Tego wpisu dokonuję z myślą o obywatelach, których przeraził kontekst zapowiedzi szefa partii obywatelskiej, że skończyły się żarty. Są jeszcze bowiem ludzie w naszym kraju, którzy traktują słowa premiera Donalda Tuska dosłownie i wszystko widzą oddzielnie, jak w tym wierszu Tuwima. Z drugiej strony trudno się tym obywatelom dziwić, skoro kontekst słów premiera jest dosłownie zabójczy – wypowiedź miała miejsce w dniu uprawomocnienie się wyroku dożywotniego więzienia na byłym członku Platformy Obywatelskiej, który zamordował z powodów politycznych członka partii Prawo i Sprawiedliwość. Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że morderca dokonał krwawego dzieła krzycząc, że chciał zabić lidera partii opozycyjnej, ale miał „za małą broń”, to faktycznie można się zadumać nad stwierdzeniem szefa partii rządzącej, że żarty się skończyły.
Zainspirował mnie trochę tekst w Rzepie, w którym ujawniono, że minister Nowak (Sławek dla znajomych, ziomal dla nieznajomych) planuje wydać instrukcje obsługi dla przystanków autobusowych w całym kraju. Pomijam oczywiście wyzwanie logistyczne, bo to nie należy do sedna sprawy, zachwycił mnie sam pomysł. Tym bardziej że ministerstwo transportu nie obciąża budżetu państwa tą instrukcją, natomiast niewątpliwie poprawi się budżet autorów instrukcji. W sytuacji, gdy resort ministra Nowaka zablokował inwestycje na kolei oraz kontrakty na budowę autostrad, prace nad nowymi prawami jazdy, a także wszelkie inne prace, to kasa za instrukcje jest nie do pogardzenia.
I w tym miejscu wracam do meritum mojego tekstu, czyli skłonienia premiera Tuska, żeby spowodował wydanie instrukcji obsługi Platformy Obywatelskiej, która powinna zapobiec podobnym nieporozumieniom na przyszłość i oszczędzić stresu zbyt prostodusznym obywatelom. Skoro bowiem można za unijne dotacje pisać instrukcje mycia rąk, szkolić stoczniowców na domokrążców i manikiurzystów, to równie dobrze można złapać jakiś grant na „manual” partii rządzącej. Powiedziałbym nawet, że tym bardziej to się należy obywatelom, jeśli mowa szefa rządu wprowadza ich w pomieszanie i konsternację.
Ale przecież ten bolesny problem mętności przekazu nie dotyczy tylko szefa, ale również pozostałych członków kierownictwa partii i rządu. Weźmy choćby pierwszego członka z brzegu i przykład nawet podobny w sensie merytorycznym. Oto szef klubu partii rządzącej Rafał Grupiński proponuje, żeby partią opozycyjną zajęła się prokuratura, bo na jej demonstrację ktoś przyniósł tablicę z szubienicą dla premiera. Mój Boże, obywatele poczuli się kompletnie skołowani! No, bo co niby Grupiński chciał przez to powiedzieć? Przecież od razu narzuca się analogia – w takim razie kto powinien się zająć partią rządzącą, której członek przynosi nóż do biura partii opozycyjnej i podrzyna człowiekowi gardło? Zachowując proporcje w stosunku do propozycji Grupińskiego, to jego ugrupowaniem powinien się zająć chyba od razu kat?!
Takie to są rozterki obywateli z gruntu prostolinijnych, którzy na domiar złego interesują się polityką sporadycznie i dlatego, gdy mignie im w telewizorze jakiś Grupiński, to zaraz mają ciężki orzech do zgryzienia. A przecież gdyby śledzili wypowiedzi Grupińskiego, to machnęliby ręką na jego straszenie opozycji prokuratorem i przyjęli to wręcz z humorem i na wesoło. Wiedzieliby bowiem, że właśnie mija miesiąc od dnia, w którym według zapowiedzi Grupińskiego miał być gotowy wniosek z podpisami o Trybunał Stanu dla lidera największej partii opozycyjnej. I co? I nic, wniosku nikt nie widział, a nawet wszelki słuch o nim zaginął. Tyle warte jest słowo Grupińskiego, ale skąd przeciętny obywatel ma to wiedzieć?.
Dlatego konieczna jest instrukcja obsługi partii rządzącej i uważam, że premier, który jest ponoć fanatykiem sprawnej organizacji, w pierwszym rzędzie powinien o to zadbać. Oczywiście, że to nie jest taka prosta sprawa, jak w przypadku instrukcji dla przystanku autobusowego, ale przecież nie święci garnki lepią. Owszem, są w Platformie Obywatelskiej członkowie takiego kalibru, że nie mają precedensu w polityce i nie mieszczą się w żadnych znanych opracowaniach naukowych. Jednak to można jakoś załatwić, nie takie rzeczy premier załatwiał w poprzedniej kadencji, wszyscy to wiemy. Niektórym, jak sam premier czy jego wierny Graś można poświęcić całe rozdziały. No, fakt, trzeba będzie wydać osobną instrukcję obsługi Stefana Niesiołowskiego.
Inne tematy w dziale Polityka