Czy ja mógłbym zagłosować na ruch Pawła Kukiza, który mówi, że „chcemy Polskę oddać młodym ludziom”? No nie mógłbym, bo gdzie ja się niby mam podziać po takim transferze? Oczywiście, jest szansa, że mnie z żoną któreś z wnucząt przygarnie, ale ten Kukiz zmienny jest. Oto dowód. Przy okazji procedowania ustawy 500+ kukizowcy prześcigali się w inwektywach wobec projektu – socjalizm, łapówka, jałmużna – brzmiały te nadające się do przytoczenia. Po głosowaniu w Sejmie sprawdziłem stenogramy – klub Kukiza podzielił się na trzy prawie równe części: głosujących za, przeciw i wstrzymujących się. Powiedzcie mi teraz, której z tych grup nie przeszkadzała łapówka, których raził socjalizm tego programu, a którzy są z zasady przeciwni jałmużnie?
Tak samo może być z tym oddawaniem Polski młodym, gdy Kukiz`15 dojdzie do władzy – podzielą im się głosy i w końcu Polska przypadnie jakimś starym Niemcom albo Rosjanom, zamiast młodym Polakom. Nie ze mną takie numery, dlatego ja na ruch Kukiza położyłem grubą kreskę, że się tak elegancko wyrażę.
Jeśli chodzi o Polskę Platformy, czyli Tuska, to ja napisałem o niej kilkaset postów w Salonie24 i w zasadzie powinienem na tym poprzestać, bo się powtarzam. Jednak dochodzą nowe fakty i nie mogąc się powstrzymać, wspomnę tylko o jednym. Czy ja mogę zagłosować na ludzi, którzy jako strażnika polskiej konstytucji na czele Trybunału Konstytucyjnego tolerują prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, człowieka, który na ich własne partyjne zamówienie napisał ustawę i to niezgodną z konstytucją, co później sam stwierdził? Przecież to jest jakiś obłęd, że oni obstają za takim typem i gdybym nie znał tych ludzi, to bym pomyślał, że wszyscy w tej Platformie stracili instynkt samozachowawczy albo zgoła powariowali. Jednak ponieważ znam tych ludzi, to wiem, że oni swoich wyborców uważają po prostu za głupków. Ten fakt z definicji unieważnia mnie jako wyborcę Platformy.
Mimo wszystko najbardziej zbrzydzony jestem hipotetyczną Polską na modłę Ryszarda Petru, czyli kraj, w którym obchodzi się Święto Iluś Tam Króli, a konkretnie sześciu. I proszę nie sądzić, że zamierzam tu kpić sobie z Petru, wręcz przeciwnie, traktuję go śmiertelnie poważnie. Daleki jestem od wyśmiewania tego człowieka, ponieważ tych Sześciu Króli to nie może być żadna wpadka ani błąd popełniony w ferworze politycznego wystąpienia. Takiego błędu bowiem nie robi już kilkuletnie polskie dziecko, oczywiście wychowane w polskim domu. Fraza „Święto Trzech Króli” w języku polskim to jest automat kulturowy, tak jak „igła w stogu siana” albo „bułka z masłem”. Tego rodzaju historia – powiedzenie Sześciu Króli zamiast Trzech Króli - może przydarzyć się wyłącznie komuś, kto od polskości odleciał już bardzo daleko. To jest systemowy brak znajomości elementarnych idiomów i skojarzeń Polaków. Petru jest po prostu obcy w Polsce. Niby mówi po polsku, chociaż z oporami, ale już po polsku nie myśli, nie identyfikuje się z polskością. Nie można tego inaczej wytłumaczyć.
Jak z powyższego wynika, gdyby jakiś Petru zadomowił się na szczytach władzy w Polsce, gdyby Polacy na niego masowo zagłosowali, to ja poczułbym się tutaj obcy, a przecież to niemożliwe, bo ja Polskę uważam za jedyną ojczyznę. Za stary jestem, żebym zmieniał żonę i jedną ojczyznę na drugą albo zamieniał Trzech Króli na Sześciu Króli. Rozumiem rzecz jasna, iż można żyć na emigracji zewnętrznej lub wewnętrznej, można kontestować rzeczywistość lub udawać Greka. Są różne sposoby wyrażania dystansu, ale żeby czuć się obco w ojczyźnie?! To jest właśnie kwintesencja tego całego Petru i tej jego Nowoczesnej z kropką – obczyzna w ojczyźnie. Czyli więc popularny Rysiek Petru u mnie wypada i jest to z mojej strony rozwiązanie ostateczne.
Zatem trzy Polski odrzuciłem bardzo stanowczo, więc cóż mnie, niemłodemu pozostaje? Tylko Czwarta RP starego Jarosława Kaczyńskiego. On na pewno nie odda Polski młodym i nie pomnoży Trzech Króli.
Inne tematy w dziale Polityka