Rząd Donalda Tuska szybciutko policzył, że kobieta urodzona w 1974 roku, która przejdzie na emeryturę w postulowanym przezeń systemie emerytalnym, czyli w wieku 67 lat, otrzyma świadczenie o ponad 72 procent wyższe niż w systemie dotychczasowym. Wszystkich, którzy wierzą w takie wróżby rządowe, nakłaniam do sięgnięcia pamięcią w niedaleką przeszłość. Do źródeł z czasów, gdy tworzono reformę OFE.
Można tam zobaczyć, jakie emerytury wyliczyli nam wówczas ci sami specjaliści zapewne, którzy dzisiaj podpowiadają rządowi Platformy. I porównać tamte obietnice z dzisiejszą rzeczywistością pierwszych emerytów - beneficjentów systemu OFE. Przepraszam za użycie określenia „beneficjent”, bo zakrawa w tej sytuacji na szyderstwo z człowieka bezczelnie wystrychniętego na dudka przez państwo, a konkretnie przez establishment polityczno-finansowo-medialny. Polecam też analizę, kto naprawdę zrobił pieniądze na działalności OFE, to dużo wyjaśnia. Bo to na pewno nie są składkowicze tych funduszy.
Dzisiaj mamy do czynienia z identyczną hucpą, a nawet większą, bo z rządem Donalda Tuska. I tak samo jak wtedy i ci sami ludzie wmawiają nam, że nie ma innego wyjścia dla bezpieczeństwa przyszłych emerytur, już nic nie da się zrobić, tylko drastycznie wydłużyć wiek emerytalny. A skuteczność tego rozwiązania ma zagwarantować rząd Tuska, Boniego, Arłukowicza, Rostowskiego, Muchy, Grasia i Nowaka. Przecież to jest humor satyra przedniej marki, gdyby nie chodziło o kolejne bezczelne wykorzystanie naiwności ludzkiej.
Jeśli koronnym argumentem za wydłużonym czasem pracy ma być wspomniane na początku wyliczenie, to ja mówię przepraszam, biorę kapelusz i wychodzę. Ja pierwszy rzucę kamieniem w ten rząd, który nie jest w stanie nawet zapamiętać wieczorem, co robił rano. Powierzyć rządowi Tuska fundamentalną reformę systemu emerytur, to jak dać małpie brzytwę i jednocześnie wrzucić ją do wanny pod kran z wrzątkiem. Małpa z brzytwą w kąpieli narobi tyle szkód, że nawet nieszczęsny Buzek ze swoim OFE może się schować.
Bo co nam z tego, że wydłużymy wiek emerytalny nawet do 70 lat (tak sugeruje Komisja Europejska! - do 2060 roku wiek odchodzenia z rynku pracy powinien osiągnąć 70), kiedy po tym Tusku przyjdzie taki sam Tusk, a potem jeszcze raz podobny Tusk, czy inny cwaniak i okaże się, że musimy tyrać do osiemdziesiątki z hakiem? Czy nie do tego sprowadza się wołanie polityków o dłuższy czas pracy, bo spaprali wszystko, co mogli do tej pory?
Jakie kroki przez pierwszą kadencję podjęli Tusk i jego wesoła trzódka, żeby powstrzymać spadek urodzeń? Co takiego zrobił, żeby powstrzymać wzrost bezrobocia? Niedołęga, który nie potrafił wdrożyć programu 50+, plecie nam dzisiaj androny, że konieczne jest przedłużenie czasu pracy. Minister Boni pisze przez cztery lata program rozwoju Polska 2030, a kiedy trzeba było wykonać najprostszy ruch z tego rozwoju – ograniczyć wydatki na administrację publiczną – to jedyne, co potrafił, to wystawić do kamer swoją bezradnie rozdziawioną gębę i kłapać bzdury o trudnościach obiektywnych. A potem lekką, leciutką ręką wydali pół miliarda złotych na imprezy swojej durnej prezydencji. I tym ludziom ja mam powierzyć przyszłość swoich dzieci i wnuków? Wolne żarty.
Dzisiaj słyszę, że dzięki tej reformie, zamiast dopłacać pieniądze z budżetu do emerytur, państwo będzie je przeznaczać na innowacyjność, drogi, edukację, opiekę zdrowotną. Jednocześnie obiecują zatrudnienie do 67 roku życia, przecież inaczej to nie ma sensu. Zatem muszą praktycznie zlikwidować bezrobocie. Jak to wszystko zrobić za jednym zamachem w ciągu kilkunastu lat?
Jeśli usłyszę wiarygodną odpowiedź na to pytanie; jak zobaczę program krok po kroku, a jaki sposób to osiągnąć; ujrzę czarno na białym kosztorys takiej mapy drogowej, a także nieprzekraczalne terminy i źródła finansowania, to się zastanowię. Na razie rząd Tuska i Grasia rzucił mi prostackie wyliczenie, że emerytura kobieca wzrośnie o 70 procent, jak im zaufamy. To ma być argument. Owszem, to jest argument dla idiotów.
Ludzie, którzy spaprali w teraźniejszości wszystko, co możliwe, teraz mówią mi, że biorą odpowiedzialność za przyszłość. To jest kolejny humbug tego rządu, szukanie frajera na kajak, epatowanie pozorna chęcią reform. Nie zrobili nic w sprawie zapaści demograficznej; bezrobocie rośnie jak na drożdżach, koszty pracy również; zlikwidowano przemysł, górnicy jeżdżą do Czech, stoczniowcy do Norwegii; ludzie tyrają za grosze na umowach śmieciowych; młodzi gremialnie uciekają za granicę. A sprawcy tego wszystkiego, Tusk ze swoimi nieudacznikami, obiecują nam 70-procentowy wzrost emerytury w 2040 roku. Kolejny wybieg propagandowy, żeby wypaść na reformatorów-wizjonerów przyszłości, skoro się skompromitowało doszczętnie w teraźniejszości.
Ja już dałem swój podpis za referendum w sprawie przedłużonego wieku emerytalnego. Dziękuję bardzo, niech załgani akwizytorzy świetlanej przyszłości od Tuska ćwiczą swoje sztuczki na szczurach.
Inne tematy w dziale Polityka