seaman seaman
2737
BLOG

Haracz plus elektryfikacja

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 92

Kiedy do wyszukiwarki Google wpiszecie obok siebie słowa haracz oraz abonament, to jako opcja domyślna pojawia się natychmiast jeszcze jedno zagraniczne słowo tusk. W dodatku te pary są zamienne, bo gdy się wpisze obok haraczu tusk, to wyskakuje abonament. Sprawdziłem w słowniku angielskim i ku mojemu zdumieniu okazało się, że pomiędzy tymi hasłami nie ma logicznego związku – tusk po angielsku znaczy kieł. Ki diabeł! - myślę sobie. Co jest z tymi Googlami? Co ma piernik do wiatraka, a kieł do abonamentu? Taka ciekawostka przyrodnicza.

Uszczęśliwiony minister Zdrojewski poinformował społeczeństwo, że premier Donald Tusk dał zielone światło, żeby zastąpić abonament radiowo-telewizyjny opłatą audiowizualna, która ponoć ma być dołączana do rachunku za energię elektryczną. Minister już dawno się sprężał do prac nad tym projektem, ale stał cały czas na czerwonym świetle od premiera. A teraz premier czemuś zmienił zdanie i dał zielone. Odchwycił się, jak to drzewiej mawiano na kresach.

Będąc na miejscu ministra postarałbym się w try miga sprokurować ustawę, bo wiadomo, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ i nie daj Bóg, że pryncypał Zdrojewskiego wstanie lewą nogą, to znowu będzie kicha z tą opłatą. Przecież spisane są czyny i rozmowy - dla premiera Tuska abonament był „wyłudzaniem pieniędzy” w roku 2007, a „haraczem” w 2008 roku, a kilka tygodni później „obłudnym systemem”. Natomiast trzy lata później, w 2011, nie zgadzał się na projekt przygotowany przez KRRiT, a który zakładał właśnie opłatę audiowizualną dla wszystkich osób płacących rachunki za prąd.

Jak z tego widać premier Tusk ma potężnego feblika na tle abonamentu, można chyba powiedzieć, że to coś w rodzaju manii prześladowczej, która jemu jawi się być może jako powołanie albo nawet charyzmat. Podobnie zresztą jest  z notorycznym wstępowaniem do strefy euro. No i teraz akurat dał zielone światło na elektryfikację abonamentu, ale niech minister Zdrojewski nie popada w euforię, bo aparat do zdalnej zmiany świateł nasz szczery przywódca ma zawsze pod ręką, a mieści się w specjalnej walizeczce, do której przykuty jest przyboczny minister Graś.

To zresztą nie jest pierwszy raz, gdy następuje niekontrolowana erupcja charyzmy Donalda Tuska, gdy chodzi o telewizję publiczną. Wiele osób zapewne jeszcze pamięta furiacki występ premiera  przy ustawie medialnej w czerwcu 2009 roku. Tuż przed głosowaniem wcześniej uzgodnionych poprawek w Sejmie pojawił się szef rządu i niczym ślepy huragan zerwał ustalenia. Ustawa więc nie przeszła w uzgodnionym kształcie. Po czym, gdy odzyskał kontakt z ziemią, to przeprosił, tłumacząc się rozbrajająco, że nie wiedział, co Sejm wcześniej uchwalił.

Wracając zaś do pierwszego akapitu tego postu, metodą dedukcji i przez analogię doszedłem w końcu, co Anglicy mają na myśli, kiedy wymawiają tajemnicze słowo tusk. Otóż Lenin powiedział, że komunizm to jest władza rad plus elektryfikacja. Tusk natomiast to jest haracz plus elektryfikacja. Anglicy pasjami uwielbiają takie właśnie, aż do bólu lakoniczne skróty myślowe. 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Polityka