seaman seaman
2299
BLOG

Pytanie Jaruzelskiego

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 51

Są tacy ludzie, że nie można się od nich doczekać sensownej odpowiedzi na temat ich zaszłości, ale czasami zadają niezłe, wręcz kluczowe pytania. Ten typ tak ma. Do nich należy generał Jaruzelski, który zapytał kiedyś retorycznie: Jeżeli pułkownik Ryszard Kukliński był bohaterem, to kim MY jesteśmy? Proszę przy tym zwrócić uwagę, że w tym pytaniu oprócz meritum istotna jest także gramatyka, a mianowicie użycie pierwszej osoby w liczbie mnogiej. To „MY” zawiera w sobie potencjał ekspresji dorównujący domyślnej odpowiedzi. To byłaby naprawdę szekspirowska kwestia, gdyby oczywiście generał zdawał sobie sprawę, że leci Szekspirem. Bowiem to „MY” oznacza ni mniej ni więcej tylko zbiorową wierność peerelowskich elit władzy wobec sowieckiego imperium.

Z kolei ewentualna (i prawidłowa - rzecz jasna) odpowiedź Jaruzelskiego na to pytanie byłaby kluczem dla zrozumienia wielu niejasnych kwestii życia publicznego. Choćby dla wyjaśnienia fenomenu, jakim jest brak dekomunizacji w Polsce, skoro nasza konstytucja demokratycznie zrównuje faszyzm z komunizmem, zaś nikt nie kwestionuje denazyfikacji w powojennych Niemczech. Albo dlaczego w telewizji TVN za głównych ekspertów od oceny postawy Kuklińskiego robią ludzie pokroju Dukaczewskiego, Czempińskiego czy jakiegoś innego Makowskiego. Dlaczego właśnie Jaruzelski, Dukaczewski, Czempiński są dla niektórych mediów wiarygodnymi gwarantami rzekomej fachowości postsowieckich służb WSI?

To wszystko oraz wiele innych spraw pomogłaby wyjaśnić prawidłowa odpowiedź na pytanie Jaruzelskiego, którą pozostawiam jako domyślną nie ze względu na bezpieczeństwo procesowe, lecz dla zachowania pewnego napięcia. Dobrze jest dla zrozumienia wagi problemu, gdy odpowiedź choć oczywista, nie pada, lecz wisi w powietrzu niczym miecz Damoklesa. To tyle dygresji na temat niektórych zasad konstrukcji tekstu.

Oczywiście najlepszą analogią do tego, czym Kukliński naraził się wyżej wymienionym generałom i całemu środowisku postkomuny jest ten cytat z Tyrmanda – on im „codziennie sra na aureole”. Oni bowiem chyba się spodziewali i być może tak sobie wyliczyli, że kiedy już upadnie ta komuna, w której porobili kariery, to zostaną samotni na placu boju tajnych służb i wywiadów - jako jedyni do wzięcia. Wykalkulowali w skrytości ducha, może wyszło im z analiz i obliczeń szans, że państwo zawsze będzie potrzebować takich jak oni, a także doszli do wniosku, że innych na podorędziu nie ma, więc na bezrybiu...itd., itp. A legendę jakoś się dorobi, nie takie legendy przecież się dorabiało.

Tymczasem pojawił się ten Kukliński i chociaż nie od razu, to stopniowo stało się jasne dla ludzi, że właśnie on pokazał alternatywę, a właściwie inne spojrzenie. Przy czym nie chodzi tylko o to, że oni wszyscy mogli robić to, co on zrobił, czyli przejść na jasną stronę mocy. Nie każdy może być bohaterem i nie można od kogokolwiek bohaterstwa wymagać. Rzecz w tym, że Kukliński złamał pewien kłamliwy mit dotyczący peerelowskich służb i wojska. On pokazał, że nawet na tym najbardziej niebezpiecznym, wręcz  zaminowanym polu, była realna możliwość przeciwstawieniu się imperium zła.

Ryszard Kukliński jest więc dla nich trochę na podobieństwo tego baśniowego zwierciadła, które powiedziało złej królowej, że nie jest już najpiękniejsza. Oni także przeglądają się codziennie w zwierciadle i widzą swoje potwornie wykoślawione postaci i osobowości. Patrzą i oczom nie wierzą, że upadł ich monopol na posiadanie jedynie słusznej postawy i wersji wydarzeń; że można było w każdej chwili zerwać z niechlubnym – że tak się eufemistycznie wyrażę – procederem pełnej uległości i bezwarunkowego podporządkowania sowietom.

To jest dla nich śmiertelny grzech Kuklińskiego, którego wybaczyć mu nie mogą, jeśli nie chcą zaprzeczyć całemu swojemu życiu. Przecież nikt nie może poważnie traktować ich zarzutów, że Kukliński zdradził Polskę. Kukliński bowiem postąpił, jak nie przymierzając Kmicic - opuścił zdradziecką klikę władzy, co należy mu poczytać za zasługę, a biorąc pod uwagę okoliczności i ryzyko, także za bohaterstwo. To było heroiczne nawrócenie, a nie zdrada. Oni naprawdę nie mogą jemu wybaczyć postawy, bo ich postawa była diametralnie przeciwna. A co jest diametralnie przeciwne patriotycznej zasłudze, to wszyscy wiemy.

Nic tak nie oddaje istoty myślenia i postępowania wyżej wymienionych generałów, jak wypowiedź Czempińskiego, że on nie jest w stanie sobie wyobrazić, iż Kukliński nie brał pieniędzy od Amerykanów. Jednym słowem patriotyczna bezinteresowność jest dla generała nie do wyobrażenia. Nic dodać, nic ująć. Natomiast generał Dukaczewski w kontekście postawy Kuklińskiego wypowiedział się w duchu freudowskiego przejęzyczenia: - „mi jest bliżej do słowa zdrajca”. Czy ktoś się dziwi, że Dukaczewskiemu jest blisko do miana zdrajcy?

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Polityka