seaman seaman
9391
BLOG

Masa krytyczna błazeństwa w Platformie

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 118

Na samym początku pragnę zadać kłam tym wszystkim, którzy mi zarzucają, że z powodu mojego pisowskiego charakteru nigdy nie przyznam racji Donaldowi Tuskowi, choćby mu z ust potokiem spłynęła prawda objawiona. Otóż podczas debaty sejmowej premier powiedział, że PiS nie potrafi poważnie potraktować politycznych oponentów, czyli między innymi jego. I to się zgadza z moim doświadczeniem, więc przyznaję rację premierowi Tuskowi – ja, zakamieniały pisowiec nie jestem w stanie potraktować jego partii ze stuprocentową powagą.

Po prostu jest w tym ugrupowaniu coś nieodparcie komicznego, jakaś paradoksalna sprzeczność pomiędzy deklaracjami, a czynami; pomiędzy obietnicami a końcowym rezultatem. A paradoks jak wiemy, jest istotą komizmu. Dodam tylko, że z polityków poza Donaldem Tuskiem, podobną wesołość wzbudza we mnie jedynie Janusz Korwin-Mikke, który z tą swoją żelazną logiką przykładaną do spraw logice się nie poddających, daje efekt równie groteskowy.

Mógłbym tu podawać niezliczone przykłady komicznych efektów Platformy Obywatelskiej, ale przecież wymieniłem je i opisałem w wielu postach, więc nie będę się powtarzał. Chcę troszkę przybliżyć mechanizm, który napędza tę moja nieodpartą wesołość. Co jest przyczyną, że gdy widzę już same nazwiska: Kidawa-Błońska, Tusk, Tomczykiewicz, Niesiołowski, Boni, Graś, Komorowski, Grabarczyk, to uśmiech nieodparcie wypełza na moja pisowską gębę?

A gdzie Nowak ze swoimi zegarkami? Gdzie cyfryzator Boni z corocznymi redukcjami zatrudnienia w administracji, które nieodmiennie okazywały się wzrostami? Adamowicz w roli burłaka ciągnącego na linie samolot aferzysty. A sam Tusk w roli głównej w szalonej komedii z umową ACTA? Przecież to są akty strzeliste komizmu, złote księgi humoru, można tak wymieniać w nieskończoność.

A  wymieniam te nazwiska na chybił trafił, bez zastanowienia, mógłbym wymienić kilkadziesiąt, które razem tworzą twarz, mózg  i głos Platformy...i przy każdym się roześmiać. Co jest w tej partii, czego nie ma w żadnej innej? Weźmy na warsztat dzisiejszą debatę sejmową, która dotyczyła spraw zagranicznych, a w szczególności wojny u polskich granic. Wychodzi na mównicę szef rządu, który całą swoją strategię trwania przy władzy zbudował na filozofii straszenia narodu, co to będzie, gdy ten straszny Kaczyński dojdzie do władzy.

Pamiętamy wszyscy tę mantrę Tuska i jego kamratów: że będzie wojna, że sprowokuje ruskich; że Kaczyński to jest kataklizm, apokalipsa, pożoga, kryzys, krach. Mało tego, PiS to miała być dżuma, cholera, piekło i szatani. I mając to wszystko w pamięci, a także jego obecne obawy, że polskie dzieci mogą nie pójść we wrześniu do szkoły z powodu Putina, z którym dopiero co się jednał, słuchamy, co powie premier Tusk na temat tej sytuacji. A on odzywa się w te słowa, że „kluczową sprawą jest nieobecność prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie podczas debaty o polskiej polityce zagranicznej”. Komizm tej sytuacji jest niepowtarzalny, nikt przed Tuskiem nie bywał taki kabaretowy. To jest bezcenne odczucie, gdy tak go słuchamy i myślimy sobie o jego wyborcach: jakimi idiotami musieliby być, żeby mu uwierzyć.

Lepper przy całej swojej prostacko-błazeńskiej retoryce był groźny i ta groźba była na tyle widoczna, że przeważała nad komizmem postaci. Owszem, Tusk jest także groźny, bo szkody robi nieporównanie większe niż Lepper,. Tak, nad tym wszystkim wisi cień Smoleńska, tu żarty się kończą. Jednak namaszczona bezczelność tych ludzi jest na tyle zniewalająca, że nie sposób traktować ich zawsze z pełną powagą. Niewątpliwie czynnikiem potęgującym odczucie totalnego wygłupu tej formacji jest długotrwałe pozostawanie przy władzy. Przez te siedem lat zdarzyło się tak wiele, że prawie wszystko także się powtórzyło, lecz w innych kontekstach. To tworzy pewną masę krytyczną, już nie da się uniknąć wpadek i zabójczej śmieszności. 

Platforma tak się zapętliła w krętactwie; tyle razy skłamała lub zmanipulowała rzeczywistość; tyle razy obiecała i nie dotrzymała, że dzisiaj niemal w każdym jej posunięciu kryje się sprzeczność lub niekonsekwencja. Wszystko razem tworzy zabójczy koktajl śmieszności zmieszanej z komiczną niezbornością. Najbardziej świeży przykład z nieszczęsną rzecznik Kidawą-Błońską, która w końcu wystękała, iż „ze względu na sytuację może trzeba zawiesić ten rok kultury”, zadając w ten sposób kłam dotychczasowej narracji swojej partii. To samo z komisarzem Lewandowskim, który kiedyś budował strategię wyborczą na kandydaturze Buzka na szefa PE, a dzisiaj pytany o szanse Tuska radzi szukać wpływów na zapleczu i w sekretariatach.

Ten tekst jest także odpowiedzią na liczne zarzuty, że nie traktuję dość poważnie Tuska i jego kamaryli rządzącej obecnie Polską. Z reguły są to zarzuty podparte bardzo bogoojczyźnianą retoryką, że to ojczyzna ginie, rozszarpywana jak postaw czerwonego sukna; że rozkradają dziedzictwo pokoleń; giniemy, a z nami – rzecz jasna - ginie całe przedmurze chrześcijaństwa. Nie będę już się więcej znęcał. Powiem tylko, żebyście nie szli tą drogą. Przykładając miarę namaszczonej powagi do oczywistego błazeństwa, sami uczestniczycie w błazeństwie. Otóż przy całym zrozumieniu dla tych żalów muszę powiedzieć, że jeśli zginiemy z powodu błazeńskiej retoryki Platformy Obywatelskiej, to będzie wyłącznie nasza wina. Nie zasłużyliśmy na nic lepszego. 

PS. "ALFABET SZCZEREGO PRZYWÓDCY" - mojego autorstwa, w każdą sobotę na portalu wPolityce.pl...polecam! Dzisiaj litera "H" : http://wpolityce.pl/polityka/193856-z-alfabetu-szczerego-przywodcy-dzis-literka-h-jak-halicki-haki-hall-i-haratanie-w-gale
 
 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (118)

Inne tematy w dziale Polityka