seaman seaman
3096
BLOG

Opowieści z kokpitu, czyli o czym szumią pancerne brzozy

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 82

W trudzie i znoju rozgrzanych umysłów rodzi się zmodernizowana wersja hipotezy naciskowej. Licząc poszczególne edycje od 10 kwietnia 2010, to już będzie chyba Presja 4.0 albo nawet wyższy update. Agnieszka Kublik wyśledziła, a Jerzy Miller wyczuł, że w kokpicie Tupolewa było dwóch generałów.

Jak z powyższego wynika, tym razem jest to projekt, który ma cechy zarówno logiczne, jak i metafizyczne. Logika Gazety Wyborczej jest jak zwykle piorunująca: - Krakowscy eksperci odczytali słowo „Tadek” i słowo „generałowie”. To oczywiście przesądza sprawę, w kokpicie musiał być jakiś Tadek.

Kublikowa dokonuje więc błyskawicznej operacji umysłowej (tak zwany blitzkrieg mózgowy) i po przeanalizowaniu około czterdziestu milionów kombinacji na sekundę wychodzi jej, że to był generał Tadeusz Buk, dowódca wojsk lądowych. W dodatku Miller potwierdza to metafizycznie, zwierzając się Kublikowej, że już dawno to wyczuł, ale jakoś nie miał śmiałości powiedzieć. Brakowało mu tylko imienia. Teraz mają już komplet danych.

Rzecz jasna to są dopiero zręby nowej hipotezy, będzie uzupełniana, wygładzana i doskonalona. Prace pójdą przypuszczalnie w dwóch kierunkach. Pierwszy jest taki, że jeden generał trzymał, a drugi naciskał. Albo inaczej, jeden pilnował drzwi, żeby nie uciekli, a drugi wywierał presję na załogę. I tak na zmianę. Oczywiście cały czas milczeli jak głazy.

Trzeba się teraz jedynie zatroszczyć, żeby MAK adekwatnie dopasował sektor, w którym znaleziono ciało drugiego generała – musi być gdzieś w pobliżu kokpitu. Najlepiej w bezpośredniej bliskości drzwi. Żaden problem, generałowa Anodina już ma wprawę, przesłuchają jeszcze raz osoby, które sporządzały plan miejsca zdarzenia. Nowy protokół przesłuchania odbierze Seremet przy okazji kolejnej wizyty w sprawie zabezpieczenia wraku.

Z kolei redaktor Lis wraz z zaproszonymi ekspertami obalał bezwstydne oszczerstwa, jakoby rosyjska brzoza nie mogła połamać zwykłego samolotu pasażerskiego. Bardzo pomógł mu zwłaszcza jeden z nich, który kiedyś miał zderzenie z ptakiem, jak sam stwierdził. Konkretnie coś podobnego do wrony.  Ptak wielkości wrony robi takie zniszczenia, że w samolocie dziura może być wielkości metra, albo więcej – oświadczył autorytatywnie pierwszy ekspert. Jednak ta ekspertyza nie wydała mi się profesjonalna, a także niezbyt ścisła. Cóż to bowiem znaczy takie określenie  „albo więcej”? Że wrona może zrobić w samolocie dziurę wielkości ciężarówki, czy co?

Natomiast drugi ekspert zaproszony przez Lisa poparł pierwszego eksperta, mówiąc, że blachy Tupolewa są cienkie jak w naszych samochodach. Ale nie zdradził się, niestety, jaki on sam ma samochód, co czyni jego ekspertyzę co najmniej niepełną. No, bo dajmy na to – jeżeli on posiada enerdowskiego Trabanta z dykty, to raczej nie ma prawa się wypowiadać o grubości blach.

Jedna rzecz mnie uderzyła w tym programie, że Lis ze swoimi ekspertami bezwiednie dostarczyli amunicji wrażej komisji Antoniego Macierewicza. Przyszło mi bowiem do głowy, że taka wredna wrona, co się z nią zderzył ten pierwszy ekspert, może przecież bez trudu złamać brzozę? To otwiera szerokie pole do nowych spekulacji. Wtedy układają się poszczególne elementy układanki zwolenników wersji zamachu.

Mogło być bowiem tak, że samolot został zniszczony w inny sposób niż przez brzozę, a brzoza została złamana przez jakąś bezpańską wronę. I w takim przypadku upada hipoteza zwolenników pancernej brzozy, jakoby brzoza i samolot połamali się wzajemnie. Skoro bowiem głupia wrona może narobić takich szkód, to co dopiero, jeśli wziąć pod uwagę jakieś większe ptaszysko, choćby bociana?! Gdyby nadleciał z przeciwka, mógłby za jednym zamachem (nomen omen) połamać brzozę i strącić samolot. Oczywiście, ta moja teoria też wymaga dopracowania.

Osobiście bym radził redaktorowi Lisowi, żeby zapraszał więcej ekspertów tej klasy do swojego programu, to może ich ekspertyzy jakoś się nawzajem dopełnią. Co najmniej po czterech. Jest także dodatkowa korzyść. Program mógłby wtedy zmienić nazwę na bardziej atrakcyjną, która przyciągnie rzesze młodocianych widzów. Na przykład „Czterej pancerni i Lis”.

http://wyborcza.pl/1,75248,10991834,W_kokpicie_Tu_154_bylo_dwoch_generalow.html#ixzz1juuvdlC8

http://wyborcza.pl/1,75478,10977356,Eksperci_u_Lisa_obalaja_mit_Macierewicza_o_brzozie.html?as=2&startsz=x#ixzz1jv4GcR6O

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Polityka