seaman seaman
5382
BLOG

Nasz kieszonkowy pancernik Bismarck

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 102

Jak zeznał minister Sikorski w prokuraturze, cały rząd był wstrząśnięty wiadomością o katastrofie smoleńskiej, a Donald Tusk to się nawet rozpłakał. Jednak Sikorski nie dopowiedział, że niektórzy błyskawicznie się otrząsnęli z tych smutków, o czym świadczy obraz roześmianego od ucha do ucha marszałka Komorowskiego, wesoło rozprawiającego z premierem Tuskiem podczas uroczystości przyjmowania trumien ze zwłokami na warszawskim lotnisku.

Ten ostatni zaś znowu udał się do Świątyni Antypisa, żeby po raz kolejny odnowić śluby antypisowskie, składane zawsze w chwilach trwogi sondażowej. Jak trwoga, to do Michnika - przed nim bowiem Tusk klęka regularnie i bez abominacji. W odróżnieniu od klękania przed biskupami, przed którymi Tusk także kiedyś ślubował. I chociaż to były śluby całkiem innego rodzaju i komu innemu przyrzekał wierność, to przecież czynione były także z powodów wyborczych.

W tym sensie Tusk jest konsekwentny niczym jenerał Wittenberg, o którym pan Zagłoba mówił, że dwie gęby miał: jedną do składania fałszywych przyrzeczeń, a drugą do łamania obietnic. I ja analogicznie, jak pan Zagłoba w stosunku do Wittenberga, mam niepłonną nadzieję, że Tusk nawet tymi dwiema nadzwyczaj sprawnymi gębami nie wyprosi się od prawa i sprawiedliwości.

Nie bardzo chce mi się tu dawać egzegezę ślubów naszego szczerego przywódcy – dość rutynowe zaklęcia - więc przytoczę tylko najbardziej charakterystyczny grepsik w klasycznym stylu małego Kazia, który sobie wyobraża, jak ten świat się kręci. Otóż będąc młodym liberałem Tusk był przekonany, że każdy musi sobie radzić sam. Dosłownie tak powiedział, nic nie koloryzuję. To oczywiście świadczy, w jakiej pustce duchowej oraz emocjonalnej ten człowiek się wychowywał i dorastał. Ja przyznam się szczerze, że chociaż swoją młodość wspominam mile, to raczej nie chciałbym wrócić do stanu mojego umysłu w tamtym czasie. Ilość głupstw wówczas popełnianych przez mnie, dzisiaj po prostu nie mieści mi się w głowie. Umiarkowana głupota w młodości jest po prostu jedną z przypadłości tego etapu w życiu człowieka.

Jednak ja nie przypominam sobie, żebym jako młody człowiek miał równie kretyński pogląd na funkcjonowanie człowieka w kontekście rodziny, wspólnoty, państwa i społeczeństwa . Stanowczo, z tamtego małego Donka musiał wyrosnąć Donald Tusk takim, jakim go dzisiaj widzimy i słyszymy. Nie było nawet cienia innej opcji. Przy podobnym stężeniu absurdu w młodości nie było szans na lepszy wynik w dorosłości. Jeśli ktoś wzrasta w przekonaniu o dobrodziejstwie totalnego egoizmu, to musi zeń wyrosnąć coś na kształt wiecznie zadowolonego z siebie próżniaka. I to się sprawdziło co do joty w przypadku Tuska. Za nic ma państwo, religię, naród, tradycję i patriotyzm, o ile nie musi się do tych wartości odwołać z powodów wyborczych.

Ostatnio go przycisnęło wyjątkowo mocno, więc bez wahania odciął się od własnej młodości. Niedawno odciął się od klękania przed biskupami, ale niedługo potem zadeklarował, że jest katolikiem, jednocześnie obstając za in vitro, a przecież kilka lat wcześniej wziął ślub kościelny tuż przed wyborami prezydenckimi. Umierają ludzie nieprzyjęci do szpitala, a premier opowiada czerskim, że dzięki niemu Polacy mają poczucie bezpieczeństwa. Podczas afery Ambergold premier zachowywał się, jakby o niczym nie wiedział, ale mówił, że wszyscy wiedzieli i to jest kwintesencja jego hochsztaplerskiego podejścia do polityki i chyba do życia w ogóle.

Najbardziej chyba zabawny moment był, kiedy na pytanie Michnika o zborny program dla Polski, Tusk odparł, że nie zamierza ścigać się z PiS-em. Można taką odpowiedź potraktować jako efekt kompletnego chaosu w głowie albo jako freudowskie przejęzyczenie. Zborność programowa kojarzy się naszemu szczeremu przywódcy z PiS-em i to jest bezwiedny hołd dla merytoryczności w polityce  oddany  przez lidera klasy próżniaczej. Oczywiście jest trzecia opcja – alergia na słowo program, bo jak sam kiedyś powiedział, programów nikt nie czyta. Takie są efekty, jak człowiek wszystkich sądzi według siebie. W filmach bowiem bywają umysły piękne, ale w życiu częściej zdarzają się pancerne. I chyba z tym drugim typem mamy do czynienia w przypadku naszego szczerego przywódcy.

Na koniec rozmowy redaktor Michnik rzucił koło ratunkowe Tuskowi, gdy stało się jasne, że wizerunek współczującego liberała pasuje mu jak krowie siodło. A mianowicie porównał go do kanclerza Bismarcka, który  uważał politykę za sztukę realizowania celów realnych. Tyle że w przypadku Tuska mamy do czynienia z Bismarckiem raczej kieszonkowym i z horyzontami ściśniętymi aż do bólu – jedyny cel jaki sobie stawia, to utrzymanie się przy władzy. Jaki mentor, taki Bismarck.

Tusk: Nie zamierzam ścigać się z PiS w tradycji nieszczęścia narodowego 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (102)

Inne tematy w dziale Polityka