seaman seaman
3005
BLOG

Nie tylko historia się powtarza, metody również

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 61

Zmarły wczoraj arcybiskup Ignacy Tokarczuk był osobowością tej miary, że określić go mianem niezłomny, to powiedzieć zarazem wszystko i nic. Z jednej strony bowiem mamy 70 lat kapłaństwa wiernego Bogu i sobie, za co był z zaciekłością ścigany przez sowieckich, niemieckich, ukraińskich i polskich totalniaków. Przy czym niemal każdy bandzior z innej beczki ideologicznej, co chwalebnie świadczy o przywiązaniu arcybiskupiego ducha do prawdy. Ale gdyby pokusić się podsumowanie jednym słowem jego służby ludziom, to tym słowem byłaby niezłomność.

Postać i postawa zmarłego hierarchy Kościoła Katolickiego jest powszechnie znana, a jego śmierć spowodowała lawinę wspomnień, więc nie będę powtarzał. Mam jednak osobistą refleksję na tle jego peerelowskich peregrynacji z komuną, bezpieką i całokształtem tamtego ustroju, zwłaszcza w kontekście pewnych metod ówczesnej siły przewodniej, a które i dzisiaj mieszczą się w standardach III RP.

Arcybiskup Tokarczuk w czasie wojny był obiektem polowania UPA, która wydała nań wyrok śmierci. Cudem uniknął zagłady z rąk ukraińskich psychopatów, dzięki pomocy sąsiadów i dobrych ludzi. I tu dochodzę do sedna, czyli metody odwracania rzeczywistości na lewą stronę, co w tym przypadku stanowi nomen omen. Otóż szykanowany w PRL-u na wszelkie sposoby biskup w pewnym momencie został nazwany przez towarzysza sekretarza Kanię „atamanem UPA”. A żeby było jeszcze bardziej dosadnie, to ponieważ Tokarczuk w swojej parafii w Złotnikach pomagał ściganym Żydom, więc oskarżono go o współpracę z gestapo, a rzucił to oszczerstwo morderca księdza Jerzego Popiełuszki na własnym procesie. I na pewno nie bez akceptacji przełożonych.

Czyli dokładnie odwrócono rolę, jaką faktycznie pełnił w tamtych czasach. Byłeś śmiertelnie zagrożony przez UPA, to nazwiemy cię ich atamanem; pomagałeś Żydom, więc rzucimy potwarz, że byłeś konfidentem niemieckiego gestapo. Na tym polega monstrualność tego kłamstwa – na kompletnym zaprzeczeniu faktom i rzuceniu oszczerstwa, które mają uwiarygodnić postawę przeciwną do faktycznej.

Tylko, że te metody stosowane wobec arcybiskupa Tokarczuka, w odróżnieniu od niego samego, wcale nie przeszły do historii. Mamy bowiem z nimi wciąż i na okrągło do czynienia, codziennie jesteśmy świadkami ich stosowania. Zarówno w jedną stronę, czyli niszczenia godności i wizerunku porządnego człowieka, jak i w drugą stronę – gloryfikowania łajdaków.

Żeby nie odbiegać daleko, popatrzmy jak się dzisiaj usiłuje przedstawić komunistycznych macherów, którzy byli na szczytach władzy ludowej w czasie, gdy usiłowano zniszczyć Tokarczuka. Naczelny macher zniewolenia narodu generał Jaruzelski, agent sowieckiej bezpieki, przepoczwarza się - a jakżeby inaczej - w polskiego patriotę z pomocą różnych autorytetów moralnych, które zresztą z moralnością mają tyle wspólnego, co biskup Tokarczuk miał z gestapo, czyli nic. Natomiast naczelny ubek generał Kiszczak, odpowiedzialny za niezliczone zbrodnie ubecji, został mianowany człowiekiem honoru ze starszeństwem od 1989 roku.

Jednak najbardziej aktualny przypadek i najbardziej rzucająca się w oczy analogia do komunistycznego nicowania rzeczywistości, to nagła przemiana posła Palikota, który w ciągu jednego dnia stał się ikoną walki z mową nienawiści. Cud widomy, bo mamy do czynienia z osobnikiem, który był  dominującą twarzą przemysłu pogardy, mowy nienawiści oraz obscenicznego chamstwa w polityce polskiej.

I oto z dnia na dzień delikwent zostaje wylansowany na dokładne przeciwieństwo – udaje się pod Zachętę i uczestniczy w wiecu przeciwko mowie nienawiści. Gromi mowę nienawiści na blogu, bryluje w telewizji. Mało tego, publikują mu w opiniotwórczych mediach zbiór przykazań skierowanych przeciwko owej mowie. Z dnia na dzień wyrósł nam nowy autorytet moralny, czyściutki i świeży, jakby nowo narodzony; jakby nie było żadnej przeszłości; jakby zaginęły haniebne słowa, które padły i oszczerstwa, którymi szokował.

Czy ta metoda nie przypomina do złudzenia metody zastosowanej do biskupa skazanego na śmierć przez zdziczałych bandytów, a potem przez równie zdziczałą propagandę nazwanego ich hersztem? Żeby paradoks dziejowy był już pełny – hersztowie  tamtych propagandzistów są dzisiaj wybielani przez ich spadkobierców za pomocą metod, które oni sami niegdyś stworzyli.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (61)

Inne tematy w dziale Polityka