seaman seaman
2983
BLOG

Masakra czyli przyspieszenie negatywne

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 34

Nie trzeba mieć dzisiaj żadnego refleksu, a nawet niezbyt wiele rozumu wystarczy, żeby uprawiać opiniotwórcze dziennikarstwo głównego nurtu. Redaktor Jacek Żakowski ocknął się z postępowej prounijnej nirwany i po prostu oniemiał ze zdumienia. „Co oni w tej Brukseli właściwie robią, że nie mają nawet listy odpowiedzialnych za sytuację na Ukrainie?” - pyta równie dramatycznie co retorycznie.

To pokazuje nie tylko, jak trudna jest polityka europejska, ale jak nieodpowiedzialna jest Komisja Europejska. Jak niesprawnie funkcjonuje pani Catherine Ashton i jej aparat” - emocjonuje się wyrwany z europejskich złudzeń poczciwy redaktor Żakowski. A dlaczego niby Barroso czy Ashton mieliby się spieszyć z taką listą, skoro na pierwszy rzut oka widać, że w czołówce znajdą się ich nazwiska?

A co oni tam robili w tej Brukseli do tej pory, to nie trzeba się tak bardzo głowić ani daleko sięgać, wystarczy zapytać Tuska lub Sikorskiego. Oni bowiem robili dokładnie to samo, co ci w Brukseli, czyli kompletnie nic. Tak samo nic zrobili w sprawie greckich oszustw, Cypru, w sprawie kryzysu finansowego i w stu innych kwestiach, które musiały wybuchnąć Komisji Europejskiej przed nosem niczym granat w szambie, żeby spostrzegli się wreszcie, że dzieje się coś złego. Gdyby Żakowski czytał choćby blogi, to już dawno znałby tę okrutną prawdę. Ale jak ktoś woli się zadawać wyłącznie ze swoimi własnymi poglądami, to potem się budzi z łapą w nocniku.

Z kolei do uprawiania dziennikarstwa podążającego świetlistym szlakiem myśli naszego szczerego przywódcy Donalda Tuska rozumu nie potrzeba zgoła wcale, natomiast dobry refleks jest niezbędny. W tym przypadku należy bowiem ściśle przestrzegać terminu przydatności do użycia, gdyż frazy Donalda Tuska są ulotne - tracą ważność nagle i niespodziewanie. Nikt, nawet on sam nie zna dnia ani godziny, kiedy mija termin ich słuszności.

Wczoraj premier w egzaltowanym apelu zwrócił się o zapalenie świeczek w oknach polskich domów, co ma być symbolem „solidarności z Ukraińcami”. Natomiast cztery dni wcześniej określił masakrę ludzi na Majdanie jako „negatywne przyspieszenie”, za które odpowiedzialność ponoszą „obie strony sporu”. Jeśli ktoś poważnie potraktował obie wypowiedzi, to jest w nie lada kłopocie. Reasumując bowiem te złote myśli możemy dojść do wniosku, że świeczki będą się palić także solidarnie - za berkutowców i ich ofiary.

Naprawdę trzeba być czujnym jak żuraw, żeby nadążyć za kalejdoskopem kolorowych fraz kłębiących się w głowie Donalda Tuska. Dlatego właśnie potrzebny jest refleks szpadzisty – „negatywne przyspieszenie” nabrało mocy we wtorek, ale już ze środy na czwartek straciło ważność, bo ktoś z doradców premiera wpadł na pomysł, żeby palić świeczki w oknach. Kto przeoczył moment zmiany ten trąba i nie jest godzien być kronikarzem panowania naszego szczerego przywódcy.

Jestem pewien, że negatywne przyspieszenie na Ukrainie wejdzie do Wielkiej Księgi Złotych Myśli Donalda Tuska. I znajdzie poczesne miejsce obok takich wykwitów jak „nieudolna asertywność” aferzystów hazardowych lub „brak refleksu i determinacji” instytucji państwowych, pod których troskliwą egidą toczyło się oszustwo Amber Gold.

Prezydent Komorowski też nie zasypia gruszek w popiele i planuje zwołać na przyszły tydzień Radę Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie Ukrainy. To dobry pomysł, a nawet rewelacyjnie świeży, jednak po co się tak spieszyć? Teraz mamy ponury luty, brudny śnieg za oknem, przenikliwa wilgoć w powietrzu, jak tu obradować, gdy człowieka zżera chandra klimatyczna? Czy nie lepiej zwołać radę wiosenną porą? A wiosna ma być piękna tego roku, Ukraińcy chyba tyle wytrzymają na tym całym Majdanie. Jak pogoda za oknem, słoneczko świeci, słowiki ćwierkają zalotnie, to i ludziom lepiej się obraduje w takiej przyjemnej atmosferze. Panie prezydencie, co nagle to po diable, byle do wiosny.

Na wysokości standardów Platformy Obywatelskiej stanął natomiast europoseł tej partii Jacek Protasiewicz. Ogłosił on, że ministrowi Sikorskiemu należy się pokojowa nagroda Nobla za wczorajszą wizytę na Ukrainie. To ze wszech miar piękna i państwowotwórcza inicjatywa szlachetnego europosła Protasiewicza, zwłaszcza, że Sikorski pofatygował się do Kijowa, kiedy liczba zamordowanych sięgnęła zaledwie setki. Ja jednak uważam, że Protasiewicz podszedł do tego zbyt minimalistycznie. Podobno samolot, którym Sikorski wracał do Polski przywiózł rannych z Ukrainy. Za takie poświęcenie  należy się także Nobel z medycyny.  

 
seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka