seaman seaman
4217
BLOG

Naród odzyskał Romana Giertycha

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 49

Nie wiem czy wszyscy zauważyli, jak łatwo w Polsce zrobić zamach stanu? Wystarczy być kelnerem, mieć jednego szwagra sommeliera (cokolwiek to znaczy) oraz znajomego w innej restauracji i już jedziemy z koksem, jak to się mówi w sferach plebejskich. Kwestie techniczne także nie grają roli, bo jak z kolei mówi Władimir Putin, mundury i wyposażenie można dzisiaj nabyć w każdym sklepie. A jeśli nie w sklepie, to na przetargach Agencji Mienia Wojskowego.

Ta nieznośna lekkość bytu potencjalnego zamachowca stanu jest także nie do zniesienia dla rządu, który przecież cały czas uważa, że państwo zdaje egzamin śpiewająco. Premier Donald Tusk nie zająknął się nawet, co sądzi o służbach specjalnych, które do takiej sytuacji doprowadziły, natomiast z lubością rozwodził się nad zamachem stanu, jako wielka krzywdą wyrządzoną jego rządowi. Ale kto jest odpowiedzialny za służby, kto ponosi odpowiedzialność polityczną, tego nie wiemy. No, bo skąd mamy wiedzieć, skoro nikomu z odpowiedzialnych za dopuszczenie do  niecnej próby zamachu stanu nie spadł włos z głowy.

Albo taka rzecz z tymi służbami specjalnymi, które teraz odrabiają punkty. Szybko dorwały kelnerów i jakiegoś biznesmena, rzekomo mściwego, co bardzo zaostrzyło apetyty na błyskawiczne zakończenie sprawy, żeby koalicjant mógł dotrzymać słowa, że nie rozwali rządu po wakacjach, jeśli będą efekty. Rząd i prorządowe media łakną końca tej sprawy jak kania dżdżu, opinia publiczna takoż. I co się okazuje? Otóż śledztwo ma być długie, bo jest wielowątkowe, śladów jest ponoć mnóstwo, nagrań jeszcze więcej.

Aż strach pomyśleć, że te służby dostały prikaz, żeby znaleźć „lepszych” winowajców, bo przecież rząd podsłuchiwany miesiącami przez kelnerów to obciach, jakiego świat nie widział. Cóż to bowiem za szczególna sytuacja – rząd szantażowany przez jakichś amatorów, a mimo to utrzymujący, że ma kompetentne służby, nikt nie ponosi odpowiedzialności, ludzie sfrustrowani, bo są traktowani jak pajace, którym wciska się ciemnotę. Najpierw kazano im bowiem wierzyć, że rządzi nimi elita z elit, jakieś crème de la crème, a tu widać, że to swoje chłopy, co za kołnierz nie wylewają i wiąchę puszczą taką, że uszy więdną nawet zahartowanym obywatelom. Ziomale po prostu, a nie żadna elita. Jakieś masowe qui pro quo, czy ki diabeł?! - myśli skołowany człowiek.

Z jednej strony obywatelskość w nazwie partii rządzącej, premierowi demokracja i państwo prawa nie schodzi z ust, autorytety tego świata na wyprzódki klepią go po wątłych pleckach. Z drugiej zaś wynika z podsłuchów, że trwają jakieś notoryczne, gorączkowe wręcz krzątaniny ludzi władzy załatwiających takie interesy, że Łukaszenko z Putinem by się przynajmniej głęboko zastanowili, zanim zaczną robić. Prezes banku centralnego żąda ubicia ministra finansów w zamian za dodruk pieniędzy dla pognębienia opozycji w wyborach. A jakby mimochodem dorzuca do puli zwiększenie swoich uprawnień uprawnień kosztem konstytucyjnego ciała jakim jest RPP.

Z kolei mamy do czynienia z licznymi zmianami narracji wokół pewnych zjawisk, instytucji oraz ludzi. Na przykład wotum nieufności, które ma przedłożyć PiS jest traktowane jako żałosne politykierstwo, rzecz bez znaczenia i w ogóle małostkowość jakaś. Tymczasem nie tak znowu dawno, jakieś siedem lat wcześniej, Platforma Obywatelska złożyła dokładnie 19 (słownie: dziewiętnaście) wniosków o wotum nieufności wobec wszystkich ministrów z PiS. I nikt z tych, którzy dzisiaj ubolewają nad nikczemnością wniosku PiS, nie ubolewał wówczas nad nikczemnością PO.

Taki Roman Giertych do niedawna był znanym mecenasem, kolegą samego ministra spraw zagranicznych i nadzieją polskiej adwokatury a także polityki. Kogo on nie bronił, w czyim imieniu nie występował, jakich klientów nie reprezentował. Jakie słuchy chodziły o stanowiskach, na które miał być typowany. Nawet na następcę ministra Idącego Po Was był rezerwowany. Czyli znowu sama śmietanka. Tymczasem wystarczyła jedna jedyna podsłuchana rozmowa z nie tak znowu obfitym wyszynkiem, jak na możliwości prawdziwego Polaka i świat Romana Giertycha skurczył się do narodowców. 

Naprawdę jakaś gazeta już tak napisała – Roman Giertych, ideowy narodowiec. A także wicepremier i minister edukacji w rządzie PiS. Nawet nie dodali, że były. Co za upadek dla człowieka, o którym dopiero co mówiono, że to przyszły minister w rządzie PO. Zaraz pewnie napiszą o dziadku antysemicie i przywództwie neonazistów z wszechpolskiej młodzieży. Tak przemija chwała tego świata. Chłopaki i dziewczyny z postępowych organizacji odkurzają stare transparenty z napisem „Giertych do wora, wór do jeziora”.

Ale Giertych to tylko przyczynkarstwo, a jak niektórzy twierdzą, przykrywkarstwo, jeśli chodzi o siłę tych taśm. Gdzieś tam w kancelarii premiera Tuska, w kuźni propagandowej rządu trwa bowiem gorączkowa praca. Tam spoceni tytani pijaru przekuwają kelnerski proceder w perfidną grę służb demonicznego imperium. To jest wyzwanie dla rządu Donalda Tuska, a nie jakiś papuga, choćby i najzręczniejszy. Naród chyba już na dobre odzyskał Romana Giertycha.

PS. Zapraszam także do Alfabetu Szczerego Przywódcy na portalu wSumie.pl. Dzisiaj druga część litery P, a wśród haseł Platforma, za przeproszeniem Obywatelska i jej geneza, a także jaskiniowy antyfaszysta Protasiewicz i inne kąski: http://wpolityce.pl/polityka/203695-alfabet-szczerego-przywodcy-p-jak-pitera-julia-platforma-obywatelska-protasiewicz-jacek 

 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka