seaman seaman
4692
BLOG

Profesor Sadurski, co lemingi zwodzi

seaman seaman Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Gdyby państwo chciało się opiekować wyłącznie małżeństwami z dziećmi, to by literalnie wyraziło taką chęć w konstytucji – rzecze filozof prawa Wojciech Sadurski. Ba! A co by państwo napisało w konstytucji, gdyby miało zamiar opiekować się związkami partnerskimi wszelkiej maści i proweniencji? Otóż dzisiaj nic by nie musiało dopisywać. Wystarczy, że w artykule 18 ustawy zasadniczej opuściłoby jedną frazę: „...jako związek kobiety i mężczyzny...”.

Wówczas ów artykuł miałby brzmienie - „Małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej”. Jednak ustawodawca najwidoczniej chciał w ten sposób wyrazić coś innego i napisał w artykule 18 o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny. To określenie zmienia wszystko i determinuje ciąg dalszy. Nie tylko wyłącza spod specjalnej opieki państwa związki homoseksualne i inne niemałżeńskie.

Właśnie sprecyzowanie pojęcia małżeństwa determinuje resztę pojęć w tym zdaniu, rozszerzając ochronę państwa na instytucje i mechanizmy mające równie korzystny wpływ na społeczeństwo, naród i państwo – rodzina, macierzyństwo, rodzicielstwo. Żadne z tych trzech pojęć bowiem nie ma sensu w kontekście dwojga osób nie zamierzających tworzyć stałej wspólnoty i nie zamierzających mieć dzieci programowo.

Sadurski napawa się czysto formalną logiką zdania, że rodzina to szersze pojęcie niż małżeństwo, a w związku z tym ustawodawca nie wyklucza specjalnej opieki dla związków partnerskich. Oczywiście, że nie wyklucza, ale to nie znaczy, że zamierza promować także związki, które w odróżnieniu od normalnej rodziny z dziećmi, nie budują ani nie cementują żadnych więzi społecznych.

Rodzina to oczywiście także samotna matka wychowująca dzieci, a także dziadek z osieroconym wnuczkiem oraz bezdzietne małżeństwo, które dzieci mieć nie może. Jednakże nie dwoje egoistów, którzy chcą wydoić państwo, ale żyć bez żadnych zobowiązań wobec siebie i tegoż państwa.

Państwo jednak nie dyskryminuje takich par – nazwijmy to po staroświecku: żyjących na kocią łapę – ale też nie zamierza i nie powinno w nie inwestować, bo mu się zwyczajnie nie opłaca. Ktoś powie, że wiele rzeczy nie opłaca się państwu, ale je robi? Owszem, lecz nie w przypadku, gdy daje wybór, który zostaje odrzucony wbrew interesowi państwa. Jakkolwiek bowiem to zabrzmi, dobre małżeństwo z dziećmi to dla społeczeństwa i państwa czysty interes.

Jeszcze wyraźniejsza jest sytuacja w przypadku procederu homoseksualnego, gdyż tu nie ma nawet perspektywy, że społeczeństwo w sensie strukturalnym kiedykolwiek odniesie jakąkolwiek korzyść z takiej konfiguracji, bo to fizycznie niemożliwe. Bowiem państwo w tym przypadku musi działać jak gospodarz w gospodarstwie domowym – mierzy wydatki na korzyści. Nie może dokarmiać każdego, kto zapuka do drzwi.

Sadurski uważa więc, że skoro nie ma literalnego zakazu ochrony w konstytucji, to związki partnerskie są konstytucyjne. Zabawna analogia – ciekawe, czy profesor prezentował identyczny pogląd, gdy prezydent Komorowski usiłował przeforsować wybory dwudniowe, gdyż „stał na stanowisku”, że to jest konstytucyjne, pomimo literalnego zapisu o wyborach jednodniowych?

Sadurski w nagłówku artykułu zaanonsowany jest przez redakcję jako prawnik, zaś na końcu jako filozof prawa. Pomiędzy rodziną a związkiem partnerskim w kontekście społecznym jest podobna różnica, jak pomiędzy prawnikiem a filozofem prawa. Obaj zapewne skończyli studia prawnicze. Jednak gdy potrzebujemy iść do sądu, to szukamy prawnika. A kiedy chcemy sobie niezobowiązująco pofilozofować na temat prawa, to czytamy artykuł Sadurskiego w Gazecie Wyborczej. No to ja sobie właśnie filozofuję.

http://wyborcza.pl/1,75515,13317159,Nie_nalezy_mieszac_konstytucji_do_zwiazkow_partnerskich.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (109)

Inne tematy w dziale Polityka