Będzie już chyba półtora miesiąca, jak partia rządząca nie ogłaszała postawienia liderów opozycji przed Trybunał Stanu i na serio się zaniepokoiłem o nasze demokratyczne państwo prawa. Wiadomo bowiem od czasów starożytnych, że najlepszym remedium na kryzys gospodarczy jest odizolowanie szkodliwych poglądów ekonomicznych. Owszem, w miejscu odosobnienia niech sobie przeciwnicy władzy debatują na zdrowie ile zechcą, ale wara od ludu. Brzmi to co prawda trochę po faszystowsku, ale co zrobić, takie są prawa liberalnej demokracji stosowanej, zaś obecny rząd to wybitni praktycy w tej materii.
Coś musiało się przytrafić szefowi klubu Platformy Rafałowi Grupińskiemu – dedukowałem nieco zatroskany – gdyż to właśnie on, jako rasowy liberał (nawet z wyglądu), jest głównym orędownikiem odizolowania hersztów opozycji od zdrowej tkanki społecznej. Tymczasem jak wspomniałem na początku, od wielu tygodni w tej sprawie panuje niezdrowa cisza i już obawiałem się, że Grupiński zapadł na zdrowiu. Po prawdzie to on nigdy nie wyglądał na okaz zdrowia, ale żeby go zawiodło w takim momencie?
I tu sam zawiodłem się strasznie na tym człowieku, bo to żadna choroba ani siła wyższa, lecz zwykłe polityczne roszady sprawiły, że tak zaniedbano szlachetną ideę postawienia liderów opozycji pod pręgierz demokratycznego państwa prawa. Okazuje się, że szef Klubu PO nie ma głowy do fundamentalnych problemów III RP, gdyż zmienił punkt widzenia, czyli frakcję partyjną.
Ożeż ty...Grupiński! - zakląłem w duchu! Czarne chmury nad Trzecią Rzeczpospolitą, larum grają, Kaczyński ante portas, tuż za nim Ziobro się czai, a ty milczysz?! Musi upaść ten naród, skoro nawet taki syn jak Grupiński zawodzi w chwili próby. A konkretnie przechodzi do frakcji poważnych.
Dowodem są jego słowa pod adresem profesora Glińskiego, którego PiS ma zamiar zgłosić na premiera w miejsce słabującego Tuska. Otóż Grupiński zarzucił Glińskiemu brak powagi, a także zganił za użyczanie profesorskiej twarzy niepoważnemu i nie mającemu szans wnioskowi o wotum nieufności dla rządu.
Tymczasem każdy widzi, że wniosek Grupińskiego o Trybunał Stanu dla Kaczyńskiego i Ziobry zawiera tyle samo powagi i ma identyczne szanse, jak wotum nieufności. Zatem jest jasne, że Grupiński zdradził sprawę i przeszedł z frakcji lekkomyślnych figurantów mierzących siły na zamiary do frakcji figurantów poważnych, mierzących zamiary na siły. Porzucił niepoważną, choć permanentną akcję z trybunałem dla Kaczyńskiego i teraz z pozycji powagi krytykuje lekkoducha Glińskiego. Inaczej jego wolty wytłumaczyć nie można.
Jak już się pozbierałem po tym ciosie, to zaczęła mnie nurtować myśl, że właściwie to mało wiem o frakcji poważnych w partii Tuska. W mediach o niej cicho, a sami członkowie partii obywatelskiej też nie deklarują członkostwa. Kto więc miałby do niej należeć? Oprócz Grupińskiego, ma się rozumieć. Na pewno nie minister Gowin, bo on jest przypisany do grupy pisowskiej w PO, co już dawno ujawnił niezawodny śledczy Kalisz, a potwierdziła redaktor Siedlecka z Gazety Wyborczej.
Pomyślałem sobie, że może frakcja poważnych skupia się wokół któregoś z młodych wilków Platformy, jak poseł Jacek Żalek. Jednak tylko przez chwilę tak myślałem, bo przypomniałem sobie jego niepoważny tekst opublikowany w Salonie24. Niezorientowanym podpowiadam, że poseł ubolewał w nim nad nad seansem nienawiści przeciwko modlącym się przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu. Jakby nie wiedział, że to jego szef Donald Tusk radził tamte zajścia traktować z humorem. No przecież, że Żalka nie można traktować poważnie.
Liderem takiej grupy poważnych nie może być poseł Halicki, który wygląda, jak nie przymierzając rezerwista na ćwiczeniach, co się urwał na lewiznę w marynarce pożyczonej od znacznie młodszego kolegi. Owszem, mógłby być poseł Niesiołowski, gdyby go odpowiednio przysposobić i przypudrować, ale jemu z kolei nie można dawać do ręki mikrofonu, bo zaraz dostaje szału. Taki ma feblik. A co to za szef frakcji, który regularnie kompromituje się publicznie?
Kidawa-Błońska, Pitera, Protasiewicz, Tomczykiewicz? – wolne żarty! Graś odpada również, bo on jest w ekskluzywnej dwuosobowej frakcji z Tuskiem. Kopacz zbyt zajęta przerzucaniem się z Arłukowiczem odpowiedzialnością za służbę zdrowia. Schetyna poci się w szkole przetrwania, Grad tłucze kasę, Grabarczyk pogrzebany razem z kolejami. Z kolei Nowakowi powaga nie do twarzy, a Sekuła ma teraz koleje śląskie postawione na głowie.
Owszem, z tego co wiem senator Jan Rulewski jest poważny, ale właśnie dlatego nie traktuje się go poważnie w Platformie Obywatelskiej. Sam się niedawno poskarżył w gazecie. Bardzo możliwe więc, że i Grupiński blefował z tą swoją powagą.
Inne tematy w dziale Polityka