seaman seaman
5789
BLOG

Korupcja w rządzie, Sawicka w ciupie, a Tusk w Poroninie

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 169

Trzeba mieć nadzieję, że minister Gowin poważnie traktuje swoją misję i nie będzie zwlekał z reformą wymiaru sprawiedliwości. Ludzie cisną się bowiem w niemożliwych kolejkach po wyroki. Szczególnie na odcinku korupcji zrobiło się tłoczno za sprawą Platformy Obywatelskiej. Dopiero co sąd zdążył obsłużyć byłą posłankę, która przed pięcioma laty z ramienia partii Donalda Tuska grasowała na odcinku szeroko rozumianej prywatyzacji, a już w kolejce ustawiają się następni kandydaci.

Gdzieś w tle sprawy Sawickiej majaczy przecież sławna już postać "pierwszego machera, frontmenki", na której możliwości "prywatyzacyjne" powoływała się świeżo skazana z partii obywatelskiej. Ja myślę, że dociekliwi dziennikarze nie zawiodą w tej kwestii i pójdą tropem tajemniczej frontmenki. Zwłaszcza liczę na tych, którzy nabyli biegłości podczas identyfikowania postronnych osób przebywających w kokpicie Tupolewa. Jestem pewien, że Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski nie przepuszczą takiej gratki, jak zdemaskowanie osoby pierwszego machera, która miała gwarantować obfitość wyrobów z firmowej lodziarni Platformy Obywatelskiej. To wymarzona sprawa dla dziennikarstwa śledczego, przecież taka frontmenka może być dzisiaj na szczytach władzy.

Karnie czekają na swoją kolejkę po wyrok platformiani spece od szeroko rozumianej informatyzacji, którzy kręcili lody pod okiem samego premiera Tuska, w MSWiA oraz Komendzie Głównej Policji. Do tego stopnia skutecznie, że unijni kontrolerzy ratując co się da, zablokowali dotacje na projekt elektronicznej administracji. A chłopaki kradli tak sprawnie, że osłupiała nawet Komisja Europejska, która niejeden przekręt widziała. Komisja do tego stopnia przeraziła się obrotnością aferałów spod znaku partii Tuska, że położyła łapę na całym projekcie i przeforsowała utworzenie wspólnego Zespołu Zadaniowego w celu naprawy chorej sytuacji.

Brukselscy urzędnicy będą bezpośrednio patrzeć na ręce polskiemu rządowi. To jest sytuacja niezmiernie rzadka w unijnej praktyce i fakt, że rząd Platformy Obywatelskiej został w ten sposób „wyróżniony” jest niezwykle wymowny. Co tu dużo mówić, to świadczy o kompletnym braku zaufania do ekipy premiera Tuska. Oczywiście oficjalnie to się nazywa program naprawczy i prace nad nowym modelem zarządzania informatyzacją. Przekładając na ludzki język – Komisja Europejska mówi, że trudno, lis jest już w kurniku, lecz mimo wszystko nie wolno zostawiać go tam samego.

A przecież opisane wyżej praktyki korupcyjne w rządzie Tuska nie są czymś wyjątkowym, to ostatni odcinek długiego serialu trwającego od początku ubiegłej kadencji. Więcej nawet, to co planowała Sawicka w nagranych rozmowach, dzisiaj jest realizowane pod pozorem komercjalizacji służby zdrowia. A Sawicka przecież nie była prorokiem, ona była jedynie wysłannikiem frontmenki z Platformy Obywatelskiej wydelegowanym na front kręcenia lodów. Proces toczył się bez mała pięć lat i cały ten czas prorządowe media przedstawiały Sawicką jako skrzywdzoną przez cynicznego agenta niewinność. Dzisiaj sąd zadał kłam temu oczywistemu fałszowi i posłał posłankę do więzienia. Nie dziwota, że na froncie medialnym zaczęło się gorączkowe rozmywanie i ściemnianie całej sprawy.

Tekst w Gazecie Wyborczej „Winna Sawicka, winny PiS”, jako żywo przypomina anegdotyczny obraz zatytułowany „Lenin w Poroninie”, na którym rewolucjonista Trocki namiętnie obłapia małżonkę wodza bolszewickiej rewolucji. Przy czym ten ostatni wbrew tytułowi dzieła nie został przez artystę uwieczniony, gdyż w tym czasie przebywał właśnie w Poroninie. Według artykułu Dominiki Wielowieyskiej korupcji winny jest PiS, sama Sawicka, CBA wraz ze swoim szefem, agent Tomek oraz Jarosław Kaczyński wspomagany przez Andrzeja Urbańskiego. W kontekście platformianej korupcji rozgrzana dziennikarka wymienia Aleksandra Kwaśniewskiego, Tomasza Lipca, Barbarę Blidę, Andrzeja Czumę. Nie ma tylko premiera Tuska, szefa partii, która ten korupcyjny proceder sprokurowała, a który jak zwykle był nieobecny w tamtym czasie. Zapewne bawił w przysłowiowym Poroninie.

To już jest norma w praktykach Platformy Obywatelskiej, że według większości mediów Donald Tusk nic nie widzi, nic nie słyszy, niczego nie jest w stanie uprzedzić ani niczemu zapobiec, gdy w grę wchodzi korupcja w jego otoczeniu. To jest po prostu zadziwiające, jaki on jest mało spostrzegawczy w ciemnych sprawkach swoich znajomych, zauszników, współpracowników. Nigdy, przenigdy niczego nie podejrzewał ani nie zauważył. Nie było go, kiedy jego najbliższy współpracownik spotykał się na cmentarzu ze skazanym za korupcję biznesmenem. W celu ściśle legislacyjnym zresztą. Szef partii nic nie wiedział, że dolnośląska Platforma pod opiekuńczymi skrzydłami jego innego najbliższego współpracownika organizuje sieć kantorów wyborczych w Wałbrzychu. Donald Tusk nie miał pojęcia, że jego totumfacki, którego zrobił ministrem sportu, podpisuje bez czytania dokumenty mogące decydować o setkach milionów złotych strat dla państwa. Tusk nie zdawał sobie sprawy, że państwo pod jego rządami posługuje się handlarzem bronią w procedurze prywatyzacyjnej największych polskich stoczni. Premier Tusk nie ma nic wspólnego z tym, że minister z jego rządu osobiście ręczył za solidność firmy budującej autostradę, która zbankrutowała po miesiącu z olbrzymim długiem.

To tylko kilka przykładów zadziwiającej niezborności Donalda Tuska, gdy chodzi o podejrzane praktyki ludzi z jego najbliższego otoczenia. Tak to wygląda w popierających go mediach. W innych kwestiach jest opisywany entuzjastycznie, jako mąż stanu, znawca gospodarki i zbawca narodu. Natomiast gdy chodzi o ludzi z jego bezpośredniej bliskości, z którymi się styka co dzień, to premier jest zdumiewającym hebesem, któremu nawet pośledniej maści kombinator wciśnie każdą ciemnotę. Doprawdy, to jakiś fenomen, żeby taką karierę polityczną zrobił człowiek z zerową inteligencją emocjonalną.

Po pięciu latach sąd wydał wyrok skazujący byłą koleżankę partyjną obecnego premiera Tuska. Wyrok za łapownictwo, który jest na razie ostatnim z długiego szeregu przestępstw korupcyjnych popełnionych przez ludzi albo pod rządami ludzi Platformy Obywatelskiej. Następni delikwenci już czekają w kolejce do sądu. To jest państwo Tuska. Zadłużone po uszy, z koszmarnie przerośniętą biurokracją, z kreatywną księgowością. A wokół niedokończone inwestycje, zerwane kontrakty, ustawione przetargi, niedotrzymane terminy, monstrualnie przekraczane koszty, a za to wszystko olbrzymie premie.

Wszystko to świadczy o powszechności i bezkarności praktyk korupcyjnych za obecnych rządów. Żeby tego  nie skojarzyć z pięcioletnią praktyką szefa rządu, to trzeba naprawdę zapiekłej głupoty.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (169)

Inne tematy w dziale Polityka