seaman seaman
870
BLOG

Umiarkowana przejezdność w granicach obowiązującego prawa

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 32

Nagły zwrot akcji, który premier zastosował w sprawie ACTA, spowodował liczne perturbacje w szeroko rozumianym obozie władzy. W produkcji filmowej takie zwroty są bardzo przydatne w przypadku, gdy scenarzyście kończą się pomysły, a potrzebuje jeszcze tekstu na półtorej godziny projekcji obrazu. Niestety, w polityce ostry zakręt powoduje, że nieuprzedzeni aktorzy tracą rytm. Najczęściej ci nadgorliwi.

Coś takiego z powodu wolty Tuska przydarzyło się Stefanowi Niesiołowskiemu, który nigdy nie zmarnuje okazji, żeby wyskoczyć przed szereg. Tym razem nadstawił klatę za premiera, gdy ten niepomny na brak sondaży, kilka tygodni temu zapowiedział, że nie ugnie się przed szantażem. Niesiołowski nie dość, że wówczas skwapliwie przytaknął szefowi rządu, że „ACTA jest bardzo dobre”, to jeszcze dodatkowo nazwał demonstrujących idiotami, którzy walczą z „wymyślonym niebezpieczeństwem”.

No i teraz nie wiadomo, jak potraktować w tej sytuacji zwrot Tuska. Bo z punktu widzenia Niesiołowskiego, jego szef przyłączył się do idiotów, lub przywidziało mu się nieistniejące niebezpieczeństwo. Premier zidiociał albo ma jakieś omamy. Albo jedno i drugie. Mogą być różne domysły w tej kwestii, ale wygląda na to, że w każdym scenariuszu Stefan Niesiołowski musi odszczekać, co naszczekał na premiera. Tak to bywa, gdy ktoś notorycznie wychodzi przed szereg.

W cieniu tego zabawnego pokłosia występów byłego wicemarszałka odbywa się także inne przedstawienie, w którym główną rolę odgrywa Sławomir Nowak, minister od transportu, gospodarki morskiej i czegoś jeszcze. On z kolei walczy z materią autostrad, które najpierw miały opleść nasz kraj nowoczesną siecią, potem zamieniły się w jakieś tajemnicze schetynówki, a teraz trwa walka o ich przejezdność. Moim zdaniem minister Nowak, jeśli chodzi o tak zwaną vis comica, czyli zdolność wzbudzania wesołości, ma wszelkie dane, żeby zostawić w pobitym polu Niesiołowskiego i Grasia razem wziętych.

Dokładnie nie wiadomo nawet, co to jest ta przejezdność. Na zdrowy rozum chodzi o możliwość przejechania drogą, ale to nie jest pewne. W tym celu bowiem minister Nowak przygotowuje specjalną ustawę, o której on sam ma raczej mgliste wyobrażenie. Mówienie o przejezdności wymaga przygotowania specustawy, którą ja rozpocząłem robić. Jesteśmy w finale prac nad tą ustawą tak, żeby odcinki, które będą możliwe do dopuszczenia do ruchu, były bezpieczne z punktu widzenia uczestników ruchu drogowego” - tłumaczy zawile Nowak, który zaledwie rozpoczął ustawę robić i już jest w finale.

Zatem bezpieczeństwo na przejezdnych autostradach budowanych przez rząd Tuska będziemy mieli zapewnione ustawowo. Skoro autostrad nie można ukończyć fizycznie, to się zapisze w prawie, że są przejezdne. A jeśli ktoś jest słabej wiary i zwątpi w swoje bezpieczeństwo, to niech nosi przy sobie Dziennik Ustaw. Ale to nie jest takie proste. Autostrady przejezdne dzielą się bowiem na dwie podgrupy: ukończone i nieukończone. Minister cierpliwie wyjaśnia: -Autostrady na Euro 2012 będą przejezdne, ale na nieukończonych odcinkach dopuszczalna prędkość maksymalna będzie ograniczona do 70 – 90km/h.

Mamy zatem przejezdność ograniczoną 70-90km/h oraz przejezdność normalną 140km/h. Nowak przyrzeka także, że zrobi wszystko w granicach prawa, żeby na odcinku A2 po Chińczykach przejezdność była możliwa. Trzeba mimo wszystko przyznać człowiekowi, że ma do czynienia z bardzo trudną materią. Bo proszę sobie wyobrazić, jak skomplikowany będzie system pobierania opłat za te wszystkie odcinki w zależności od stopnia zaawansowania przejezdności. Trzeba będzie wykupić w NASA licencję na specjalny program satelitarny.

Ja bym na wszelki wypadek zapisał w ustawie, że wszystkie odcinki autostrad bez względu na ich przejezdność, są także przechodnie. To na pewno nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc kierowcom, którzy się pogubią w tych niuansach polskiego ustawodawstwa autostradowego. W Sejmie zaczną projekt Nowaka poprawiać, Senat dorzuci swoje. Potem urzędnicy ministerialni napiszą szczegółowe rozporządzenia. Zrobi się z tego coś na kształt i objętość traktatu lizbońskiego i nikt już nie będzie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego przejezdność autostrad powinno się od razu wpisać do konstytucji. Jako prawo człowieka i obywatela.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka