seaman seaman
1857
BLOG

O służbistym premierze służebnego rządu

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 7

Warto przypominać niektóre upojne frazy, które padły ze sceny politycznej, bowiem po czym, jak nie po konsekwencjach (lub niekonsekwencjach) oraz po dotrzymanych (lub niedotrzymanych) obietnicach można oceniać deklaracje polityka? Akurat wypowiedź niżej przedstawiona poszła w zapomnienie, a przecież stanowi mocny fundament pod ocenę wiarygodności człowieka, już pomijając jej polityczność.

Ówczesny wicemarszałek Senatu Donald Tusk wypowiedział te słowa tuż przed wyborami prezydenckimi 2000 roku, kiedy jeszcze nie planował być tenorem w tercecie z delikwentem, który go wtedy brzydził. „Głosując na Andrzeja Olechowskiego, zakwestionowałbym wysiłek tysięcy ludzi, także swój własny, włożyłbym w ironiczny cudzysłów dwadzieścia najważniejszych lat mojego życia” - spektakularnie odcinał się przyszły premier od byłego współpracownika bezpieki.

Jednak już po kilku miesiącach od tej stanowczej deklaracji bogoojczyźniany Tusk wraz z obrzydliwym Olechowskim założyli nową partię, którą dzisiaj już tylko w żartach nazywamy obywatelską. A pamiętajmy, że w podwalaniu podwalin pod to ugrupowanie zasłużył się bardzo oficer prowadzący TW Musta, którym był nie kto inny jak Gromosław Czempiński. Jak on sam skromnie wyznał, miał „dość duży udział” w powstaniu Platformy Obywatelskiej i odbył olbrzymią ilość spotkań, żeby ta obywatelska do szpiku kości inicjatywa zakończyła się sukcesem.

Czy można zatem zaprzeczyć,  że Donald Tusk jednak machnął ręką na  te swoje dwadzieścia najważniejszych lat życia i włożył je w "ironiczny cudzysłów”, gdyż został przekonany przez ten obywatelski tandem Czempiński-Olechowski? Jakich argumentów użyli, żeby przekonać takiego zakamieniałego wolnościowca do współpracy z posowieckimi złogami? Po co ja w ogóle to piszę, po co wyciągam te starocie z lamusa polityki, dlaczego przypominam te historie? Ano po to, żeby na ich tle wyraźniej było widać pewne oczywistości, które jakby przestają być dla niektórych oczywiste, kiedy dotyczą rządu Donalda Tuska.

Aleksander Smolar, autorytet medialno-moralny środowiska popierającego system III RP, czyli także rząd Tuska, wydaje się takich oczywistości nie dostrzegać. Smolar tylko "boi się", że przyczyna zażalenia ABW na umorzenie śledztwa w sprawie likwidacji WSI może nie być merytoryczna, lecz stanowi element walki politycznej. Po prostu się obawia, gdyż pewności nie ma, więc tak sobie niezobowiązująco dywaguje, żeby Boże broń nie skrzywdzić kogoś niesłusznym podejrzeniem.

Smolar, który jest tu tylko najbardziej aktualną egzemplifikacją pozorowanej niewiedzy, zachowuje się tak, jakby przed chwilą spadł z księżyca prosto do Warszawy i dowiedział się, że tu rządzi jakiś Tusk, a kto on zacz, to dopiero historia nam powie i oceni. Tymczasem historia ma to do siebie, że toczy się bez względu na pobyt jakiegoś Smolara na księżycu i jego zdumiewającą niewiedzę. W tej historii jest zapisane na przykład wyeliminowanie przez Tuska z pomocą służb specjalnych jego rywala w wyścigu do prezydentury i tylko fatalny błąd w ocenie rzeczywistości sprawił, że wyciągnął sfałszowane kwity nie na tego rywala, co trzeba było.

Posługiwanie się służbami specjalnymi przez Tuska to nie jest kwestia jakiejś oceny, niejasnego podejrzenia czy ustalenia przyszłych pokoleń. W kontekście historii kariery politycznej obecnego premiera to jest oczywistość, że ABW posłużyła mu dzisiaj - jak wiele razy wcześniej - jako narzędzie walki politycznej, więc niech Smolar nie rżnie angielskiego dżentelmena. Może na księżycu byłby wiarygodny, ale nie w kraju nad Wisłą, gdzie sowieccy agenci publicznie wznoszą toasty za wybór głowy państwa po ich myśli.

Można zastanawiać się nad rolą i wykorzystaniem służb specjalnych w polityce, jednak nie w kontekście rządu i partii Donalda Tuska, bo ich wzajemna służebność jest tu równie oczywista, jak fakt, że po zimie przychodzi wiosna. Zatem Smolar obawiający się, że akurat dzisiaj ABW włącza się w grę polityczną jest albo ignorantem, albo manipulatorem, bo dowody aż kolą w oczy, a najważniejsze dostarczył sam premier Tusk. ABW dzisiaj jest bardziej polityczna od samego premiera.

Szef rządu, który stworzył partię na spółkę ze służbami; spoza którego pleców co i raz wyglądają agenci służb, a w dodatku za likwidację tych służb ścigający opozycję, może być tylko z nadania tych służb, przez nie sponsorowany albo z nich się bezpośrednio wywodzi. Jeśli chodzi o ten kontekst władzy Tuska, to sytuacja nie może być bardziej klarowna. A jak Smolar faktycznie tego nie dostrzega, to niech się da wypchać i postawić na półce w gabinecie osobliwości.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka