Jeszcze wczoraj, czyli dwa lata temu, 8 stycznia 2011 roku, zdymisjonowany szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie cieszył się dobrą opinią na Czerskiej, a nawet miał powody do niezadowolenia, delikatnie mówiąc. Redaktor Wojciech Czuchnowski pryncypialnie i stanowczo postulował wówczas, żeby służbę kierowaną przez Krzysztofa Bondaryka przywołać wreszcie do porządku: - „ Być może więc uda się w końcu przywołać służby do porządku, tak by czuwały nad bezpieczeństwem państwa, a nie nad bezpiecznym snem kolejnych ekip rządzących w Polsce”.
Prawda, że pojechał po ABW bez trzymanki? ABW zamiast chronić obywateli, czuwa nad snem swoich przełożonych z rządu, czyli mówiąc bez ogródek – jest przydupasem władzy. Chyba trudno o większy dyshonor dla służby mającej strzec bezpieczeństwa państwa, niż zarzut, że nie zajmuje się właśnie tym, do czego została powołana, nie wypełnia podstawowego obowiązku. W państwie demokratycznym to złamanie elementarnych zasad. Przecież tylko korupcja lub zdrada byłyby bardziej niehonorowe.
Czuchnowski napisał to w kontekście podsłuchów dziennikarzy, rozgoryczony, że ABW pod kierownictwem Bondaryka broniła „dokonań swoich poprzedników z czasów rządów PiS”. Więcej nawet, dwa lata temu Czuchnowski miał „graniczące z pewnością przekonanie”, że ABW obchodzi tajemnicę dziennikarską, żeby poznać nazwiska osób przekazujących niewygodne dla władzy informacje.
A co mamy dzisiaj, czyli 4 stycznia 2013 roku? Otóż mamy adres pochwalny Czuchnowskiego pod adresem Bondaryka i to za całe pięć lat jego kierownictwa: - „Premier Tusk chwalił wczoraj pięć lat jego władzy. Słusznie. W tym czasie ABW ani razu nie była używana do propagandowo-politycznych akcji(...)Okres rządów Bondaryka to czas oderwania od polityki i powrotu Agencji do normalnej pracy”.
Czyli teraz Bondaryk jawi się redaktorowi Gazety Wyborczej jako wzorowy urzędnik z państwowotwórczym zacięciem, że tylko umieścić tę postać w szkolnych wypisach dla gimnazjalistów. Prawda, że to najwyższej klasy wyczyn gimnastyczno-publicystyczny, a Czuchnowskiego można dzisiaj uznać za przodownika wyszkolenia politycznego?
W roku 2011, czyli tym samym roku, w którym Czuchnowski chciał przywołania ABW do porządku, państwo Tuska po raz kolejny pobiło rekord Unii Europejskiej w inwigilacji własnych obywateli – 1mln 856 tysięcy razy sięgano po informacje wynikające z połączeń telefonicznych. Z tego kontekstu może wynikać, że redaktor po prostu zmienił poglądy i uważa, iż masowa inwigilacja społeczeństwa to normalna praca służb specjalnych.
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,8919235.html
http://wyborcza.pl/1,75968,13140645,Sluzby_specjalnej_troski.html#ixzz2GzvqPFhV
Inne tematy w dziale Polityka