Premier Donald Tusk, który ma serce jak szynka, zawsze dostrzeże w człowieku coś dobrego, a co reszta bezmyślnych obserwatorów przeoczy. Ostatnio zauważył, że w putinowskiej Rosji występują znamiona państwa demokratycznego. Pewnie, że tam występują elementy demokracji i ja też robię sobie wyrzuty, że jakoś mi umknęły w masie innych elementów. Trzeba jednak trzymać język za zębami, skoro spostrzegawczość ma się na niskim poziomie krasnoludka z bajki o sierotce Marysi.
Bo też nikt nie jest do końca zły i wyzuty ze wszystkich zasad i ludzkich uczuć. Taki Hitler na przykład lubił psy i był cholernie pracowity, jak jakaś nie przymierzając pszczółka Maja. No i był wegetarianinem, co daje do myślenia, gdyż niezbicie świadczy o łagodnym usposobieniu. Jarzyny, warzywa i owoce, podobnie jak muzyka, łagodzą obyczaje. Dlatego nie można nie wspomnieć, że Putin też lubi psy, przekonała się o tym Angela Merkel, która zresztą psów nie lubi, co również daje wiele do myślenia.
Ciekawe jakie elementy demokracji miał Tusk na myśli, kiedy tak rozrzewnił się na temat Rosji? Ja myślę, że chodziło o przede wszystkim o demokratyczne wybory. Tusk coś napomknął, że Putin nie musi fałszować wyborów, bo ma wielki poparcie. Tutaj też narzuca się analogia do hitlerowskiej III Rzeszy, bo tamten Führer und Reichskanzler również nie musiał fałszować wyborów, z wyjątkiem pierwszych. W państwach totalitarnych bowiem z wyborami jest analogicznie, jak w biznesie z pierwszym milionem, który trzeba ukraść. Potem już wszystkie wybory i biznesy są z górki, czyli bułka z masłem.
Ciekawe, gdyby tak znaleźć sposób na policzenie i zbilansowanie tych wszystkich znamion demokracji ze znamionami państwa totalitarnego w Rosji. Tusk mógłby zlecić takie badanie podległemu swojej kancelarii CBOS. Wtedy byśmy zobaczyli, czy brak przymusu fałszowania wyborów przez Putina przeważa nad faktem wymordowania ponad trzystu dziennikarzy krytycznych wobec władzy tegoż Putina. Bardzo ciekawe badanie, ale nie sądzę, żeby Tusk chciał je przeprowadzić. On ma teraz na głowie, jak w sondażach wypada jego klęknięcie przed trumną papieża i wizyta na Monte Cassino, co oczywiście w żadnym wypadku nie jest wyborczą grą trumnami.
Poza tym Donald Tusk od niechcenia bąknął, a pani Pochanke skwapliwie przytaknęła, że demokracja rosyjska nie ma wiele wspólnego z demokracją polską. Tym samym Tusk wpisał się na listę tych wszystkich starych politologów, którzy rozróżniali wiele gatunków socjalizmu i demokracji. Przypomnę tylko demokrację socjalistyczną, centralizm demokratyczny lub socjalizm narodowy albo naukowy. Dzisiaj sam Tusk uprawia specyficzny rodzaj demokracji, którą ja dla celów naukowych wyróżniam jako „obywatelską demokrację sterowaną”. I w odróżnieniu od naszego szczerego przywódcy zauważam, że ona zbliża się do tej putinowskiej, noszącej tylko znamiona. No, bo jeśli przypomnimy sobie sieć kantorów wyborczych Platformy Obywatelskiej podczas pamiętnych wyborów w Wałbrzychu, to zobaczymy, że tuskowe jabłko upadło bardzo blisko putinowskiej jabłoni.
A kiedy tak sobie rozważam słowa Tuska o tych putinowskich znamionach, to widzę, że wiele demokratycznych znamion marnieje w państwie Tuska. Ot choćby taki pożyteczny wynalazek, jak tryb wyborczy zaskarżania pomówień wobec polityków. Jeszcze w poprzednich wyborach Donald Tuska i jego partia latali do sądu z byle frazą, a nawet pojedynczym słowem, które uznali za godzące w dobre imię. Na przykład gdy PiS użył sformułowania, że PO popiera prywatyzację służby zdrowia. W mgnieniu oka sprawa znalazła finał w sądzie w trybie wyborczym i PiS musiał przepraszać.
Dzisiaj poważni polityce oskarżają Tuska, że brał pieniądze z zagranicy, konkretnie od Niemców, na swoją partię. Twierdzą, że mają dowody, ale przedstawią jedynie w sądzie, gdyż istnieje obawa, że bez sądowego poświadczenia dowody te zostaną zdyskredytowane przez propagandę mediów głównego strumieni, który płynie dokładnie po śladach stóp naszego szczerego przywódcy. Już nieraz się zdarzało przy innych sprawach. Takie oskarżenie to rzecz, która dyskwalifikuje premiera Tuska jako polityka, człowieka honoru i wiarygodnego szefa rządu. Normalny, nie mający nic do ukrycia polityk w te pędy poleciałby zaskarżyć oszczerców. Po prostu.
Ale Tusk się zaparł i do sądu nie idzie. Dlaczego? Oto jest pytanie, które zawiśnie w powietrzu nad wyborczymi urnami już pojutrze. To jest pytanie o putinowskie znamię demokracji, które znalazło wielkie uznanie u Donalda Tuska. Premier się zwierzył ze schizofrenicznego nawyku - łapie się na mówieniu do siebie, kiedy pod adresem władzy zadaje pytanie: Co oni robią? Co on w takim razie mówi i do kogo, gdy ignoruje oskarżenie o poważne przestępstwo?
PS. Dzisiaj na portalach wPolityce oraz wSumie druga część litery „K” Alfabetu Szczerego Przywódcy. Zapraszam – Komorowski, Kwaśniewski, Kopacz, Korwin i inni...: http://wpolityce.pl/polityka/196960-alfabet-szczerego-przywodcy-komorowski-kwasniewski-korwin-mikke-kowal-krzywonos
Inne tematy w dziale Polityka