seaman seaman
8318
BLOG

Ryba psuje się od Gowina

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 120

Teraz wszystko, czego kiedykolwiek dotknął się minister Gowin obraca się w proch, żeby już nie powiedzieć dosadniej. Pył, nicość, marność nad marnościami. Wszystko – deregulacja zawodów okazuje się być chaotyczna; likwidacja sądów bezmyślna. On sam według kolegów partyjnych jest niemalże zdrajcą; według Żakowskiego wampirem na wzór Rokity i Gilowskiej, którzy niespodziewanie(ale może tylko chwilowo)wysforowali się chyba  przed Ziobrę w hierarchii apokaliptycznych bestii.

Gazeta Wyborcza prześcignęła nawet św. Tomasza (pięć dowodów na istnienie Boga) i drukuje sześć dowodów na opozycyjność Gowina. Popełnił bowiem wszystkie grzechy główne przeciwko postępowi. Jest antygejowski, występuje przeciwko aborcji, sprzeciwia się mrożeniu zarodków, ma za nic parytety, nie chce Trybunału Stanu dla liderów opozycji, niekonstytucyjnie zreorganizował sądy(tak!). Niedługo może się okazać, że ma nieślubne dziecko z lesbijką.

Szef klubu PO Rafał Grupiński żąda wyciągnięcia konsekwencji wobec ministra, który według niego współpracuje z opozycją. Grupińskiemu akurat nie można się dziwić, że stracił głowę i plecie bzdury, bo to on jako szef klubu odpowiada za blamaż premiera w Sejmie. Zamiast przygotować klub do ważnego głosowania, zabawiał się ze Schetyną w stawianie Kaczyńskiego przed Trybunał, przed czym przestrzegali go nawet przeciwnicy PiS. Ale Grupiński wolał odgrywać Katona na użytek swoich politykierskich rozgrywek.

Skończyło się więc totalna kompromitacją Tuska i teraz ten ostatni ma sprawę do przemyślenia niczym sturmbahnfuhrer Stirlitz. Ktoś musi dostać po kłębach, a wszystko wskazuje, że nie będzie to Gowin. Przynajmniej na razie. Naturalnym kandydatem do rytualnego odstrzału wydaje się być Grupiński, bo też właśnie on z punktu widzenia parlamentarnej rutyny i podziału obowiązków, nie dopilnował swojej działki. Grupiński wdał się w komedię z Trybunałem Stanu i oddał się temu dziełu całym sobą, nawet mimo powściągliwej raczej reakcji Tuska. Tymczasem prawdziwe życie toczyło się gdzie indziej, a upozowany na kandydata do literackiego Nobla Grupiński obudził się po pachy w szambie. A na domiar złego umoczył w nim szefa. Dość, żeby wylecieć na zbitą twarz i on sobie chyba zdaje sprawę.

Jednak nie da się ukryć, że Gowin też ma przechlapane u zauszników Tuska, którzy bez zastrzeżeń i refleksji akceptują linię szefa. Ci wpadli w panikę, o czym świadczą słowa Nowaka o tchórzostwie głosujących niezgodnie z wolą szefa. Trzeba być idiotą, żeby uwierzyć, że dzielność polega na głosowaniu zgodnie z większością. Pomaska, Nowak i im podobni całkowicie zdali się na Tuska i jego porażka jawi im się jako koniec świata, sami bowiem niczego nie wymyślą poza durnymi komentarzami.

Nie dość więc, że kryzys finansowy nęka budżet państwa, fotoradary rujnują opinię liberalnych modernizatorów, to jeszcze z rachunków sejmowych wynika, że nie bardzo można wywalić Gowina. To byłoby najlepsze antidotum na zdewastowany wizerunek Donalda Zwycięzcy. Jednak właśnie z rachunków jasno widać, że Gowinowi wystarczyłoby zabrać z sobą kilku kolegów z klubu i Tusk może witać się z gąską, czyli Palikotem lub Millerem, albo z obojgiem delikwentów. Oni zaś pasują do wycyzelowanego z takim nakładem sił i środków wizerunku Tuska, jak pięść do nosa. Byłby więc ambaras, przy którym koalicja z PSL jawi się jako przysłowiowa Arkadia.

Oczywiście istniałaby możliwość rządu mniejszościowego, który przy pomocy Palikota jakoś by się przeturlał do wyborów. Ale wtedy nasz szczery przywódca musiałby zatkać sobie i nos trwać już jawnie na stołku tylko dla władzy. Dlatego sądzę, że Gowin nie wyleci, będzie wielki krzyk i rozdzieranie szat na wyjazdowym posiedzeniu klubu PO. Kopacz się rozedrze histerycznie, Nowak się zachłyśnie wiernopoddańczo, a Kidawa-Błońska palnie coś bez sensu. Ale ja prorokuję, że Gowin się ostanie, a wyleci Grupiński.

Minister sprawiedliwości będzie się zarzekał, że jest wiernym synem Platformy, a Tusk odegra surowego króla, który jednak sprawiedliwość miłosierdziem słodzi. Gowin przysięgnie na wszystkie świętości, że to niechcący tak się porobiło. Tusk będzie go zaklinał, żeby to się nie powtórzyło. Oczywiście Gowinowi śmierć zostanie zakonotowana w kajeciku Donalda Tuska. Z tym że Gowin to wie i Tusk wie, że Gowin wie. Ale też obaj znają kalendarz wyborczy i zdają sobie sprawę, że krwawa vendetta jest możliwa dopiero gdzieś około wyborów parlamentarnych. Będziemy więc chyba świadkami dość skomplikowanych kalkulacji i posunięć.

No, chyba, że inni szatani będą tam czynni. Partyjne i parlamentarne układanki są bowiem tylko częścią obrazka. Zaś w grę oprócz takich prostych czynników wchodzą także katalizatory przyspieszające polityczną reakcję. Takie jak Smoleńsk, bezrobocie, kryzys gospodarczy, Unia Europejska, lista Kwaśniewskiego, ulica Czerska róg Wiertniczej...Dzisiaj na sto procent pewne jest tylko jedno - ryba zaczęła cuchnąć rozkładem.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (120)

Inne tematy w dziale Polityka