Tytuł postu pochodzi z urobku kelnerów, którzy przez kilkanaście miesięcy podsłuchiwali rząd i wodzili za nos władzę, a szczególnie nasze niezwyciężone służby specjalne, mające tę władzę chronić. Właśnie opublikowano kolejną taśmę z rozmową przedstawicieli elit władzy oraz okolic władzy, czyli ludzi niepospolitych, z których my jako obywatele pospolici winniśmy brać przykład, a nawet dążyć do przeistoczenia się w podobnie wybitne osobowości.
Jestem już nieco znudzony tymi taśmami, ponieważ ich przekaz na temat jakości nagranych elit jest dość monotonny. Jedni wysuwają argument, że taśmy są nielegalne, zaś inni równie głupio bronią nagranych polityków, że rozmowy były niezobowiązujące albo zgoła prywatne, co ma usprawiedliwiać zarówno kontrowersyjność wypowiadanych poglądów, jak i wulgarność formy. Jeszcze inni uważają, że istotna jest treść rozmów, a nie okoliczności. Jest także grupa, która odwołuje się do wartości fundamentalnych – kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. I tak w kółko.
Jednak nie ulega wątpliwości, że zarówno forma jak i treść mieszczą się w tej samej osobowości, mieszają z sobą, przenikają wzajemnie, tworząc w sumie obraz człowieka. Jeśli ktoś notorycznie plecie ordynarne głupstwa, to mówimy, że jest durnym chamem i tyle. Zatem i forma, i treść wypowiedzi mówią coś o ludziach, bez względu na okoliczności, w jakich są nagrywani. I to jest bez wątpienia coś ważnego, jeden z elementów mozaiki, coś co buduje w nas wizerunek oraz ocenę postaci, z którą mamy do czynienia.
I tu dochodzę w końcu do sedna tego postu, którego inspiracją była fraza byłego prezydenta Kwaśniewskiego o byłym premierze Tusku, rudym i mściwym. Przypomniał mi się mianowicie dowcipas, który minister Sikorski opowiedział ministrowi Rostowskiemu, kiedy gościli na koszt państwa u Sowy i Przyjaciół, czy gdzie tam. Dowcipas oczywiście musiał się Sikorskiemu podobać, był w jego guście, bawił go i śmieszył - inaczej by go przecież nie opowiadał koledze z rządu, gdyby uznał go za nieśmieszny lub prymitywny.
Dlatego wpadłem na pomysł małej ankiety. Czy ktoś z was opowiedziałby w towarzystwie znajomego, współpracownika czy koleżanki z pracy lub przyjaciółki ów „kawał”, który tak podobał się ministrowi Sikorskiemu? Przy czym mniej mi chodzi o słownictwo naszego sztandarowego dyplomaty, chociaż tego czynnika nie można pominąć, a bardziej o zawartość dowcipu w dowcipie. W końcu Gustaw Holoubek ponoć z nieporównanym wdziękiem klął i opowiadał sprośne kawały, które jednak zawsze były śmieszne.
A dowcipas Sikorskiego brzmiał następująco (tu proszę admina o wyrozumiałość dla języka, którym posługuje się minister Sikorski – chodzi o badanie socjologiczne, czyli to jest kwestia naukowa!):
„Przychodzi pan Jacek do burdelu. A burdelmama mówi: Panie Jacku, pan już dzisiaj trzeci raz. - Kurwa, przez tę sklerozę to się zapierdolę na śmierć”.
Doprecyzuję tylko pytanie: Czy podoba Ci się powyższy kawał na tyle, żeby powtórzyć go w towarzystwie dobrych znajomych lub przyjaciół?
Komentarze
Pokaż komentarze (150)