Długo czekaliśmy i wreszcie się doczekaliśmy. W końcu ktoś ze ścisłego kręgu opiniotwórczego środowiska popierającego rząd Donalda Tuska, nazwał po imieniu proceder uprawiany przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Gazeta Wyborcza swoją relację z wystąpienia Arłukowicza zatytułowała „Małpa z brzytwą w Sejmie. Minister Arłukowicz daje popis arogancji”. Małpa z brzytwą - to jest adekwatne określenie i nawet mnie, zakamieniałemu pisowskiemu nienawistnikowi trudno byłoby wymyślić celniejsze. To tyle w temacie Arłukowicza.
Jest bowiem o wiele ciekawszy kontekst tego epitetu, bo nie ulega wątpliwości, że to jest niemal bezpośrednie uderzenie w premiera Tuska. Nie tylko dlatego, że jak pisze w GW Agata Nowakowska, Tusk zamiast przywołać aroganckiego ministra do prządku, to „chichotał ile wlezie, tak mu było śmiesznie”. Owszem, to jest cienka aluzja, że błaznów w tym show Arłukowicza było dwóch, minister i jego szef, jednak do głupkowatych śmichów chichów Tuska wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, nie sądzę, żeby Gazeta Wyborcza była wyjątkiem. Pamiętamy jak premier Tusk rechotał wraz z całą salą sejmową z nieszczęsnego Roberta Biedronia, a także jaką wesołość nieodmiennie w Tusku wzbudzają konteksty zapaści demograficznej w Polsce.
Jednak określenia jako małpę z brzytwą autorskiego ministra premiera, a takim jest obecny minister zdrowia, to jest także bezpośrednie nawiązanie do premiera. Całkiem niedawno pisałem, że minister Arłukowicz jest członkiem rządu, który nawet w partii rządzącej jest nazywany autorskim rządem Donalda Tuska. Wszyscy o tym trąbili, aż się zachłystywali, jaki to fantastyczny autor z premiera Tuska; jak oto on nie zawahał się wziąć całej odpowiedzialności; jak swoją reputacją zaryzykował i tak dalej. A skoro tak, to Arłukowicz jest autorskim ministrem Tuska.
Poza tym Tusk nie tylko stworzył obecnego ministra zdrowia, on go także wynalazł, osobiście wyciągnął z SLD i przedstawił opinii publicznej jako wunderkinder służby zdrowia. Dlatego każdy w miarę gramotny w polityce delikwent, który wali w Arłukowicza jak w bęben, ma stuprocentową świadomość i pewność, że wali w premiera Tuska. Nie ulega wątpliwości, że Nowakowska jest gramotna, a jej gazeta tym bardziej.
Często się zastanawiamy, dlaczego tak jest, że poglądy polityczne są tak zażarcie przez ludzi bronione, że dzielą rodziny; że nawet najbliżsi sobie ludzie i krewni, także przyjaciele, potrafią się z ich powodu pożreć albo śmiertelnie obrazić. Powód jest prosty – poglądy polityczne w dużej mierze odzwierciedlają naszą osobowość, cechy charakteru, a także poziom umysłowy. Kwestionowanie tych poglądów to jest także negowanie naszego mniemania o sobie, jest stawianiem zarzutów całej naszej osobowości; jest także odbierane jako kwestionowanie naszej inteligencji. Jeśli ja uważam Lecha Wałęsę za wybitnego mędrca europejskiego, a ktoś do mnie mówi, że Wałęsa jest głupi, to on w gruncie rzeczy mówi, że ja jestem głupi. No to ja oczywiście nie mam innego wyjścia i mówię temu gościowi, że to on jest głupi. I tak dalej.
Dlatego nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Gazeta Wyborcza rzucając tym epitetem w Arłukowicza chciała powiedzieć Tuskowi, że on sam jest także małpą z brzytwą, skoro broni doszczętnie skompromitowanego nieudacznika. A przecież ta kompromitacja nastąpiła w sferze życia i zdrowia ludzi. Znamienne jest, że redaktor Nowakowska powołała się na ciężkie doświadczenia swoich najbliższych ze służbą zdrowia, a ta służba jest od ponad 6 lat w gestii premiera Tuska.
To by znaczyło, że i dla środowiska popierającego rządy PO istnieją granice gry piarowskiej w polityce, których przyzwoity polityk nie powinien przekraczać. I to jest sedno całego artykułu w Gazecie Wyborczej – oznajmiła premierowi, że nie jest przyzwoitym politykiem. Jest kimś w rodzaju kierownika cyrku w budowie, w którym małpa z brzytwą wykonuje od lat wcale nieśmieszny dla publiczności numer, ale który nieodmiennie śmieszy kierownika.
http://wyborcza.pl/1,75968,15328121,Minister_Arlukowicz_dal_w_Sejmie_pokaz_arogancji.html
Inne tematy w dziale Polityka