Dwa lata po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie ustają wysiłki w celu zdemaskowania jego rzekomej słabości merytorycznej, a także nikłego znaczenia jego prezydentury i samej osoby. Wzmożenie nastąpiło kilkanaście dni przed drugą rocznicą tragedii smoleńskiej, co daje niezłe pojęcie o intencjach promotorów tej imprezy. Jej charakter jako żywo przypomina sowieckie zabiegi deprecjonowania przeciwników, organizowane pod pozorem niezłomnej dbałości o pryncypia moralne, a w szczególności o prawdę historyczną.
Niedawno czuły organ redaktora Lisa zdemaskował wstrząsającą nieodpowiedzialność śp. Prezydenta, któremu żona musiała przypominać, że pora iść spać. Redaktor Lis jest specjalistą w demaskirowce tego typu i specjalizuje się właśnie w Lechu Kaczyńskim. Pamiętam dyskusję w tokefemie na temat książki Zyzaka, kiedy to iście lisim sposobem wpadł na właściwy trop i odgadł, kto naprawdę stoi za publikacją młodego historyka. Okazało się to proste jak wszystkie genialne odkrycia – wystarczyło skojarzyć, że promotor pracy magisterskiej jest w komitecie wyborczym Lecha Kaczyńskiego. Reszta już była oczywista – prosty ciąg logiczny: magistrant Zyzak – prof. Andrzej Nowak – komitet wyborczy – Lech Kaczyński. Co należało udowodnić.
Natomiast Gazeta Wyborcza ma niejednego eksperta od osoby Lecha Kaczyńskiego, włącznie z redaktorem naczelnym. Ostatnio jednak wybił się na czoło red. Roman Imielski, który wyrósł na specjalistę od demaskowania kłamstwa. A doszedł już do takiej biegłości, że nie tylko reaguje natychmiast, ale nawet uprzedza falę kłamstwa, która dopiero ma się pojawić. Bardzo poręczny, jednoosobowy system wczesnego ostrzegania w redakcji.
Nic nie ujdzie czujności systemowego redaktora i właśnie w porę zadziałał na odcinku gruzińskim. Otóż według niego zarówno w Polsce, jak i w Gruzji utrzymuje się ciągle niesłuszna wersja skutków postawy Lecha Kaczyńskiego podczas konfliktu gruzińsko-rosyjskiego. W związku z tym redaktor ostrzega przed nadciągającą falą kłamstwa na ten temat: - Tak jak mamy już wyznawców kłamstw smoleńskich o zamachu, tak budowane teraz będą kłamstwa o wielkiej roli Lecha Kaczyńskiego w powstrzymaniu rosyjskich czołgów w Gruzji.
Dalej Imielski podaje wersję jedynie słuszną, według której to francuski mediator, czyli prezydent Sarkozy powstrzymał rosyjskie czołgi. Natomiast Lech Kaczyński pojawił się w Gruzji, kiedy już było pozamiatane i tylko sobie pokrzyczał na wiecu. To że sami Gruzini są skrajnie odmiennego zdania na temat roli Kaczyńskiego, nie ma dla redaktora żadnego znaczenia.
Ja zapamiętałem zabawny moment z konferencji prasowej, kiedy Sarkozy ogłaszał swój wiekopomny sukces. Jakiś niesforny dziennikarz zagadnął go wówczas, dlaczego w wynegocjowanym przez niego porozumieniu nie ma gwarancji integralności terytorialnej dla Gruzji? A Sarkozy naprężył cherlawą pierś i wypalił, że integralność Gruzji gwarantuje duch tego dokumentu. Myślałem, że spadnę wtedy z fotela! A wyobraziłem sobie również ten rechot na Kremlu po wypowiedzi francuskiego błazna. W każdym razie w rezultacie jego mediacji Gruzja została bez dwóch prowincji, Rosja zyskała dwie prowincje, a Sarkozy ogłosił swój sukces.
Dzisiaj więc Roman Imielski z Gazety Wyborczej przypomniał ten „sukces” francuskiego prezydenta, żeby Polakom nie przyszło do głowy, że mieli przywódcę, który był w stanie zrobić w polityce zagranicznej coś więcej niż tylko nadstawiać giętki grzbiet do poklepania, jak to praktykują obecni lokatorzy Belwederu i KPRM.
A swoją drogą, zastanawiałem się, jak ten Imielski, taki niby z cicha pęk, a wysforował się na specjalistę od demaskowania kłamstw smoleńskich, gruzińskich i wszelkich innych? I tu coś mi się przypomniało, bo skojarzyłem, że to właśnie on już dokładnie dwa lata temu nabierał doświadczenia. To on bowiem komentował katastrofę smoleńską na gorąco 10 kwietnia 2010 roku.
No więc poszukałem gagatka w sieci i znalazłem takie cudne wideo z jego komentarzem, że palce lizać po prostu! Cacuszko, jednym słowem. Link pod tekstem, bo nie potrafię wkleić cholernego filmiku! Oto mamy raptem kilka godzin po katastrofie, godzina dokładnie 17.00, jeszcze nie rozpoczęto śledztwa – ba! - nawet nie zabezpieczono dobrze klepiska smoleńskiego, a Imielski przedstawia już jedynie słuszną wersję zdarzenia: - Co do samej katastrofy wiemy już dużo więcej niż rano i niestety wszystko wskazuje na to, że przyczyną był błąd pilota.
Czyż to nie są prorocze słowa, jeśli się wspomni na późniejszą narrację prorządowych mediów, a także na czas, w jakim padły te słowa, czyli dziewiątą godzinę po katastrofie? A co to mogło znaczyć, że „wszystko wskazuje”? I proszę zwrócić uwagę, jakie to kategoryczne stwierdzenie – nie ma żadnego „prawdopodobnie” czy „być może” – wszystko wskazuje na błąd pilota i już! To musiały być bardzo poważne źródła, zapewne te same, które podpowiedziały mu inne informacje, które dzisiaj już budziłyby tylko śmiech, gdyby nie powaga śmierci. I tak Imielski snuje ruskie bujdy o trzech okrążeniach nad lotniskiem; że samolot lądował, a rządowej maszynie nie można odmówić lądowania; pilot wspólnie z prezydentem podejmują decyzję, czy lądować.
A na koniec prawdziwa perła, chociaż Donald Tusk zapewne byłby innego zdania na ten temat. Imielski zapewnia solennie, że „Rosjanie powiedzieli, że będą ręka w rękę, absolutnie będzie wspólna komisja do zbadania tej katastrofy”. Absolutnie będzie wspólna komisja. Uff! Kiedy więc sobie obejrzycie i wysłuchacie Imielskiego, to już się trochę domyślicie, dlaczego akurat on pisze teksty o kłamstwach smoleńskich i gruzińskich.
http://wyborcza.pl/1,75968,11517317,Po_klamstwach_smolenskich_klamstwa_gruzinskie.html
http://wyborcza.pl/10,82983,7755198,Imielski__Przyczyna_tragedii_najprawdopodobniej_byl.html
Inne tematy w dziale Polityka