seaman seaman
6104
BLOG

Trzeba wreszcie obalić rząd Kaczyńskiego

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 92

Mnożą się dowody, że w Polsce ciągle rządzi Jarosław Kaczyński i to pomimo niezbitego faktu, iż w ciągu ostatnich pięciu lat przegrał wszystkie możliwe wybory. Nie pytajcie mnie, jak to możliwe, bo nie znam tego mechanizmu demokratycznego. Podejrzewam, że nikt na świecie nie zna. Mogę co najwyżej udzielić odpowiedzi filozoficzno-metafizycznej – w Polsce wszystko jest możliwe, ponieważ jesteśmy przedmurzem chrześcijaństwa, a to zapewnia nam daleko idące poparcie z niebios. Jeśli ktoś zna inną przyczynę takiej anomalii w politycznej przyrodzie, to proszę bardzo, możemy podyskutować.

Mnie osobiście ten stan rzeczy martwi, ponieważ upatruję w nim przyczyny wszystkich przegranych wyborów przez PiS – po co głosować na partię Kaczyńskiego, skoro on i tak rządzi bez względu na wynik elekcji? Polacy bowiem to ludzie łagodni i myślą w swojej prostoduszności, że niech inni chociaż posmakują fruktów władzy, jeśli już nie mogą sobie porządzić.

Ale jako zakamieniały pisowski moher jestem rozdrażniony, bo cierpi na tym nie tylko demokracja. Cierpi także PiS, gdyż to na to ugrupowanie spada odium za niepowodzenia nominalnie rządzącej partii obywatelskiej z jej szczerym przywódcą, premierem Donaldem Tuskiem na czele. I w konsekwencji PiS przez tyle lat nie może wygrać wyborów. Poza tym wstyd przed zagranicznymi przywódcami, bo premier Tusk musi oczami świecić, iż jest tylko figurantem.

To trochę analogicznie, jak było kilkaset lat temu, za czasów królów elekcyjnych w Polsce – inni władcy dynastyczni mieli za nic naszych władców elekcyjnych. Weźmy chociaż choćby francuskiego dzierżymordę Ludwika XIV, który lekceważył naszego Jana III Sobieskiego i to pomimo że ten pojął za żonę rodzoną Francuzkę z wyższych sfer. A przypomnę, że już wkrótce potem przyszły bardzo ciężkie czasy na I Rzeczpospolitą i w konsekwencji rozbiory. Takie memento. Oczywiście nie sugeruję w żadnym wypadku, że Tusk ma żonę Francuzkę, ale nikt nie zaprzeczy, że Francuzi ostatnio go fatalnie traktują.

Dowodów na nieformalne rządy premiera Kaczyńskiego jest jak wspomniałem bardzo wiele. Na przykład sławny analityk gospodarczy redaktor Blumsztajn z ulicy Czerskiej wypomina dzisiaj prezesowi PiS (bo premier Kaczyński pełni również funkcję szefa partii opozycyjnej), że źle sobie poczyna w sprawach gospodarczych. Analiza Blumsztajna posuwa się nawet do drastycznych stwierdzeń, że koncepcji gospodarczych prezesa PiS mogą Polacy nie przeżyć. Trudno lepszy dowód, że Blumsztajn wierzy, iż to Kaczyński rządzi. Zwłaszcza, że jednocześnie nawet nie wspomni o fasadowym premierze Tusku. A przecież oni tam na Czerskiej dobrze wiedzą, co w trawie piszczy i czyja grupa trzyma władzę.

Całkiem niedawno sam nominalny premier Tusk wyraził pretensję do faktycznego premiera Kaczyńskiego, że ten wysunął na premiera rządu technicznego profesora Glińskiego, zamiast samemu wziąć odpowiedzialność jako szef rządzącego ugrupowania. No przecież to jest przyznanie się, że w sprawie mianowania szefa rządu Tusk nie ma nic do powiedzenia! I na domiar złego nawet w kwestii swojego jutrzejszego expose musi się konsultować z co bardziej kumatymi dziennikarzami – ujawnił to dzisiaj redaktor naczelny Rzepy - bowiem jako premier nominalny ma w rządzie wyłącznie fasadowych ministrów. Chyba zwariować przyjdzie z tymi premierami.

Tak samo jest z tymi ekranami przydrożnymi, co to je stawiają w szczerym polu i nawet niekoniecznie przy drogach. Właśnie Kaczyński zarządził jeszcze w 2007 roku, że ekrany mają stać wszędzie, gdzie się da postawić i Tusk już był bezradny – mógł się tylko przez pięć lat przyglądać, jak wiją się ekrany setkami kilometrów. Kaczyński nie pozwolił nawet zmienić przecinka w ustawie o ekranach.

Dopiero teraz prezes dał się przebłagać i premier Tusk w końcu mógł się zabrać do zmiany przepisów ekranowych. Ale zaraz odezwały się głosy różnych niewdzięczników, że dlaczego dopiero teraz, kiedy już skończyły mu się pieniądze na autostrady? Czy chodziło o to, żeby zarobili ci, którzy mieli zarobić?A co Tusk mógł zrobić, jeśli Kaczyński twardo zabraniał?! No, ludzie kochani, znajcie proporcje winy i odpowiedzialności nominalnego premiera w relacji do faktycznego!

Identyczna jest sytuacja z projektami ustawy o aborcji, czyli zabijaniu nienarodzonych dzieci. Platforma Obywatelska jako partia liberalno-humanitarna jest jak najbardziej za zabijaniem niektórych dzieci, ale tylko niektórych. Natomiast z gruntu ciemnogrodzki PiS jest totalnie przeciwko postępowym trendom i napuścił swoich ludzi od Ziobry, żeby zgłosili projekt zakazujący zabijania upośledzonych dzieci. No i co powiecie? Część  posłów Platformy głosowała za zakazem, zapewne nie śmieli się oprzeć prezesowi i poszli za nim jak w dym. Projekt ciemnogrodzki przeszedł do dalszych prac, a postępowy został odrzucony. Natomiast postępowy szef klubu Platformy Grupiński wpadł w depresję i teraz zmienia portki co godzinę.

Ale dlaczego – zapyta ktoś mniej zorientowany – posłowie PO tak skwapliwie słuchają, co im Kaczyński podszepnie do ucha? To proste – wyjaśnił bloger folt37 – są oni bowiem zainteresowani wyłącznie mandatami poselskimi w przyszłej kadencji. Z tego założenia kolegi folta37 wynika logicznie, że mandaty w przyszłym parlamencie może im zapewnić jedynie PiS. Przecież gdyby było inaczej poszliby za głosem swojego szczerego przywódcy z Platformy. I w ten sposób Kaczyński jest również odpowiedzialny za rozłam światopoglądowy w partii obywatelskiej. Rządzi i dzieli także w Platformie. To już przelało czarę mojej goryczy.

Zatem jako zagorzały pisowiec paradoksalnie nawołuję do obalenia rządu Kaczyńskiego - niech się przynajmniej ludzie dowiedzą, kto za ten burdel odpowiada. A Jego Fasadowa Wysokość Premier Donald Tusk przynajmniej przestanie oczami świecić przed zagranicznymi przywódcami.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Polityka