seaman seaman
3562
BLOG

Wypisy z życia upiornego lewaka Schulza

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 54

Sami Niemcy nazwali go przebiegłym prowokatorem, dalej posunął się premier Berlusconi, który zasugerował mu, że byłby perfekcyjny w roli obozowego kapo. Jean-Marie Le Pen powiedział o nim, że ma głowę Lenina, ale język Hitlera.

Szerokiej publiczności Martin Schulz znany jest z chamskich ataków na przeciwników politycznych, szczególnie obsesyjnych wobec strony prawicowej. Obserwując jego grubiaństwo nasuwa się oczywista analogia do ciężkiego niemieckiego poczucia humoru, zwanego czasami defekacyjnym. Lewak z totalniackim przechyłem, antyamerykański z definicji, wykształcony na rocznym kursie dla sprzedawców książek, stanowi modelowy przykład nieokrzesanej buty w polityce europejskiej.

Największy chyba pokaz chamstwa zaprezentował wespół z europosłami Cohn-Benditem i Potteringiem, kiedy w 2008 roku wybrali się do Pragi pouczać o demokracji czeskiego prezydenta. Jak to określił prezydent Vaclav Klaus, takim tonem nikt z nim nie mówił od czasu upadku komunizmu. Ale akurat w tej kwestii można jakoś Schulza usprawiedliwić – dla niego komunizm jest ciągle żywy.

Klausa oskarżył o zdradę Unii; Berlusconiego z kolei, że zarazi Unię wirusem konfliktu interesów. Podczas wizyty premiera Kaczyńskiego w Brukseli oświadczył, iż ten nigdy nie będzie partnerem dla europejskich socjalistów, co było tyleż komplementem dla Kaczyńskiego, co pokazem ignorancji ze strony Schulza. Duszący się w lewackim sosie Niemiec nie rozumiał, że obrazą dla tego akurat adwersarza byłaby odwrotna konstatacja.

Na początku pełnienia funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego w kompletnie niezbornej filipice przestrzegał premiera Węgier Orbana, żeby sobie nie myślał, że rozmawia z głupim. Teraz ma na celowniku – a jakżeby inaczej! - brytyjskiego premiera Camerona, gdyż ten śmiał zakwestionować koncepcję unijnego rozwoju na modłę sowieckiego kołchozu. Każdy przejaw sprzeciwu wobec swoich lewackich fanaberii traktuje jako co najmniej faszyzm.

W swoim czasie wzywał do izolacji Polski i prezydenta Kaczyńskiego, kiedy ten sprzeciwił się skrajnie kretyńskiemu pomysłowi ustanowienia Europejskiego Dnia Przeciwko Karze Śmierci. Na inaugurację swojej kadencji wziął pod but agencje ratingowe, którym postawił groteskowy zarzut w iście bolszewickim stylu- „podważają wiarę w europejski projekt”. Każda dewiacja ideologiczna może liczyć na poparcie Schulza pod warunkiem, że przeciwstawia się prawicy. Podobnie zresztą z dewiacjami obyczajowymi i seksualnymi.

Z typowo teutońskim chamstwem wtrącał się w wewnętrzne sprawy Polski, twierdząc w 2007 roku, że porażka wyborcza PiS będzie błogosławieństwem dla Europy. Krytykował polską ustawę lustracyjną, gdy europoseł Geremek odmówił poddania się praworządnej procedurze lustracyjnej i zapewnił Geremka, że może liczyć na nieograniczoną solidarność socjalistów.

Dzisiaj Schulz okrzepł jeszcze bardziej w fanatycznym lewactwie i jest zagorzałym zwolennikiem kołchozowo-federalistycznej koncepcji Europy. Popiera każde ograniczenie suwerenności narodowej, strefę euro, pakt fiskalny, fasadowe prezydencje unijne, karty praw podstawowych i wszystkich praw poślednich, prawo człowieka do aborcji drugiego człowieka, eutanazję, dewiacje i parady wszelkiej maści dewiantów, parytety, politykę równościową, związki partnerskie, homoseksualne, transseksualne, legalizację narkotyków i co tam jeszcze lewacy są w stanie wymyślić.

Ten człowiek za dwa dni będzie gościł w polskim parlamencie i będzie namawiał posłów do przyjęcia europejskiego paktu fiskalnego. Premier Tusk nazwał go kiedyś przyjacielem Polski. Pomyślałem sobie, że dla nas jednak byłoby lepiej, gdyby Tusk i Schulz przyjaźnili się prywatnie, a nie służbowo. Mogliby także zawrzeć partnerski pakt fiskalny pomiędzy sobą. Po co zaraz mieszać do tego całą Polskę?

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka