pracuje jako magazynier w supermarkecie Tesco, mając na utrzymaniu żonę i dziecko.

Krzysztof Wyszkowski, który regularnie nazywa Lech Wałęsę „agentem Służby Bezpieczeństwa”, przegrał proces cywilny o zniesławienie (o to samo Wałęsa oskarża Lecha Kaczyńskiego). Z jego kieszeni komornik zainkasował 10 tys. zł. Najbardziej groteskowy w całej sprawie jest fakt, że sąd cywilny, zasądzając odszkodowanie powoływał się na a) wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000r., b) wyrok Trybunału Konstytucyjnego, nakazujący (bardzo często wbrew logice) uznawać przez inne sądy wyroki zapadające przed Sądem Lustracyjnym. Doprowadziło to do iście absurdalnej sytuacji, w której żaden z ponad stu (100!) świadków przedstawionych przez Wyszkowskiego nie został przesłuchany w procesie, zaś sąd wydał wyrok opierając się na „oczyszczającym z zarzutów” orzeczeniu Sądu Lustracyjnego. W ten sposób wyrok z 11 sierpnia 2000r. zakneblował usta wszystkim adwersarzom Wałęsy i stłumił jakąś cząstkę wolności słowa.

Inny przykład tyczy się Grzegorza Brauna, reżysera i dokumentalisty. Dodajmy – świetnego reżysera i dokumentalisty (linki do jego filmów znajdują się obok). Wrocławski reżyser miał pecha nakręcić film „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, w którym na podstawie relacji świadków (Joanna i Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, Henryk Lenarciak, Henryk Jagielski) oraz dokumentów byłej Służby Bezpieczeństwa (m.in. kopia kart ewidencyjnej E-14 na której znajduje się rejestracja agenta ps. „Bolek”, maszynopisy donosów, notatki służbowe ze spraw operacyjnego rozpracowania) postawił tezę, że b. prezydent to agent o ps. „Bolek”. Wałęsa wytoczył powództwo o zniesławienie.

Co zrobił sąd? Jako dowód w sprawie, nakazał odtworzenie na rozprawie filmu, co – wedle zamysłu Wałęsy, miało świadczyć na niekorzyść Grzegorza Brauna. W samym procesie reżyser występował bez adwokata (z przyczyn finansowych: wcześniej prof. Miodek zainkasował – przez komornika, z kieszeni Brauna 10 tys. zł w procesie o podobnym charakterze). Ostatecznie sąd odrzucił powództwo byłego prezydenta, przełamując w ten sposób niechlubny ciąg precedensowy, opierający się na wyroku Sądu Lustracyjnego.

Cenckiewicz, Gontarczyk i ściana

W czerwcu 2008r. historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk napisali monografię byłego prezydenta, w którym postawili tezę (następnie ją dokumentując przytłaczającą ilością dokumentów), że b. prezydent był tajnym współpracownikiem SB w latach 1970-76, a już w okresie wolnej Polski (i swojej prezydentury) przeprowadził proces niszczenia dokumentów ten fakt poświadczających. W tym samym czasie znany już nam reżyser z Wrocławia (Grzegorz Braun) wraz z Robertem Kaczmarkiem zrealizowali film pn. „TW Bolek”, w którym przeprowadzili obszerny wywiad m.in. z obydwoma historykami, jednym z byłych stoczniowców, indoktrynowanych przez TW „Bolka” (Józefem Szylerem) oraz b. majorem SB – Januszem Stachowiakiem. Lech Wałęsa zagroził wówczas, że pozwie Telewizję Polską za emisję dokumentu, domagając się dwudziestu milionów złotych odszkodowania. Co się jednak stało później?

B. prezydent, gdy już ochłonął i przemyślał wypowiedziane przez siebie androny, skontaktował się z adwokatami, a w konsekwencji wycofał roszczenia. Skąd taka zmiana? Wałęsa stwierdził, że „ustawa o IPN jest tak skonstruowana, że uniemożliwia dochodzenie mu odszkodowania.” Podobnie sprawę argumentował, jeśli chodzi o pozwanie Cenckiewicza i Gontarczyka o naruszenie dóbr osobistych.

A po tłumacząc po ludzku? Adwokaci zreflektowali się w końcu, że ciągłe zarabianie przez Wałęsy pieniędzy na zadośćuczynieniach i odszkodowaniach, w oparciu o haniebny i kłamliwy wyrok Sądu Lustracyjnego jest już niemożliwe. W końcu sądy zaczynają przesłuchiwać świadków na okoliczność współpracy Wałęsy z SB, jak również powoływać się na dowody z dokumentów, czy opinii biegłych (z całym szacunkiem dla sędziów, mają oni znać prawo – iura novit curia – a nie techniki kancelaryjne byłej tajnej policji PRL). Wałęsa nie mógł iść tym okolicznością w sukurs. Stąd jego rejterada.

Dwoistość prawna

Wróćmy jednak na teraźniejsze podwórko. Skąd taka decyzja sądu (odrzucenie wniosku pełnomocnika prezydenta Kaczyńskiego o odrzucenie powództwa)? Wydaje się, że przepisy regulujące odpowiedzialność cywilną prezydenta nie różnią się zbytnio od tych regulującą odpowiedzialność cywilną innych osób. Zgadza się, że Trybunał Stanu jest jedynym właściwym sądem dla prezydenta RP, ale tylko w sytuacji, gdy ten dopuści się przestępstwa lub innego czynu kryminalnego (wymienionego w art. 198 Konstytucji).

Jednak przy odrobinie dobrej woli sąd mógł pokusić się o rozszerzające stosowanie normy, mówiącej iż jedynym właściwym sądem dla prezydenta jest Trybunał Stanu. Taką logiką kierował się bowiem Sąd Najwyższy w 1995r., stwierdzając, że niedopuszczalnym jest pozwanie prezydenta (wtedy Lech Wałęsa), przez osobą fizyczną (chodziło o Jarosława Kaczyńskiego, który poczuł się urażany publicznym nazwaniu go homoseksualistą). Poza tym, naruszenie dóbr osobistych i sankcje zasądzane z tego tytułu przez sąd okazują się nierzadko większą dolegliwością niż sankcje karne. Odpowiednie przepisy z kodeksu cywilnego mają w gruncie rzeczy rodzaj sankcji quasi-karnych.

Sąd postępując w ten sposób dał jasno do zrozumienia, że w Polsce nadal istnieje żywy podział na równych i równiejszych, a prawo działa ad casu,a nie ogólnie i abstrakcyjnie. Nie jest to zresztą jedyna kontrowersja związana z urzędującym prezydentem.

Dość powiedzieć o notorycznych zniesławieniach) co wszakże jest przestępstwem= wobec głowy państwa, jakich dopuszcza się Palikot Janusz (czyli darmowa reklama środków odurzających), nazywając Kaczyńskiego „chamem”, „trupem na wrotkach”, czy sugerując jego alkoholizm. Wymiar sprawiedliwości w tej mierze cechuje się życzliwą wstrzemięźliwością. Nadmieńmy w tym miejscu, że gdy 1999r. Wojciech Cejrowski wypowiedział pamiętne zdanie o pewnej części ciała prezydenta Kwaśniewskiego został przez sąd skazany. Skąd w takim razie ta dwoistość? Tego nie wiemy.

Prawa człowieka według fundacji praw człowieka

Aby sprawę unormować w sposób dostatecznie jasny, należałoby zapewne przyznać b. prezydentowi Lechowi Wałęsie dożywotnią rentę od każdego, kto ośmieli się nazwać go „Bolkiem”. Niewykluczone, że jego polityczne zaplecze (w postaci usłużnej PO) wprowadzi odpowiednie zmiany do Kodeksu karnego, gdzie poczytne miejsce będzie zajmował nowododany przepis: „Kto publicznie nazywa Lech Wałęsę „Bolkiem”, podlega karze pozbawienia wolności…”. Doprawdy, do smutnego paradoksu doszliśmy, gdzie autorytet głowy państwa, będzie kruszony w śmierdzących salach sądu rejonowego, w tym tylko celu, aby były prezydent, niepotrafiący rozliczyć się z przeszłością mógł poczuć się lepiej i po raz kolejny upudrować sumienie, po zdradzie jakiej się dopuścił w stosunku do swoich kolegów ze stoczni. Żenada!

W tym rozgardiaszu dziwi jeszcze jedno. Mianowicie, gdzie podziewa się tak dzielnie walcząca o prawa człowieka w okresie rządów PiS Helsińska Fundacja Praw Człowieka? Czy przejawy niesprawiedliwości, jakie dokonują się na jej oczach, nie wywołują w jej funkcjonariuszach obowiązku działania. Jaki jest inny główny cel Fundacji niż przeciwdziałanie wykorzystywaniu pozycji silniejszego i majętniejszego przeciwko słabszemu i mniej zasobnemu? Czyż nie jest jednym z podstawowych praw człowieka, a z pewnością podstawowym prawem konstytuującym demokrację wolność wypowiedzi i swoboda wyrażania opinii? I tę pasywność Fundacji uważam za żenadę do kwadratu!

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka