seaman seaman
3821
BLOG

Ukraina w obliczu wielkiej smuty

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 87

Wszyscy jesteśmy Ukraińcami, kiedy Ukraina buntuje się przeciwko władzy szemranego Janukowycza, za którym stoi jeszcze bardziej ponura ekipa Putina. Trudno, żeby było inaczej. Możemy się emocjonować, czy opozycja „zagra o wszystko”, czyli o całą władzę w państwie, gdy gangster u władzy wyraźnie słabnie. To prawda, że gangsterzy znają tylko język siły i dobrze byłoby wykorzystać sprzyjający moment, aby siły deklarujące demokratyczne poglądy mogły przechwycić stery.

To wszystko prawda, tylko że mamy do czynienia z rewolucją. A tu nie ma scenariuszy do zrealizowania, jest wielka improwizacja, zamęt, chaos, sytuacja zmieniać się będzie jak w kalejdoskopie. Kto dzisiaj jest na górze, już jutro może być na dnie; kto wczoraj złapał ster, pojutrze może być „włóczony końmi po majdanie”, że użyję sienkiewiczowskiej frazy. Poza mnogością czynników wewnętrznych mamy na Ukrainie także do czynienia z mnóstwem sił zewnętrznych, obcych mocarstw, że posłużę się dla odmiany frazą grasiową.

Rosja, Unia Europejska, Stany Zjednoczone – to tylko najważniejsi zewnętrzni gracze. A w środku ukraińskiego kotła mieszają nie tylko dobrzy jak wigilijne anioły opozycjoniści. Tam się obficie wyroili komuniści, kagiebiści, nacjonaliści, rewolucjoniści, banderowcy, fanatycy ideologiczni i religijni. Groźny, nieobliczalny tłum sterowany przez mroczne postaci. Oczywiście, żywimy nadzieję, że zwyciężą dobrzy, że oni obejmą władzę, powstrzymają rozlew krwi, doprowadzą naród i państwo do spokojnej przystani. Ale to są pobożne życzenia; chciejstwo, jak to określał Wańkowicz albo wishful thinking w wersji anglosaskiej.

Dobrzy wcale nie mają tu większych szans niż źli. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że w sytuacji rewolucyjnego zamętu źli mają lepszą pozycję wyjściową. Pamiętamy w końcu z naszego doświadczenia przed zaledwie dwudziestu kilku laty z niewielką górką – źli mogą obiecać wszystko i naród pójdzie za nimi jak w dym. Dobrzy mają bowiem skrupuły i przez gardło im nie przejdą pustobrzmiące frazesy. Źli zawsze wytrząsną z rękawa jakiegoś Tymińskiego, Millera albo innego cudotwórcę sadownictwa, który przyrzeknie, że gruszki na wierzbie wyrosną.

Nic nie jest przesądzone i to, że szala przechyla się na korzyść dobrych, nie świadczy o trwałym przełomie. Ale nawet jak założymy, że dobrzy w końcu zagrają o wszystko i wygrają, to przecież i tak to państwo stoi w obliczu wielkiej smuty. Ciągle powołuję się na nasze doświadczenia, czyli państwa i narodu, którzy byliśmy zniewoleni przez tę samą sowiecką satrapie, lecz przecież w dużo mniejszym stopniu niż Ukraińcy. Oni byli bezpośrednio rządzeni przez KGB, nie ma żadnego porównania z Polską, ich sytuacja jest po stokroć gorsza.

Tam Putin ma o wiele większe, wręcz nieograniczone możliwości wpływania na sytuację. Także siłowe, materialne, gospodarcze, nie wspominając już o politycznych. My do tej pory nie możemy uporać się z byłą sowiecką agenturą wpływu, przykładem choćby Wojskowe Służby Operacyjne, bronione z prawdziwie lwią zaciekłością przez tę agenturę. Cóż dopiero na Ukrainie, państwie, na którym Rosji rządzonej przez kagiebistów zależy po stokroć bardziej niż na Polsce? Na Ukrainie, bez której imperium rosyjskie (albo raczej postsowieckie) traci dużą część racji bytu? Wyobrażacie sobie, jak zaciekle i twardo będą na Ukrainie kagiebiści bronić swoich zdobyczy i wpływów? Transformacja w Polsce po 1989 roku to idylliczna sielanka w porównaniu  z tym, co będzie się działo na Ukrainie.

A mamy tam jeszcze całą wschodnią połać kraju, będącą kompletnie różną od zachodniej, jeśli chodzi o stopień indoktrynacji. Jeśli mówimy, że zachodnia Ukraina w sposób naturalny ciąży ku zachodniej Europie, to pamiętajmy, że to działa w obie strony – wschodnia w naturalny sposób ciążyć będzie ku zachodniej Rosji. A to jest groźba konfliktu bratniego, czyli wojny domowej i to całkiem realna, jeśli kagiebiści Putina zakaszą rękawy i raźno się wezmą do kreciej roboty.

Zatem bez względu czy jutro wygrają na Ukrainie opozycyjne anioły, czy postsowieckie diabły, to nic nie przesądza. Spokojnie tam nie będzie przez długie lata a raczej dziesięciolecia. Wielka smuta w Rosji, czyli okres anarchii spowodowany zawirowaniami wokół tronu (czyli także władzy!) trwała kilkanaście lat. Dzisiaj Rosja imperialna stoi przed scenariuszem kompletnej destabilizacji totalitarnie rządzonego imperium z powodu możliwego odpadnięcia Ukrainy. Do tego dochodzi wewnętrzna sytuacja państwa ukraińskiego – fatalny stan państwa, gospodarki, wrzenie polityczne, bieda, podziały społeczne.

Skala kradzieży i uzurpacji przewyższa wszelkie wyobrażenia o ludzkiej chciwości  – pisze Jurij Andruchowycz. To przedsmak Golgoty, przed którą stoi to państwo. Jasne, że obalenie władzy kryminalistów Janukowycza jest warunkiem sine qua non, jeśli ma być lepiej. To nie ulega wątpliwości. Ale to zaledwie warunek przedwstępny, nawet nie światełko w tunelu. Ukrainę czeka wielka smuta bez względu jak potoczą się wydarzenia w najbliższym czasie.

Prawdę mówiąc, nie bardzo wiadomo, co my możemy dla Ukrainy zrobić poza humanitarną pomocą i poparciem politycznym w starciu  z kremlowskimi kagiebistami. Niech Bóg ma  w opiece Ukraińców.

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka