Mało kto zwrócił uwagę, że kontrola przeprowadzona przez kancelarię premiera w Ministerstwie Sportu wykryła związki łączące aferę stadionową z aferą Amber Gold. Chodzi oczywiście o „brak determinacji” przy zamykaniu dachu na stadionie. "Wszystkim zabrakło wyobraźni i determinacji" - jak to wyraził sam Donald Tusk w mistrzowskim skrócie myślowym, gdy podsumowywał wnioski z raportu pokontrolnego. Wszyscy pamiętamy, że „brak determinacji i refleksu instytucji państwa” wystąpił także w aferze Amber Gold, co również wykrył osobiście premier.
Dzisiaj dowiadujemy się, że 14 europosłów PO-PSL nie poparło sprawozdania Parlamentu Europejskiego, które wyrażało sprzeciw wobec cięć w budżecie unijnym. Biorąc pod uwagę determinację, z jaką rząd Tuska walczy, żeby budżet nie obciął dotacji dla Polski, należy sądzić, że tym eurodeputowanym zabrakło determinacji. A może pomyślunku? Zapewne niedługo premier wytknie im publicznie, to się dowiemy.
Zatem do licznych przypadłości dręczących państwo Tuska dołączyła także plaga braku determinacji. Ja na swój prywatny użytek nazwałem ją Zespołem Nabytego Braku Determinacji, co jest oczywiście plagiatem z polskiej nazwy bardzo paskudnej choroby AIDS. Ale proszę mi wybaczyć, plaga tak bardzo pasuje do plagiatu, że to było silniejsze ode mnie.
Poza tym jest oczywista analogia - epidemia AIDS niszczy społeczeństwo, zaś brak determinacji rozwala państwo. A jeśli sobie przypomnimy w ilu organach państwa została choroba wykryta, to nie możemy mieć żadnych wątpliwości, że to jest epidemia. Warto przypomnieć listę instytucji, którym brak determinacji w sprawie Amber Gold wytknęły media i sam premier:
Prokuratura
Sądy karne i gospodarcze
Krajowy Rejestr Karny
Kurator sądowy
Ministerstwo Finansów
Komisja Nadzoru Finansowego
Komitet Stabilności Finansów
Narodowy Bank Polski
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Urząd Ochrony Konsumenta i Konkurencji
To zapewne nie wszystkie instytucje u których wykryto rzeczony syndrom, ale przecież sukcesywnie dochodzą nowe, jak choćby właśnie Ministerstwo Sportu, Narodowe Centrum Sportu, czy zawsze wierny sobie Polski Związek Piłki Nożnej. I ta skądinąd zdumiewająca powszechność nowej plagi skłania do wniosku, że w państwie Tuska mamy do czynienia ze zjawiskiem masywnego braku determinacji. Przy czym słówko „masywny” to jest mój ukłon w stronę premiera, który ponoć się w tym słowie kocha.
Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze jedną wspólną cechę afer sprokurowanych przez partię rządzącą, tym razem to cecha wykryta przeze mnie. Otóż podobnie jak wszyscy wiedzieli, że spółka Marcina P. jest mocno szemrana (co poświadczył premier Tusk przestrzegając dobrotliwie syna), tak wszyscy wiedzieli, że dach stadionu nie zamyka się w czasie deszczu, co również wytknął szef rządu. I pomimo że wszyscy wiedzieli, to nikt niczego nie zrobił. I to są skutki uboczne braku determinacji, co również dowodzi, że to jest choroba państwa – choroba ma bowiem skutki uboczne. Każdy lekarz wam to powie.
Oczywiście są wyjątki, które potwierdzają regułę. Na przykład budowniczy Stadionu Narodowego walczy w sądzie o premię i czyni to z olbrzymią, a nawet – nomen omen – budującą determinacją. Chwalebną determinacją wykazali się dygnitarze z MSWiA, którzy pod okiem szefa rządu i kolejnych ministrów wznieśli na takie wyżyny standardy łapówkarskie, że sama Komisja Europejska rozdziawiła się w niemym zdumieniu. A kiedy się ocknęła, to natychmiast wstrzymała fundusze na informatyzację administracji publicznej.
Przykład z dzisiejszej Rzepy też świadczy o wyjątkowej determinacji państwowej instytucji: - "Przedstawiciele MSZ wydzwaniali przez cały dzień do późnej nocy, w przeddzień publikacji o białoruskich PIT-ach, do co najmniej czterech redaktorów RZ. Sugerowali, aby zdjąć tekst, nie chcieli też zająć w tej sprawie stanowiska. Dopiero gdy dowiedzieli się, że nie poddamy się tej presji, wysłali swoje wyjaśnienia. Nie wiemy czy to pycha zbyt pewnej siebie koalicji rządzącej, czy zwykłe tchórzostwo" - mówi redaktor naczelny. Ale nie ulega wątpliwości, że minister Sikorski był zdeterminowany walczyć do ostatniej kropli krwi!
Ale jak wspomniałem, to są wyjątki potwierdzające regułę. Oczywiście należy dodać, że syndrom braku determinacji organów państwa nie występuje u nas w stanie czystym. Dochodzą doń różne domieszki. W aferze Amber Gold towarzyszył mu brak refleksu, a w stadionowej brak wyobraźni, co zresztą stanowczo zaznaczył premier w swoim pokontrolnym skrócie myślowym. Z kolei jak sięgniemy pamięcią do innych afer tego rządu, na przykład do hazardowej, to przypomnimy sobie, że z brakiem determinacji ściśle wiązała się nieudolna asertywność.
A tak w ogóle, to prawdopodobnie mamy tu do czynienia z trzecią falą nowoczesności, której nadejście premier Tusk zapowiedział jeszcze w poprzedniej kadencji. Fala jest z niewielką domieszką optymalnego państwa według standardów Platformy Obywatelskiej, którego teoretyczne zręby opracowuje minister Boni. Można się domyślać, że chodzi o "masywne" państwo w wersji przeznaczonej dla beneficjentów i sympatyków rządu byłych liberałów, ale ciągle aktualnych aferałów. Oni nie mogą narzekać na brak determinacji Donalda Tuska.
A co z oddanym Rosji śledztwem smoleńskim; z totalnym kłamstwem MAK i groteskowym raportem komisji Millera? Czy Tuskowi w tej kwestii zabrakło determinacji, czy może był aż nadto zdeterminowany?
Inne tematy w dziale Polityka