seaman seaman
2680
BLOG

Syn klasy próżniaczej

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 60

Ponieważ mnożą się wobec mnie pretensje żem szyderca i moje posty nie wnoszą nic konstruktywnego, więc postanowiłem dzisiaj bardziej serio, chociaż mamy środek weekendu. Jednak z drugiej strony chcę się trochę usprawiedliwić z rzekomego braku powagi, bo to jest przypadłość niezawiniona. Niech ktoś z adwersarzy, którzy wytykają mi płochość, spróbuje napisać coś poważnego o dokonaniach ministrów Grasia, Nowaka czy Muchy. Wtedy zobaczymy, kto tu jest bardziej niepoważny.

Skoro już jestem przy ministrach rządu Donalda Tuska, to nieuniknionym kontekstem jest oczywiście wywiad udzielony SE przez Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS-u, który wyróżnia się z klasy politycznej między innymi tym, że nie dość, iż o coś mu w polityce chodzi, to także wie dokładnie, czym powinna być polityka. Właśnie w tym kontekście Jarosław Kaczyński nadzwyczaj celnie podsumował to coś, co uprawia Donald Tusk, kiedy nie uprawia sportu, a skończył się długi weekend.

Mamy do czynienia ze spektakularnym kryzysem sposobu uprawiania polityki. Polityki, która właściwie całkowicie odrzuca jej warstwę merytoryczną, która przecież powinna być w samym centrum wszelkiego rodzaju przedsięwzięć publicznych. Wskazuje na to skład rządu, który został stworzony na zasadach niemających nic wspólnego z meritum(...)Co wspólnego z budowaniem dróg czy autostrad ma pan Nowak? Albo czy kiedykolwiek wykazał się jako bardzo energiczny polityk? Oczywiście dobrymi ministrami nie muszą być tylko fachowcy z danych dziedzin. Ale Nowak nigdy nie błysnął jako pomysłowy człowiek – powiada Kaczyński.

Ja już nie chcę się znęcać nad politologiem Nowakiem, który akurat przedwczoraj uspokajał dziennikarzy zaniepokojonych pęknięciami na autostradzie A2, że on osobiście oceni sytuację. Ale czy to nie jest najlepsza ilustracja dla słów Kaczyńskiego? Przecież to się musi rzucać w oczy każdemu, kto chce widzieć, że ministrowanie Nowaka to jest koszmarna fikcja. Że tu nie chodzi o drogi ani koleje, ani w ogóle o państwo, tylko o szczebel w karierze zausznika.

Wszystkie te hasła rządu Tuska - cztery płaszczyzny inteligentnego rozwoju, trzecia fala nowoczesności, albo siedem dźwigni rozwojowych – to jest próżnia doskonała, jeśli chodzi o meritum. Doskonale adekwatna do możliwości tej ekipy, bez konkretu i terminu, żadnej podstawy materialnej ani finansowej. Wszystko w takim stopniu ogólności, żeby nikogo nie można było w przyszłości złapać za słowo.

Podobnie próżniaczej ekipy na naszej scenie politycznej nie było od czasów komuny, nawet postkomuniści starali się coś robić dla państwa i narodu, żeby się wypromować na szczerych patriotów. Jarosław Kaczyński twierdzi we wspomnianym wywiadzie, że to kwestia kulturowa: - Żeby skutecznie sprawować władzę, trzeba być głęboko osadzonym w pewnym typie kultury. Kultury odpowiedzialności, działania dla dobra publicznego. Taka kultura sprawia, że rządzący są gotowi rezygnować ze swoich partykularnych interesów(...)On i jego ekipa należą do kultury cygara, dobrego wina, rozgrywek personalnych i PR-u. To z całą pewnością nie są ludzie, którzy powinni sprawować władzę. Dzisiejsza ekipa rządząca to tacy "królowie życia" na koszt podatnika.

Zapewne ta próżniacza mentalność w jakiś sposób znajduje pozytywny oddźwięk w różnych grupach społecznych. Zabawna, lecz i symptomatyczna historia związana jest ze znaną wypowiedzią Tuska o politykach jako klasie próżniaczej. Ówczesny wicemarszałek Senatu broniąc się przed zarzutami o obrazę całego środowiska politycznego, tłumaczył się, iż jego wypowiedź na kongresie liberałów nie miała charakteru wystąpienia senackiego, niezwiązana była z funkcją. To obrazuje także obecny stan świadomości ekipy Tuska – jeśli się nie jest przywiązanym do żadnych poglądów, brak wyraźnej tożsamości kulturowej, to wszystko można zrobić i powiedzieć w zależności od sytuacji, miejsca i okoliczności. Kiedyś podobną mentalność nazywano nihilizmem, dzisiaj to postpolityka.

Od wczoraj we wszystkich mediach protuskowych wypowiedź premiera, że dłuższa praca to przyjemność. I nie ma ponoć innego wyjścia, jak tylko zacisnąć zęby i oddać się tej rozkoszy. To ma być głos w debacie na temat podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Do opinii publicznej przebił się także przykład Szwecji, gdzie rzekomo zamierzają podwyższyć wiek emerytalny do 70 lat, a może i więcej. Natomiast tylko w Rzepie znalazłem wypowiedź szwedzkiego ministra, że u nich nie ma sztywnego wieku przechodzenia na emeryturę.

To bardzo wrażliwa politycznie kwestia, o której również w Szwecji dyskutujemy. U nas nie ma jednak sztywnego wieku przechodzenia na emeryturę. Można zabrać swoje oszczędności w wieku 61 lat. Istniała możliwość pracy do 65 roku życia. Teraz podnieśliśmy ten limit do 67 lat a są propozycje, aby wydłużyć czas aktywności zawodowej do 69 roku życia. Należy podkreślić, że wybór należy do pracownika – mówi szwedzki minister.

A u nas wybór należy do rządu i biznesmediów. Widocznie nihilizm to nie tylko mentalność, to także wspólny interes. I co im zrobimy? Byle do wiosny.

http://www.ekonomia24.pl/artykul/706245,815871-Peter-Norman--dobrze-sobie-radzicie.html?p=2

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka