seaman seaman
3751
BLOG

Edmund Klich eto nie była oszybka

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 27

Dzisiaj nawet Gazeta Wyborcza jest mądra i uważa, że były polski akredytowany przy rosyjskiej komisji śledczej musiał odejść; że jest on pierwszym błędem polskiego rządu w sprawie śledztwa smoleńskiego. A fundamentalnym dowodem ma być fakt, że popadł w konflikt z Komisją Badania Wypadków Lotniczych. Dlaczego w takim razie nie musiał odejść, kiedy popadł w konflikt z tą samą komisją po raz pierwszy, a było to rok temu?

Wtedy zarzucano mu bierność, nieudolność, brak profesjonalizmu i skuteczności. A były to zarzuty bardzo konkretne, między innymi, że to z powodu jego niefrasobliwości nie dopuszczono polskich specjalistów do badania wraku. I nikt z mainstreamu wówczas nie sugerował, że powinien odejść. Wręcz przeciwnie, trwał w najlepsze festiwal Klicha w mediach, które spijały mu z ust każde zdanie niczym prawdę objawioną. A przecież mówił takie bzdury o generale Błasiku, czy odchodzeniu samolotu na drugi krąg w automacie, że nie trzeba było być specjalistą, aby włos się jeżył na głowie.

Poza tym, jeśli już oceniać postępowanie Klicha w kontekście śledztwa, to nie można zapomnieć, że śledztwo prowadzili Rosjanie, to nie było polskie śledztwo. Z polskiego punktu widzenia jego akredytowanie przy MAK było na pewno katastrofalną pomyłką rządu, najdelikatniej mówiąc. Ale jeżeli spojrzymy na całą sprawę z rosyjskiej perspektywy, to był strzał w dziesiątkę.

Nie sposób przeoczyć, że całkowita dominacja rosyjskiej strony w wyniku przyjęcia załącznika 13 jako podstawy śledztwa, była rezultatem inicjatywy Klicha. To on podchwycił telefoniczną sugestię Aleksieja Morozowa tuż po tragedii i z miejsca wyjechał do z Dęblina do Warszawy, jakby się obawiał, że ktoś go uprzedzi. I po przyjeździe z miejsca sam zasugerował ministrowi Grabarczykowi załącznik 13 do konwencji. Każdy przyzna, że trudno o lepszy przykład ulegania wpływowi obcego mocarstwa.

Kiedy tenże Morozow wyraził sprzeciw, że meteorolog od Klicha współpracuje z polskimi prokuratorami wojskowymi, nasz akredytowany posłusznie interweniował i ostrzegł, że go wyłączy z zespołu. Swoją drogą to ewenement, żeby w dwustronnej rozgrywce uczestnik jednej ze stron tak bardzo starał się wypełniać sugestie drugiej. Zresztą ten przykład najlepiej pokazuje pozorność woli współpracy ze strony Rosjan w tym śledztwie – nie było żadnej merytorycznej przeszkody, żeby polski specjalista współpracował zarówno ze stroną wojskową, jak i cywilną. Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem jest chęć utrudnienia współpracy. Klich się tego podjął.

Także później Morozow dbał o pozycję Klicha i troskliwie dopytywał, czy aby nie potrzebuje bezpośredniego dostępu do premiera i obiecywał swoją pomoc w tej sprawie. To też jest rzadkie zjawisko w politycznej przyrodzie. Obcy przedstawiciel proponuje polskiemu przedstawicielowi, że w jego interesie będzie wpływał na polskie władze. Takie rzeczy robi się wyłącznie dla ludzi, co do których ma się pewność, że się na nich nie zawiedzie.

Dzisiaj Klich został odwołany ze stanowiska szefa komisji wypadków lotniczych, ale naszemu rządowi jakoś nie przeszkadzał, kiedy sprawiał wrażenie, jakby był rosyjskim akredytowanym przy polskim rządzie. Zatem parafrazując znany dowcip można zadać pytanie, kto zamawiał Klicha? W tym kontekście odpowiedź może być tylko jedna: ruskie. Bo dla Rosjan Klich na pewno błędem nie był. Bez względu na jego motywacje, nie sposób przejść do porządku dziennego nad jego zachowaniem.

Unikał konfliktu ze stroną rosyjską, wchodząc bez obaw w konflikt z polską prokuraturą i na dodatek nie krył tego w mediach. Dzisiaj Klich jest błędem dla naszego mainstreamu, bo miał za duże parcie na szkło, bo nagrywał ministra, bo miał konflikt z podwładnymi. No, niby tak, poważne sprawy. Jednak w gruncie rzeczy to jest mniej istotne. Istotą postawy Klicha w czasie śledztwa było, że nie kłócił się z rosyjskimi prokuratorami, nie przekonywał w mediach do polskich racji, że nie nagrywał rosyjskiego ministra, tylko polskiego.

Paweł Graś popełnił oczywisty błąd, bo pomylił uniformy cmentarnych hien z rosyjskich służb. Eto była prosta oszybka. Ale polskiemu akredytowanemu w dziwny sposób  pomyliły się role. Chociaż dla Morozowa na pewno nie był pomyłką.


 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka