W dniu wyborów premier Donald Tusk zapewniał, że teraz wszystko będzie robił cztery razy szybciej, żeby fale nadciągającego kryzysu nie zalały naszej zielonej wyspy. Wszystko z wyjątkiem formowania rządu, który od ogłoszenia wyborów formuje się już 5 tygodni i jeszcze kilka dni potrwa. Widocznie rząd nie jest najważniejszy w walce z kryzysem.
Jednak jest możliwe, że krzywdzę premiera tą kpiną, bo tuż po wyborach ogłosił, że nowy rząd powstanie dopiero od przyszłego roku. Wtedy wszystko jest jasne – premier zamierzał powołać nowy rząd 20 tygodni po wyborach i wywiązuje się z obietnicy – pięć to jest cztery razy mniej niż dwadzieścia.
Wszyscy, którzy podejrzewali, że Donald Tusk nigdy nie wyrósł z dziecięcych zabaw i fascynacji, mają teraz potwierdzenie swoich obaw. Premier obejmując Ministerstwo Zdrowia, zapewnił sobie bezpośredni dostęp do akcesoriów lekarskich i personelu medycznego. A pyszna jest zabawa w doktora, sam jeszcze pamiętam z lat chłopięcych. Natomiast biorąc pod swoje skrzydła infrastrukturę, może pobawić się prawdziwymi pociągami, o czym zapewne marzył jako dzieciak, gdy z rozdziawioną buzią oglądał zabawki na wystawie sklepowej. Szkoda tylko, że precedens dziecięcych upodobań polityków jest raczej smutny – jeden psychiatra z otoczenia premiera przez cztery lata bawił się w wojsko. Skutki są gorzej niż opłakane.
Minister Rostowski usiłuje stosować się do zalecenia premiera i ułożył trzy wersje budżetu państwa na jeden rok. Co prawda, jeśli chce ściśle przestrzegać narzuconych przez Tuska reguł, to powinien dorzucić jeszcze jedną wersję. Wtedy będzie mógł popatrzeć premierowi śmiało w oczy i zameldować, że zadanie wykonane. Wyobrażam sobie, co zrobi nowy minister edukacji, żeby przypodobać się premierowi – w tym resorcie normą było kilka zmian w programach nauczania rocznie. Biedne dzieci.
Jeszcze zabawniejsza od tych gier i zabaw szefa rządu jest konfuzja prorządowych mediów, które spodziewały się, że spłoszony kryzysem premier w dwa dni utworzy rząd i reformy ruszą z kopyta. Tymczasem Tusk bawi się w doktora, a gdy mu się znudzi, to napiernicza się z kolegami w partyjnej piaskownicy. A niby dlaczego miałoby być inaczej, skoro do tej pory nicnierobienie przynosiło mu same polityczne zyski?
To rozczarowanie bezwładem Tuska w obliczu kryzysu jest tym dziwniejsze, że wszyscy jego zwolennicy pocieszali się przed wyborami, iż w wypadku zwycięstwa będzie kontynuacja. No to jest kontynuacja i to nawet bardziej zdecydowana niż w pierwszej kadencji – druga zaczęła się od zaniechania powołania nowego rządu. Rzadko można doświadczyć tak udanej kontynuacji.
Oczywiście, nie wszystko będzie tak samo. Zamiast orlików będą świetliki; w miejsce schetynówek zrobi się jakieś, powiedzmy, nowakówki. Nie będzie zielonej wyspy - w tej sprawie już przed wyborami ukazała się instrukcja dla posłów PO, żeby broń Boże nie wspominać, że suchą noga przeszliśmy przez kryzys. Ale skóra na nas pozielenieje. Minister Boni opracuje strategię Polska 2080 a może i jeszcze głębiej sięgającą w przyszłość. Grabarczyk i Kopacz ujrzymy w nowych rolach i kostiumach, więc kabarety nadal będą kwitły.
Prezydencja się skończy w tym roku, więc piarowcy z KPRM już opracowują nowe wyzwania, żeby premier mogł podejmować nowe zobowiązania. Kibice nadal będą mieli ciężki żywot, a może i jeszcze cięższy niż dotychczas. EURO 2012 już niemal stuka do drzwi i trzeba będzie koniecznie wytłumaczyć opinii, czemu nie można dojechać na stadion.
Jak kontynuacja, to kontynuacja. Na dobry początek premier zabawi się w doktora i kolejkę elektryczną na prawdziwych torach. Wina popije, Eurosport obejrzy. Żaden postępowy obywatel nie może być takim obrotem sprawy zaskoczony. W końcu Gazeta Wyborcza już dwa lata temu pisała, że Donald Tusk reformatorem nie był i już nie będzie. Zatem, bez złudzeń panowie z tefauenów, tokefemów i eremefów. I panie zresztą też.
http://wyborcza.pl/1,98762,7505381,Tusk_reformatorem_nie_bedzie.html#ixzz1ZEwpSrlZ
Inne tematy w dziale Polityka