seaman seaman
4208
BLOG

Artystka tańczy na grubej rurze

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 67

Jak niewiele można mieć rozumu i pomimo to być dobrym plastykiem! – westchnął zbulwersowany Leopold Tyrmand po rozmowie ze znajomym artystą. A można w tym westchnieniu świetnego pisarza wyczuć także nutę zazdrości - on na taką dezynwolturę wobec rozumu nie może sobie pozwolić. Ciekawe, co Tyrmand by napisał o Ewie Wójciak, aktorce i dyrektorce teatru, która z bardzo grubej rury potraktowała papieża Franciszka?

Oczywiście, nie mam zamiaru rzucać kamieniem za wulgarność, co to to nie, sam nie jestem bez winy. Ale urzekło mnie tłumaczenie, że artyście wolno więcej i ma prawo użyć wulgaryzmu, kiedy poczuje w przeponie wzmożenie charyzmy i twórczej weny. Pozostaje problem, czy ona pisząc te słowa, że „ch..a wybrali” papieżem, występowała jako wolna artystka, czy tylko komentowała jako publicystyczna wolontariuszka?

Z drugiej strony trzeba przyznać, że przemija postać świata, a z nią także postać artysty. Kiedyś żeby zasłużyć na to miano trzeba było wymalować od dołu do samej góry Kaplicę Sykstyńską albo wyrzeźbić Wenus z Milo, a już co najmniej,  jak uczynił niejaki Sofokles, jakąś niedużą broszurkę napisać o królu Edypie.

A dzisiaj...cóż, wystarczy wysypać worek kartofli na podłogę w galerii i człowieka na rękach noszą jako artystyczną awangardę. Wypchanego koguta postawić na wypchanym koniu i trzeba opędzać się od wielbicieli. A już, gdy ktoś odważy się naszczać do wazonu i wstawić doń krucyfiks, to jest objawienie na miarę rewolucji w sztuce. No i czy można się dziwić, że jakie czasy, tacy artyści?

Co by jednak nie pomyśleć sobie o artystce Wójciak z Teatru Dnia Ósmego, to jedno należy jej oddać – wreszcie trafiła pod strzechy. Najwięksi artyści mogli jedynie pomarzyć o takim powodzeniu. Mickiewiczowi i Słowackiemu się udało, zaś potem długo, długo nic. A tu proszę, jedna mocna fraza i Wójciakowej też się spełniło. Tyle lat spędziła jako aktorka i dyrektorka w poznańskim teatrze i mało kto o niej słyszał poza środowiskiem, towarzystwem oraz specyficzną publicznością dnia ósmego.

Tymczasem dzisiaj Wójciakowa jest pod każdą strzechą, a nawet – co tam strzecha! - ona jest teraz w każdym zapuszczonym ogródku działkowym, pod chromoniklowymi okapami polskich kuchni, gości w najpodlejszych spelunkach, pod budkami z piwem, a także w dark room`ach  postępowych salonów. Autentyczne narodziny gwiazdy. I w tym kontekście na pewno nie ma dla niej znaczenia, co powiedziałby Tyrmand na jej chamstwo.

Udziela się publicznie w mediach, cytowana jest na wszelakich portalach, zapewne rozrywana przez najlepsze postępowe towarzystwo. Tak to jest, gdy artyście uda się trafić w tak zwany gust publiczności w najszerszym tego słowa znaczeniu. A trzeba przyznać, że dyrektor Wójciakowa wymierzyła z grubej rury. A przecież przed nią wielu artystów z tej rury strzelało, jak na przykład muzykant Hołdys, ale żaden tak nie utrafił w target naszego pszenno-buraczanego salonu , jak artystka dnia ósmego.

Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, mnożą się wyrazy uznania, jakimi jest zarówno obrzucana, jak i fetowana. Właśnie przeczytałem o Ewie Chójciak - takim chamskim nickiem została obdarzona przez zbulwersowanego internautę. No, ale cóż? Aktorka jednak nie może się skarżyć na chamstwo anonimowego szydercy. Można by rzec, że to jest adekwatna odpowiedź na jej kwestię.

Ona jest dorosłą artystką i na pewno zna maksymę starożytnych Rzymian, że chcącemu nie dzieje się krzywda. A poza tym Wójciakową spotkał największy zaszczyt dostępny dla twórcy – jej epitet odbił się echem o wszystkie strzechy i wiechy. I wrócił do niej w nienaruszonej formie.

 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Polityka