Zauważyłem zmianę jaka na przełomie ostatnich kilku miesięcy dotknęła portal internetowy dziennik.pl. Otóż nie jest on już, tak jak miał to w zamyśle niemiecki wydawca – Axel Springer – gazetą opiniotwórczą. Internetowe wydanie „Dziennika” stopniowo stacza się w niszę, wyważając zaryglowane przez „Fakt”, „SuperExpress” i spółkę drzwi gazet brukowych.
Opisuję to zjawisko ze smutkiem i sporym rozczarowaniem. Sam tekst odnoszę do portalu internetowego, który jest jednak klonem papierowego „Dziennika”. Gdy na wiosnę 2006r. tytuł ten pojawiał się na rynku wydawniczym, miał on (w zamyśle) stać się gazetą opiniotwórczą. Dział „Opinie” w zamyśle był czarnym koniem, mającym ciągnąć prasówkę w górę, usadawiając ją gdzieś pomiędzy „Wyborczą”, a „Rzeczpospolitą”. Dość szybko też udało się osiągnąć niezły poziom sprzedaży (ok. 130 tys. egzemplarzy), a ja sam – odcięty od Internetu – ochoczo wstępowałem do kiosku do „dziennik”. I co?
I wszystko skręciło gdzieś w złą uliczkę. Po czasie ostrych cięgów dla „Wyborczej” (bezpośredni konkurent) linia redakcyjna weszła na jakąś „trzecią drogę”. „Dziennik” pisał o konserwatyzmie, tak że konserwatyści by się uśmiali (tu prym wiódł zwłaszcza naczelny – Robert Krasowski), o liberalizmie tak, że niejeden liberał zachodził pewnie po lekturze kolejnych tekstów w głowę, o co chodzi? Konserwatyzm miał oznaczać wyparcie się starych wartości, odpuszczenie sporów ideologicznych oraz skupienie się na błogim statusie quo, który miał nas podryfować do Europy. Liberalizm zaś (wg „Dziennika”), ustami nawróconego z odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego Cezarego Michalskiego, przejawiał się w piętnowaniu ekstremów i rodzimych kompleksów. Słowem, pisać jak „Wyborcza”, tak żeby czytelnika „Rzepy” nie urazić oraz na odwrót.
Skutkiem takiej polityki była słabnąca sprzedaż, która w niedalekiej przeszłości osiągnęła pułap 70 tys. sprzedanych numerów. Zdecydowano się więc na zmiany. Naczelnego Krasowskiego zastąpiono Michałem Kobosko. Zmieniono nazwę gazety z „Dziennika”, na „Dziennik Gazeta Prawna”, co moim skromnym zdaniem brzmi beznadziejnie. Klient nie wie, czy ma do czynienia z gazetą codzienną, czy też specjalistyczną, a i z punktu widzenia reklamowego, nie wiadomo, czy mówi się o dzienniku, jako gazecie codziennej, czy o konkretnej pozycji (co i tak wygląda lepiej niż przed zmianami).
Z redakcyjnych pieleszy wyleciało całe jądro prawicowej publicystyki: Michał Karnowski, Jan Rokita oraz Robert Mazurek. W przypadku tego ostatniego posunięcie nowych władz gazet wydaje się być szczególnie frajerskie. Jego sobotnie wywiady, czy króciutkie felietony były perełkami w redakcyjnej zagrodzie. Sam zaś Mazurek znalazł sobie miejsce w „Rzepie” i teraz sobotnie dodatki ozdabiają weekendowe wydania tej gazety. Coraz rzadziej publikuje też Cezary Michalski, czy Piotr Gursztyn.
Najwięcej jednak zastrzeżeń mam do internetowego wydania gazety. Z solidnego i rzetelnego portal dziennik.pl stał się przedmurzem plotkarstwa. Zaledwie dwie, trzy pierwsze informacje na stronie odwołują się uczciwie do bieżących wydarzeń. Reszta balansuje wedle pewnego schematu. Kilka operuje plotkami i emocjonalnymi nagłówkami (np. jak bardzo skandalicznie zachował się Palikot rzygając bluzgiem na blogu), co najmniej kilka razy w tygodniu pojawia się na stronie głównej nagłówek (najczęściej pejoratywnie) odnoszący się do Ojca Rydzyka i jego rozgłośni. Ostatnie dwa „posty” to newsy okraszone zdjęciami gołych bab lub odnoszące się do świata plotek wprost. Nie wierzycie Państwo, sprawdźcie sami.
Najbardziej denerwujące są jednak odnośniki na dole, prezentujące headlinesy celebrytów, w których tacy znawcy polskiej rzeczywistości społecznej, politycznej, a czasami wnet finansowej jak Robert Janowski, Doda, Daniel Olbrychski, Tomasz Jacyków, czy raper PeZet komentują bieżące wydarzenia. Najbardziej ściął mnie jednak z nóg nagłówek z wywiadu z Kingą Rusin (wszechznawczynią, jak się okazało Unii Europejskiej) z tytułem: „Buzek przewodniczącym kosztem komisarzy”. Nie zdziwiłbym się, gdyby w następnej edycji „gwiazdów z tańcami” towarzystwo zaszczycił swą obecnością Jerzy Buzek (przewodniczący, nie-komisarz).
Wiodące na rynku dzienniki, a w tej chwili są to tylko „Rzepa” i „Wyborcza”, prowadzą swoje wydania internetowe, które są w zasadzie przekalkowaniem tych papierowych. Dodatkowo spółka Agora posiada portal internetowy gazeta.pl, w której w nieco lżejszej formie podaje do publicznej wiadomości informacje na bieżąco, które np. nie zmieszczą się do wydania papierowego. Błąd „Dziennika” polega m.in. na tym, że jego wydanie w Internecie szybko i znacząco zaczęło odbiegać od tego w realu. Oddziela je od siebie również treść. Jednym z powodów, dla którego chętnej wchodzę na rp.pl („Rzepa”), czy wyborcza.pl, a z coraz większą odrazą zaglądam na dziennik.pl jest fakt, że te pierwsze nigdy o wspomnianym wyżej pajacu, jakim jest Palikot nie napiszą, w pogoni na jego blogiem, czy „politycznym happeningiem”.
Konkluzja jest trochę smutna. Polacy czytają coraz mniej, a trend ten dosięga również do gazet. Niezwykle ambitny projekt, jakim był na wiosnę 2006r. „Dziennik”, w starciu ze społecznym betonem nie wytrzymał. Musiał przepoczwarzyć się w coś z pogranicza brukowca, dodatku inteligenta i wypełnienia do reklam. Łatwiej jest bowiem manewrując prześlizgnąć się przez życie (tutaj – na płaszczyźnie dziennikarskiej), niż narzucać sobie pewne standardy. Z drugiej strony, dalsze funkcjonowanie gazety w próżni doprowadziłoby zapewne do jej bankructwa.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości