seaman seaman
4222
BLOG

Ofiarujmy premierowi Niderlandy

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 115

Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem poświęcenia premiera Donalda Tuska, który w porywie serca zrezygnował z przewodniej roli w Europie, gdyż nade wszystko przedkłada dobro Polski. W związku z tym szlachetnym gestem ośmielam się wystąpić z propozycją w imieniu wdzięcznego narodu – ofiarujmy naszemu szczeremu przywódcy w zamian Niderlandy. W dziedziczne władanie. Niech to będzie wyraz podziękowania i jednocześnie skromna rekompensata za utracone splendory. Wszystkich, którzy podzielają serdeczną troskę pana premiera o pomyślność ojczyzny, a nieobce jest im także uczucie wdzięczności, uprasza się o rozpowszechnianie powyższego apelu.

W konkurencji bolesnej szczerości depcze Tuskowi po piętach niejaki Krzysztof Sachs, partner w Ernst&Young, cokolwiek by to partnerstwo miało oznaczać. Onże dał czerskim wywiad, w którym bez owijania w bawełnę wypalił, że „zarządzanie stadionem może być dochodowym biznesem”. Ktoś mógłby się żachnąć, że to żadna nowina od czasu ujawnienia wysokości strat, jakie ponosi skarb państwa na naszym wspaniałym stadionie narodowym, ale mówi to fachowiec z branży zarządzania, więc słowo jest na wagę szczerego złota, bo przecież do takich kruszców zaliczamy prawdę.

Ja to bym się posunął do ogólniejszego stwierdzenia, że zarządzanie środkami i obiektami skarbu państwa jest prawdopodobnie najlepszym biznesem na świecie, jaki można sobie wymarzyć. Owszem, prawdą jest, że pod względem posiadanych aktywów prosty menedżer stadionowy nie może się równać z przysłowiowym pucybutem, który doszedł do miliardów, ale zważcie państwo – ileż ten drugi włożył w to roboty i nerwów?! Jako dowód na moją hipotezę podam najnowsze doniesienia o zarobkach zarządców OFE, którzy administrując funduszami nie przynoszącymi niemal żadnych korzyści akcjonariuszom, zarobili na tym 17,5 miliarda. Wszystko jak najbardziej lege artis i zgodnie z prawem. I zasypiają chłopaki bez żadnych proszków.

Mój ulubiony profesor Krzemiński natomiast wyznaje, że jest przerażony, bo gdzieś usłyszał, iż w kongresie Ruchu Narodowego uczestniczył ONR, który jest przedłużeniem przedwojennego ONR. Tym bardziej przerażony jest profesor, że według niego Polacy nie uodpornili się na złą tradycję nazizmu i stalinizmu. Krzemińskiego nie uspokaja nawet jego własne przekonanie, że Ruch Narodowy w Polsce nie przekroczy 5 procent. Krzemiński chyba nie ma pojęcia, iż w Polsce istnieje taka partia SLD, która jest przedłużeniem przedwojennej KPP, która z kolei wywodzi swoje korzenie od towarzysza Dzierżyńskiego, zaś z  jego praktyk obficie czerpał stalinizm. I ta partia SLD ma realne poparcie w granicach 15 procent. Mało tego, do koalicji z tą partią przymierza się  premier Tusk, którego Krzemiński się wcale nie boi. To kolejny niezbity dowód, że z przerażenia można zwariować.

Trwa polowanie ciemnych sił na ministra Nowaka. Konkretnie to jeżdżą za nim, czyli mamy do czynienia z polowaniem objazdowym. „Od dłuższego czasu, od ładnych paru miesięcy, były takie informacje, docierały również do mnie, że będę przedmiotem różnego rodzaju ataków. Ale okej, wytrzymam. Wytrzymam to, wytrzymam inne rzeczy” - mówi minister z jakąś straszliwą szczerością, która budzi najgorsze przeczucia. Nowak podejrzewa, że ciemne siły zagnieździły się wokół PKP, gdzie „przecięliśmy bardzo dużo niejasnych interesów, przez lata wypływające setki milionów złotych...”. Jak to dobrze, że minister przecinał interesy tylko na kolejach, bo jakby się sprzysięgły ciemne siły kolejowe z siłami autostradowymi oraz transportem wodnym, to już by Nowak nie wytrzymał.

O ile za ministrem Nowakiem jeżdżą niezidentyfikowane ciemne siły, to za posłem Halickim z PO chodzą anarchiści. „Wierzę w rozsądek warszawiaków i to, że zdecydują, czy opłaca się dać przyzwolenie na tę anarchistyczną próbę wprowadzenia chaosu” - w ten obrazowy sposób Halicki wyłuszczył, co myśli o demokratycznym instrumencie jakim jest referendum obywatelskie. Jednak anarchistów nękających Halickiego można łatwo rozpoznać choćby z doniesień medialnych. Na ich czele stoi burmistrz dzielnicy Ursynów, a koncentrują się głównie w Warszawskiej Wspólnocie Samorządowej, stowarzyszeniu Republikanie oraz opozycji parlamentarnej, jak Solidarna Polska, Prawo i Sprawiedliwość oraz ruch lidera swojego poparcia. Leszek Miller z Sojuszu Lewicy Demokratycznej popiera anarchistów warszawskich prywatnie, gdyż z powodów ideowych nie może instytucjonalnie.

Ciekawe skąd u współczesnych anarchistów ten owczy pęd do organizowania się w obywatelskie instytucje? Stanowczo przemija postać świata. Ale z drugiej strony, skoro Halicki i Nowak sami pchali się do władzy, to niech teraz nie narzekają, że za nimi chodzą anarchiści albo inne ciemne siły. Niech biorą przykład z byłego prezydenta Kwaśniewskiego - od czasu, gdy odszedł z polityki, to co najwyżej duże piwo za nim chodzi.   

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Polityka