Według lidera Platformy Obywatelskiej pierwszym koalicyjnym wyborem jego partii jest PSL, które jednak odżegnuje się od sfer lewicowych, zwłaszcza w sferze światopoglądowo-obyczajowej. Co zatem ma w głowie Grzegorz Schetyna, przyjmując do koalicji SLD oraz negocjując przystąpienie Biedronia, co stanowi jawne zaprzeczenie jego deklaracji o PSL? Otóż ma on w głowie wielkie pomieszanie materii, czyli mówiąc po ludzku groch z kapustą.
Albowiem PSL, deklarując wzajemność pierwszeństwa wyboru dla Platformy, rozmawia z Kukizem, który Platformę odsądza od czci, jako antyobywatelską partiokrację żadnego wyboru. Z kolei SLD, gromi PO za to, że traktuje SLD jako drugi wybór: „Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość czekania w przedpokoju Schetyny”.
Owszem, w przedpokoju Schetyny stoi krzeseł wiele, lecz pretendenci wybredni, każdy pragnie zasiąść na fotelu, skoro tron jest zarezerwowany dla szefa Platformy. Jedynie Barbara Nowacka, której partia liczy ponoć dwie osoby, wydaje się być usatysfakcjonowana występami w telewizji u boku Schetyny. Jak mówił pan Zagłoba, dobra psu i mucha. Bo Platforma przygarnia wszystkich jak leci – od Sasa do Lasa. Mówiąc krótko, chcą Polakom zaoferować groch z kapustą. Jest to potrawa staropolska, owszem, ale apetyty Polaków jakby już nie te. Vide: głośne ostatnio spotkanie działaczy PO z wyborcami na prowincji, gdzie domagano się od Platformy pokazania programu.
To oznacza, że PO będzie musiała ten program przedstawić, choć bardzo nie chce. Dlaczego nie chce? Ano dlatego, że trudno zgotować wyborcom spójny program na podstawie grochu z kapustą. Po drugie zaś, PiS z powodzeniem wylansował modę na dotrzymywanie obietnic w polityce, a to jest zaprzeczeniem powyborczego„etosu” Platformy.
Koalicja Europejska uzyskała niezły wynik w wyborach do PE, jednak to były wybory europejskie. W wyborach krajowych trzeba postawić na konkret, nic nie znaczący bełkot w rodzaju „odbudujemy pozycję Polski” nie ma szans powodzenia. Tymczasem konkret jest przeliczalny na pieniądze. Jeśli PO obieca przebicie społecznej oferty PiS, to faktycznie będzie oznaczało twarde „nie” dla dotychczasowych protektorów tego ugrupowania. Ci przecież oczekują i żądają, aby było tak jak było. A bez nich ta partia nie istnieje w żadnej formie, nawet jako opozycja. Zatem w program społeczny Schetyny raczej nikt nie uwierzy. No, może z wyjątkiem redaktora Szostkiewicza z Polityki.
Jako argument za koalicją grochu z kapustą podnosi się, że wszystkie poważne sondażownie wskazują, że jedynie szeroka koalicja od Biedronia do Kosiniaka-Kamysza ma szansę wygrać z PiS. Ciekawe, że nie liczy się już doświadczenia z wyborów europejskich, gdzie również wskazywano, że jedynie groch z kapustą...itp, itd.
Wśród totalsów wielkie poruszenie. Redaktor Szostkiewicz pisze o historycznym błędzie, jakby ludowcy po raz pierwszy w historii balansowali na granicy progu wyborczego. Dominika Wielowieyska prorokuje co prawda, że PSL wobec pogarszających się notowań przedwyborczych może się ułożyć ze Schetyną, uda się do koalicyjnej Canossy, nawet „mimo złości proboszczów”. Ba! A co jeśli PSL zapragnie nie tylko udobruchać proboszczów, lecz jeszcze przysłowiowego rubelka zarobić? W takim przypadku ułoży się z Kaczyńskim. Wtedy groch z kapustą pozostałby już tylko w czerskich głowach. Gdzie się wtedy usadowi czerska kamaryla, gdy po przegranych wyborach z przedpokoju Schetyny wyniosą wszystkie krzesła?
PS. Na śmierć zapomniałem, że powstaje film o Kaczyńskim. Ten obraz ma przewrócić stolik w polskiej polityce. Podobnie jak miała to zrobić książka o Macierewiczu, paszkwil o Kościele, austriacki łącznik Gazety Wyborczej oraz brukselski kontakt Platformy Obywatelskiej.
Inne tematy w dziale Polityka