Chłopi uwijają się jak w ukropie, ale bynajmniej nie z powodu zajęć gospodarskich - pospiesznie stawiają bramy powitalne. Opozycja totalna zapowiedziała bowiem, że jej kandydaci do parlamentu wakacje spędzą na wsiach. Bramy mają być przybrane polnym kwieciem oraz trendowymi hasłami typu „Karta LGBT w każdym domu i zagrodzie”. Odbędą się także lokalne jarmarki równości pod zawołaniem „Rolnik szuka męża”.
Totalni szukają na głębokiej prowincji pomysłu na pokonanie PiS, który ponoć leży gdzieś pod miedzą albo zgoła w obejściu wspomnianego rolnika. Jednak zdaniem wielu akcja sprowadza się do poszukiwania straconego czasu. Powyższy wstęp to oczywiście takie śmichy chichy, żeby nie dostać zawrotu głowy od tej karuzeli pomysłów na pokonanie Zjednoczonej Prawicy.
Ten najnowszy wynika z analizy rezultatu wyborów do PE, który ponoć wręcz wymusza udanie się na prowincję. Tam bowiem ma być klucz do zwycięstwa pogrzebany. Mnie z tego wszystkiego najbardziej interesuje, jak totalna koalicja poradzi sobie w tak niepięknych okolicznościach politycznej przyrody.
Najbardziej fatalną okolicznością jest oczywiście skrajna, koalicyjna różnorodność, którą rozsadzają sprzeczności. Rafał Grupiński jasno przedstawił podstawową trudność w forsowaniu lewackiego skrętu PO. Według niego Koalicja nie może na głębokiej prowincji nawet wspominać np. o związkach partnerskich, bo ich miejscowi po prostu pogonią widłami. W praktyce zatem taki Czarzasty będzie w dużych miastach przyrzekał gejom złote góry, a Neumann na wsi będzie zapewne modlił się pod przydrożną kapliczką. Lubnauer obieca w Warszawie rewizję programu Rodzina 500+, zaś Schetyna w Bolesławcu będzie klął się na głowę Tuska, że wszystkie obietnice zostaną podtrzymane.
A co będzie z najmodniejszym obecnie tematem, czyli amerykańskimi myśliwcami w Polsce? Schnepf będzie w TVN podkreślał absolutną wyższość ruskich Migów, podczytując Sputnika, a Klich tylko narzekał na offset F35? W Polityce niedwuznacznie sugerują, aby nie przeceniać inteligencji wyborców PiS, a Lis namawia do okazywania im szacunku. Przewodniczący PO Schetyna „wziąłby w ciemno te 38,5 procenta przed wyborami”, a europosłanka Łukacijewska z PO twierdzi, że „wszyscy liczyli na dużo lepszy wynik”. A przecież przewodniczący jak najbardziej zalicza się do wszystkich...Wiosna się zarzeka, że nigdy z PO; PSL, że nigdy z Wiosną; Konfederacja nigdy z PSL- em; Razem zawsze osobno. Kwadratura koalicyjnego koła.
Wszystko to razem i każdy cytat z osobna będzie codziennie – i to z lubością! - powtarzany milionom wyborców z prowincji przez telewizje, nie tylko publiczną. No i bądź tu mądry elektoracie koalicji zataczającej się od ściany do ściany albo lepiej, od remizy do płota. Tymczasem sprawa jest poważna, jeśli nie gardłowa, bo Gazeta Wyborcza już dawno zapowiedziała, że po prostu nie zdzierży drugiej kadencji PiS. A nikt w Platformie nie wyobraża sobie życia bez duchowej strawy z kuchni Michnika. Wiarygodność tego rozgardiaszu zwanego koalicją jako żywo będzie przypominać informacje Sputnika.
Inne tematy w dziale Polityka