Pochowaliśmy z honorami sowieckiego namiestnika i dobrze się składa, bo za chwilę będziemy czcić rocznicę ustawionych wyborów, które on w swojej łaskawości osobiście nam ustawiał, dzięki czemu możemy ten dzień świętować. 4 czerwca prezydent Bronisław Komorowski wygłosi zapewne przemówienie o wyższości wyborów ustawionych nad wyborami wolnymi.
W czerwcu mamy także rocznicę protestu w Poznaniu w 1956 roku, gdzie władza komunistyczna wytłukła kilkadziesiąt osób, więc wypada złożyć kwiaty na grobie ówczesnego premiera Cyrankiewicza. Przecież gdyby nie jego stanowcza postawa, to rozzuchwalone warchoły poznańskie mogłyby doprowadzić do eskalacji protestu. Gdyby nie zapowiedział, że odrąbie rękę podniesioną na władzę ludową, kto wie, co by się działo?
Co tam mamy w lipcu? Aha, 22 Lipca, czyli Manifest PKWN. Jak ktoś nie pamięta: PKWN czyli Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Stalinowskie pachołki zawsze dbały o patriotyczny wydźwięk nazw, skoro z definicji nie mieli patriotyzmu w sobie. No więc, wyzwolili nas i tak im się tutaj spodobało, że pobyli jeszcze coś z pięćdziesiąt lat, a myśmy się tak do nich przyzwyczaili, że premiera Mazowieckiego trzeba było niemal siłą zmuszać, żeby im wymówił.
Mógłbym tak długo, ale już poprzestanę na tym pogrzebie z honorami. Każdy mógł przewidzieć, że przybędą wściekli ludzie, którzy nie ścierpią uhonorowania sługusa najpierw stalinowskiego, a potem wszystkich kolejnych odsłon bolszewizmu. A skoro każdy, to i Bronisław Komorowski. O tym właśnie chciałem napisać, dlaczego on się zgodził na państwowy pogrzeb z asystą wojskową i swoją osobą „uświetnił” pochówek zdradzieckiego tchórza.
Kalkulacja jest ta sama, co w przypadku zapowiedzi przez Komorowskiego – wówczas prezydenta elekta - usunięcia krzyża spod pałacu na Krakowskim Przedmieściu. Kalkulacja na podział Polaków. Ta sama, identyczna prowokacja. Dokładna powtórka tamtej gry na rozwścieczenie ludzi, a potem wskazanie palcem na opozycję, jako winnych. Minister Bartłomiej Sienkiewicz deklaruje, że na pogrzeb nie pójdzie, bo mu delikwent śmierdzi, ale z drugiej strony wytyka opozycji, że śmierć traktuje jako element walki politycznej.
Dokładnie to samo było na Krakowskim Przedmieściu, tyle że tam zamiast śmierci, to krzyż został uznany za element walki politycznej. Sienkiewicz oświadcza, że „śmierć jest takim momentem, w którym ludzkie spory powinny ustąpić”. Ale dlaczego nie wystąpił z tą mądrością wobec zapowiedzi Komorowskiego, że pogrzeb będzie z honorami? Skoro sam nie idzie, bo uważa Jaruzelskiego za niegodnego swojej obecności, czemu nie przemówił do rozumu prezydentowi Komorowskiemu?
Jeśli się co roku narzeka, że ludzie zachowują się na cmentarzu nieadekwatnie, to można było temu zapobiec przynajmniej w przypadku pogrzebu oczywistego zdrajcy. Ci, którzy dzisiaj mówią o upolitycznieniu śmierci, o nieuszanowaniu cmentarzy, milczeli, gdy obsceniczna hołota drwiła ze śmierci Lecha Kaczyńskiego. Gdzie pan wtedy był, panie ministrze Sienkiewicz? A jeśli wtedy minister Sienkiewicz milczał, to niech dzisiaj nie marnuje okazji, żeby przynajmniej siedzieć cicho.
Pogrzeb państwowy człowieka, który całe niemal dorosłe życie poświęcił służbie ludobójczej idei, pomagał obcemu mocarstwu zniewalać własny naród, to nie jest kwestia formalna. To nie jest efekt przepisów, zwyczajów, procedur czy etykiety. Te zawsze można pominąć, jeśli się chce. A już z uniknięcia uczestnictwa w pogrzebie zdrajcy każdy Polak się może łatwo wytłumaczyć i nawet uzyskać aplauz od narodu.
Uhonorowanie Jaruzelskiego pogrzebem państwowym na Powązkach to jest efekt woli i chęci prezydenta Komorowskiego. Trzeba to jasno powiedzieć, nikt inny tej decyzji podjąć nie mógł. Kto mu ją podszepnął (podobnie jak pomysł usunięcia krzyża), to już inna sprawa. Za decyzję ponosi odpowiedzialność ten, kto ją podjął. Jeśli dzisiaj jesteśmy wzburzeni nieuszanowaniem powagi śmierci, cmentarza, to warto pamiętać, że to jest konsekwencja decyzji prezydenta Komorowskiego.
A jeśli pan minister Sienkiewicz potrzebuje osobę kreatora tych zajść połączyć z partią polityczną, to chyba nie ma wątpliwości, skąd się Komorowski wywodzi, kto go wypromował i w pałacu posadził. Ta historia się powtarza. Tak było na Krakowskim Przedmieściu z krzyżem – najpierw zapowiedź wyprzedzająca decyzję, żeby lud rozhuśtać. Potem decyzja, protest, dramatyczne wydarzenia. A na końcu występuje prezydent Komorowski i opowiada o swoim umiłowaniu zgody narodowej.
Chociaż raczej wszyscy pamiętamy kontekst tamtych wydarzeń, to warto przypomnieć pewien element, który oddaje specyficzne pojmowanie zgody narodowej przez Komorowskiego. Wtedy ówczesny marszałek Sejmu Komorowski ogłosił swoje hasło wyborcze, że zgoda buduje i już chwilę potem postanowił wzmocnić efekt zgody angażując do sztabu posła Palikota. Nihilista z Biłgoraja jako twarz kampanii pojednania narodowego - to mógłby wymyślić tylko ten sam człowiek, który wymyślił uhonorowanie państwowym pogrzebem sowieckiego namiestnika. Ale to jest taki model zgody, która bardziej jątrzy niż buduje i zdaje się, prezydent Komorowski ukochał ten model nade wszystko.
Bowiem dokładnie ten sam scenariusz był realizowany z pogrzebem Jaruzelskiego dzisiaj i należy w najbliższym czasie oczekiwać wystąpienia prezydenta Komorowskiego. Będzie o uszanowaniu śmierci i cmentarza, majestacie Rzeczpospolitej. Będzie państwowotwórczo, nabożnie i podniośle. No i niezawodnie dowiemy się po raz kolejny od prezydenta Komorowskiego, że zgoda buduje.
Inne tematy w dziale Polityka