seaman seaman
1937
BLOG

Jeszcze więcej konsekwencji Tusku!

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 21

Już na samym wstępie tego apelu pragnę uspokoić osoby wrażliwe, że ja również jestem pod wrażeniem wypowiedzi naszego szczerego przywódcy, iż słowa mają konsekwencje. Posunę się nawet jeszcze dalej niż premier – ja uważam bowiem że słowa podobnie jak książki i ludzie, mają także swoje losy. Postaram się zresztą to wykazać za chwilę. Zatem wbrew obawom osobników podejrzliwych zamierzam wręcz wzmocnić państwowotwórczą narrację premiera, a nie zdeprecjonować frazy premiera, które w proroczym natchnieniu wyrzekł chwilę przed odlotem do Brukseli.

W tym celu pragnę rozszerzyć i uogólnić krąg osób, których słowa powinny mieć konsekwencje, a nawet miały. Wbrew pozorom bowiem nie jest tak, że nasza krajowa polityka w stu procentach jest zdominowana przez PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz grupkę rzekomych faszystów wymyślonych na użytek komunistów, żeby mieli się od kogo pięknie różnić. Nie, są u nas jeszcze inni ludzie w polityce, którzy wypowiadają się równie często i mocno, a ich słowa mają takie konsekwencje, że również zasługują co najmniej na odwołanie, jeśli nie odejście z polityki.

W tym celu Panie premierze posłużę się przykładem pańskiego ministra Radosława Sikorskiego. Pan być może tego nie wie, bo minister Graś tego Panu nie powiedział, ale z tym Sikorskim to ma Pan prawdziwy problem. Jest on bowiem jedynym politykiem w Polsce, którego mowa nienawiści przyniosła prawdziwie mordercze konsekwencje. Mam na myśli oczywiście pamiętną frazę o „dożynaniu watah”, której użył, o ile dobrze pamiętam, w kontekście wyborczym w roku 2007.

Pan na pewno pamięta, że wówczas pańska partia wygrała wybory, a pod koniec kampanii wyborczej obecny minister kandydujący wtedy z listy pańskiej partii wyrzekł takie słowa: „Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy”.

Nie sądzę rzecz jasna, że Sikorski ma mentalność rezuna, ale cóż...tak się składa, że kilka lat później były członek Platformy Obywatelskiej poderżnął gardło członkowi PiS, a innego zastrzelił. Przyzna Pan, że trudno wskazać w Polsce bardziej dobitne konsekwencje mowy nienawiści. I ów osobnik ryczał przy tym, że chciał zabić Kaczyńskiego i powystrzelać pisowców. I ja to przytaczam Panie premierze bynajmniej nie dlatego, żeby żądać przeprosin od Sikorskiego, co to, to nie. Chodzi mi po prostu, że skoro już Pan wypowiada takie cudne frazy, to powinien Pan robić porządek z mową nienawiści zaczynając od swoich chłopaków zderzaków. Wtedy byłby Pan odrobinę bardziej wiarygodny w swoim szlachetnym porywie ucywilizowania debaty publicznej w naszym kraju.

Ale dość już o twitterowym wojowniku Sikorskim, mam dla Pana premiera inny przykład wojowniczego osobnika, który cieszy się pańskim szacunkiem i być może dlatego nie postępuje konsekwentnie. Mam na myśli posła Stefana Niesiołowskiego, a konkretnie zwracam się do Pana z prośbą, żeby go Pan trochę przysposobił, a nawet skłonił do stosowania konsekwencji, a którą Pan tak sobie upodobał.

Otóż poseł Niesiołowski całkiem niedawno, bo na początku października tego roku okropnie się wzburzył, że państwo musi ponosić koszty ekshumacji, których zażądały rodziny niektórych ofiar. „Były trzy ekshumacje, myślę, że te rodziny zapłacą za to, Gosiewskiego, Kurtyki i Wassermanna. Niepotrzebnie, jak się okazuje. Mam nadzieję, że te rodziny zapłacą za to, bo nie może być tak, że będą obciążały skarb państwa tego rodzaju żądania rodzin” - wyartykułował swoje państwowotwórcze rozżalenie poseł Niesiołowski. Te słowa pańskiego bohatera – bo tak go Pan określił – nie wywołały z pańskiej strony żadnego sprzeciwu, więc rozumiem, że zgadza się Pan z tymi oszczędnościowymi postulatami posła Niesiołowskiego.

Ja to w pełni rozumiem i podzielam. Oczywiście zawsze należy popierać inicjatywy, które przynoszą oszczędności budżetowe. Pomijam już ten drobiazg, że ekshumacji śp. Janusza Kurtyki dokonano na żądanie prokuratury i wręcz wbrew rodzinie, ale co tam, niech płacą, skoro to ma przynieść dochód naszemu kochanemu budżetowi. Zresztą to kłamstwo to już zmartwienie posła Niesiołowskiego, który ma za to proces.

Ja mam do Pana premiera inną sprawę, a mianowicie, że państwo, które złotymi ustami posła Niesiołowskiego zabiega o oszczędności na ekshumacjach, jest rażąco niekonsekwentne. Otóż w przypadku ekshumacji śp. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego zaszedł analogiczny przypadek. Co prawda ekshumacja okazała się potrzebna jak najbardziej, gdyż pomylono zwłoki w trumnach, ale stało się to z  winy urzędnika państwowego. Wiceminister Jacek Najder zresztą nie ukrywa swojej winy: - „ Czuję się odpowiedzialny za ten błąd. Przepraszam rodzinę za ból, który jest konsekwencją tej pomyłki. To nie powinno było się zdarzyć”.

Jest więc oczywiste, że jeśli poseł Niesiołowski chce być człowiekiem odpowiedzialnym i konsekwentnym, to powinien zażądać, żeby także wiceminister Najder zapłacił za ekshumację, bo nie może być tak, żeby pomyłka urzędnika obciążała skarb państwa. Ponieważ jednak obawiam się, że konsekwencja i odpowiedzialność za słowo jest ostatnią rzeczą, której można by wymagać od posła Niesiołowskiego, to zwracam się do Pana premiera, żeby jakoś na niego wpłynął. To znaczy chodzi mi o to, żeby albo odwołał swoje słowa o ekshumacjach, albo przyznał, że Najder także powinien zapłacić.

Ewentualnie, jeśli nie jest Pan w stanie okiełznać posła Niesiołowskiego ani wyegzekwować zapłaty od wiceministra, to może Pan zapłaci Panie premierze w imieniu rządu za tę ekshumację. To będzie piękny przykład słów, które mają swoje konsekwencje.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka