seaman seaman
6468
BLOG

Premier wychodzi z siebie, u rzecznika bez zmian

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 56

Wbrew tytułowi notki zacznę jednak od Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego ministra, który z kolei przeszedł samego siebie. To zaskakujące dosyć, bo akurat ten delikwent w porównaniu z takimi platformerskimi gwiazdami, jak Kidawa-Błońska czy Tomczykiewicz stanowił do tej pory przykład umiarkowania w mówieniu głupot od niechcenia. Piszę to w nastroju melancholijnym, bo w końcu nie raz i nie dwa miałem okazję się przekonać, że zaskoczony polityk jest zdolny do popełnienia każdej bzdury. Jednak za każdym razem jest to dość przygnębiający obraz, a cóż dopiero, gdy kompromituje się polityk pretendujący do rządu.

Były minister sprawiedliwości zagadnięty o pracę ekipy Tuska palnął, że rząd potrzebuje czasu na rozruch. Takie dictum zatkało nawet dziennikarkę z Polska The Times, czyli osobę z natury rzeczy przyjazną Platformie. Fakt, że można było się zdziwić, bo po pierwsze Tusk i większość ministrów są na rozruchu już cztery lata z okładem, a nowi starają się wręcz zwalniać, a nie przyspieszać.

Sławomir Nowak od infrastruktury hamuje szybkie koleje i co się tylko da; Krystyna Szumilas od edukacji odwołuje sześciolatki ze szkół. Najgorzej ma Bartosz Arłukowicz od medycyny - nie dość, że się nie rozruszał, to jeszcze się cofnął z ustawą refundacyjną, a w dodatku musi chwalić poprzedniczkę, która mu ten klops zostawiła. Ten człowiek przerabia prawdziwe ćwiczenie z pokory! Natomiast Gowin na początek głęboko się zamyślił, a teraz robi dużo szumu na jałowym biegu. Boni jak zwykle pisze program „Polska 2030”.

Ten fatalny dysonans pomiędzy zapowiedziami Tuska a rzeczywistością dręczy także innych prorządowych dziennikarzy, którzy popadają przez to w chaos poznawczy. Niektórzy, jak choćby Katarzyna Kolenda-Zaleska, tracą przez to instynkt samozachowawczy i narażają się na pogardliwą burę od swojego ulubionego męża stanu. Zadała ona premierowi bardzo głupie pytanie: - Które z zapowiadanych przez niego w expose reform oraz ustaw trafiły do Sejmu? W dodatku pogrążyła się jeszcze bardziej w szaleństwie, przypominając mu, że według jego obietnic miały tam trafić przed Wigilią.

No, to już przelało czarę goryczy i z premiera wyszedł Donald Tusk w całej krasie, taki, jakim go znają tylko najbliżsi współpracownicy. Ten prawdziwy Tusk z miejsca skierował Kolendę-Zaleską na kurs internetowy do Grasia, który ma ją przeszkolić w szukaniu informacji na temat reformatorskich poczynań rządu Tuska. No, to może potrwać, taki kurs, bo materia jest tajemnicza i skomplikowana, skoro premiera aż tak poniosło. Z pewnością Kolenda-Zaleska będzie się musiała starać o certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Niech się cieszy, że premier skierował ją od razu do Grasia, a nie do dyżurnego lekarza kancelarii.

A skoro już jestem przy Grasiu, to u niego bez zmian. Premier ciągle zwraca się do niego na przemian Paweł (niczym stary subiekt Rzecki do służącego) lub panie ministrze. Czyli przyszłość rysuje mu się nadal różowo. Forma mu dopisuje, kondycja również, więc bredzi co mu ślina na język przyniesie, ani się nie zająknie. Ostatnio wypowiedział się na temat raportu komisji Millera. Stwierdził, że jeśli chodzi osobę gen. Błasika, to w raporcie jest to wprost powiedziane, że gen. Błasik nie wywierał presji.

Dlatego odpowiedzią Polski na raport MAK-u był rzetelny polski raport komisji Millera. Solidny, rzetelny i dobrze rozpowszechniony w świecie raport. Po stronie gen. Błasika nie znaleziono tam absolutnie żadnej winy – bez zmrużenia oka oznajmił rzecznik rządu Donalda Tuska i piorun go w kark nie trzasnął. Widocznie opatrzność ma wobec niego jakoweś ukryte intencje, jakby powiedział pan Zagłoba.

Musi mieć. Bo w raporcie komisji Millera, na stronie 236 stoi czarno na białym:  „Można natomiast stwierdzić, że istniała presja, która oddziaływała na załogę w sposób pośredni, związana z rangą lotu, obecnością najważniejszych osób w państwie na pokładzie samolotu i wagą uroczystości w Lesie Katyńskim. Należy także przyznać, że elementem presji pośredniej była obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kabinie załogi, gdyż w świadomości dowódcy statku powietrznego mogła pojawić się obawa o ocenę jakości wykonania przez niego podejścia do lądowania”.

Dziennikarka Kolenda-Zaleska stoi przed wielką szansą. Jeśli zaliczy u Grasia kurs wyszukiwania informacji, spełni podstawowe kryterium naboru do rządu Tuska.

http://www.polskatimes.pl/artykul/495982,kwiatkowski-poczekajmy-rzad-tuska-potrzebuje-troche-czasu,2,id,t,sa.html?cookie=1

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tusk-powinien-sugerowac-zmiane-raportu-mak-gras-ni,1,5004445,wiadomosc.html

http://www.deon.pl/download/gfx/deon/pl/defaultaktualnosci/42/8970/1/raportkoncowytu-154m.pdf

 http://wpolityce.pl/wydarzenia/21743-tusk-zupelnie-nie-w-formie-ale-chce-uczyc-z-grasiem-dziennikarzy-jak-korzystac-z-internetu

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka